Zainteresowany wampiryzmem i wilkołactwem, nie tylko jako elementem literatury fantastycznej, ale również jako stały punkt setek legend czy ludowych bajań, postanowiłem sięgnąć po literaturę traktującą ów temat w sposób naukowy. Akurat w moje ręce wpadła książka „Wampiry i wilkołaki. Źródła, historia, legendy od antyku do współczesności” autorstwa Erberto Petoii.
Pierwsze co oczywiście przeczytałem to wstęp. Nie było w nim miejsca na mało interesujące kogokolwiek tłumaczenia autora, dlaczegóż to podjął się on takiego zadania, jakim było stworzenie tego dzieła. Petoia bez zbędnych ceregieli zabiera się za sedno sprawy – opisuje czym jest likantropia, jakie mogą być jej źródła, a może właściwie skąd zrodziło się takie pojęcie w ludzkich umysłach i wyobrażeniach. Autor czyni to w sposób niezwykle interesujący i ciekawy, a do tego używane przez niego słownictwo nie jest trudne, a ewentualne fachowe nazwy z łatwością można wbić sobie do głowy. Dodatkowym plusem jest to, iż przytaczane są tutaj prace znanych naukowców, osobiście cenionych przeze mnie, jakimi byli między innymi Freud czy Durkheim. Już wtedy czułem, że książka mnie zaabsorbuje i puści ze swych szponów dopiero, gdy przeczytam jej ostatnie zdanie.
Erberto Petoia doszukuje się wampiryzmu, bądź wilkołactwa w przeróżnych mitach, czy też przesłaniach ludowych. Swoją igłę poszukiwań wbija w rozmaite miejsca i wydaje się, że robi to trafnie, a w dodatku igła ta sprawia wrażenie niezwykle namagnesowanej, gdyż przyciąga wzrok czytelnika. Wszak często byłem zaskoczony tym, co autor znalazł pośród gąszczu ludzkich przekazów, klechd, legend i wierzeń. Tłumaczenia niektórych zjawisk były wręcz zadziwiające i pobudzały apetyt na kolejne stronice „Wampirów i wilkołaków”.
Chciałbym zauważyć, że autor sięga w swym dziele poza przyjęte książkowo-filmowe stereotypy i ukazuje likantropię w przeróżnych odmianach. W jakich? Tego nie zdradzę, by nie psuć smaku tej umysłowej uczty.
Pewnym ciekawym dodatkiem do pracy Petoii są fragmenty książek opowiadających wampiryczne historie, przez co zachęca nas do sięgnięcia po inne pozycje traktujące o tym temacie, niekoniecznie naukowe, ale również horrory takie jak „Dracula” Stokera, która to zapoczątkowała, w kinach i na kartach powieści, erę krwiożerczych trupów pijących ludzką krew, przerażających do szpiku kości niejednego wrażliwego kinomaniaka.
Uważam, że „Wampiry i wilkołaki” to pełnowartościowe dzieło wysysające z naszego świata niezwykle dużą dawkę wiadomości na temat likantropii oraz pokazujący jej miejsce pośród wierzeń ludowych. Co najważniejsze materiał ten został opracowany w ciekawy sposób i ukazany przystępnym, łatwym do zrozumienia językiem, choć nie pomijającym nieco fachowych pojęć. Jednak zawarcie ich w książce to kolejny plus, przechylający szalę jakości na: „Warte poświęcenia czasu.”