Któż nie słyszał o Gordonie Ramsayu – szefie kuchni, o którym jest od lat głośno, ale i który sam jest dość głośnym człowiekiem. Wyrazistym… i chyba można powiedzieć, że wybitnym w swojej kulinarnej kategorii (a częściowo i poza nią). Ale kojarzymy go właśnie przede wszystkim z kuchni. Dlatego rodzi się pytanie: gdyby tak poznać go w nieco innej roli? W roli podróżnika? Choć oczywiście nadal w kuchennych klimatach? Mamy na to szansę dzięki kilku sezonom programu “Gordon Ramsay: Świat na talerzu” (“Gordon Ramsay: Uncharted”).
Jaki to jest program? Inny niż “Hell’s Kitchen”, w innej konwencji, w innym miejscu… ale zarazem jakby taki sam. To ostatnie przez osobowość Gordona Ramsaya, który i w podróży w najdziksze zakątki świata pozostaje sobą. Jest wciąż tym samym rozgadanym, zabawnym, niekiedy marudnym, ale szczerym facetem, przy którym można się pośmiać, ale i dowiedzieć więcej o gastronomii. Poczuć smak i zapach potraw, nawet jeśli widzimy je tylko na ekranie. Co jednak ważne, nie jest to tylko kolejny program, w którym prowadzący jeździ po świecie, rozkłada stół i kuchenkę turystyczną, by uraczyć widzów rozmaitymi potrawami regionalnymi. Gordon musi najpierw poznać lokalną kuchnię i przez tydzień zdobyć różne składniki niezbędne do wykonania potraw, które w danym regionie się tradycyjnie spożywa. Będzie więc wspinał się po skałach, wydobywał larwy ze spróchniałego drzewa, będzie nurkował na dno po żyjące tam stworzenia… czy też będzie wydobywał bryłę lodu pływającą w morzu, by napić się whiskey z takim właśnie lodem. Będzie się działo dużo, a przy tym Gordon nierzadko będzie się pocił, ryzykował zdrowiem, rzucał mięsem, ale wszystko to ku uciesze widza, który przy okazji może podziwiać wspaniałe widoki różnych zakątków świata. Od Nowej Zelandii, przez Sumatrę, Chorwację, Finlandię, Gujanę, Meksyk aż po Alaskę. A na końcu każdego z odcinków czeka nas jeszcze rywalizacja, to co Gordon zdaje się kochać. Będzie on bowiem walczył z lokalnymi mistrzami kuchni, którzy zasłynęli swoimi umiejętnościami, gotując lokalne potrawy lub wariacje na ich temat, by na końcu zostać ocenionym przez zaproszonych gości… który z nich lepiej poradził sobie z zadaniem? Gordon, czy przeciwniki?
W “Gordon Ramsay: Świat na talerzu” nie brakuje emocji. Oczywiście pozytywnych emocji, nawet jeśli prowadzący klnie, brzydzi się coś wziąć do ust, wykonuje ryzykowne zajęcia… Ale przy wszystkim tym widz bawi się doskonale. Cieszy oko pięknymi widokami różnych zakątków świata, poznaje nowe, niezwykłe potrawy, a poprzez to wszystko poznaje otaczający nas świat.
Przeczytaj też:
Daleko mi do Gordona Ramsaya, ale postaram się podpowiedzieć Ci, co zjeść na Maderze, czy też gdzie zjeść w Kołobrzegu, bądź wreszcie, jakie są przeze mnie polecane restauracje we Wrocławiu.