Czy wiesz, że jest we Wrocławiu takie miejsce, którego nie dotknęły przemiany tzw. transformacji ustrojowej? Ba, miejsca tego nawet nie dosięgła sama pieriestrojka! Być może dlatego, że miejsce to jest ukryte za niepozornymi drzwiami, do których prowadzi zejście po ledwie zauważalnych schodach, ukrytych w cieniu socrealistycznego bloku u wybrzeża Odry. A gdyby tego było mało, dodać należy, że w miejscu tym wciąż prowadzi się różnego rodzaju sowieckie eksperymenty… których ofiarą może być każdy z nas. A miejsce to zwie się Ucieczki.pl.
Mowa, rzecz jasna, o Escape Roomie, który przenosi graczy w zupełnie inną rzeczywistość, niż ta, którą zadowalamy się na co dzień. W ten oto sposób trafiamy do świata, w którym to Sowieci wciąż wprowadzają w życie eksperyment zwany bolszewizmem i w tym przypadku słowo „eksperyment” jest jak najbardziej na miejscu. Jest to bowiem tajne laboratorium, pełne starych, dość topornych urządzeń o mniej lub bardziej oczywistym przeznaczeniu. I tak oto, w półmroku zalewającym tę sekretną pracownię naukową, znajdziemy kineskopowy telewizor wyświetlający specyficzne obrazy, oscyloskop z zielonymi liniami drgającymi na ekranie i rysującymi wskazania pomiarów, jest i centryfuga do badań nad materiałem zawartym w probówkach oraz podłączony doń stary komputer, czy wreszcie bliżej nieokreślona machina badawcza. Temu wszystkiemu towarzyszą propagandowe audycje, które od czasu do czasu sączą się z głośnika laboratoryjnego radiowęzła. Głos lektora informuje nas nie tylko o sukcesach partii we wprowadzaniu socjalizmu, ale i o aktualnej godzinie, wedle której możemy odmierzać ilość czasu, jaki przebywamy w pomieszczeniu. Wszystko to sprawia, że cała gra nabiera niebywałego realizmu, a zagadki stają się jeszcze większym wyzwaniem, które koniecznie chce się rozwiązać.
Krótko mówiąc: na każdym kroku widać, że twórcy włożyli w ten pokój mnóstwo serca i pracy! Nie wiem którego z tych dwóch elementów było tutaj więcej, ale z pewnością Autorzy wykonali wręcz 200% normy! I nie chodzi tu tylko o to, że zagadki są angażujące i logiczne, a scenariusz całej nieliniowej zabawy jest nieustannie wysoki oraz, co bardzo ważne, że jest on na każdym etapie spójny z całą resztą. Chodzi przede wszystkim o to, że przygotowanie całego pokoju od strony technicznej wymagało odpowiedniej wiedzy, dużej ilości roboczogodzin, a wreszcie i niezliczonej ilości eksperymentów, czy raczej beta-testów, aby wyłapać wszelkie nieprawidłowości. Ale to właśnie dzięki temu zaangażowaniu twórców, zastane tu zagadki są oryginalne i intrygujące! W ten oto sposób świat Neobolu, świat wykreowany przez Ministerstwo Słusznego Postępu, wyznacza nowe standardy w branży rozrywkowej, zawieszając innym Escape Roomom poprzeczkę do pokonania bardzo wysoko. I dopóki inni standardów tych nie dościgną, dopóki do poprzeczki tej się choćby nie zbliżą, każda kolejna wizyta w dowolnym innym Escape Roomie będzie budziła u mnie niedosyt. Bo już wiem, że można oczekiwać czegoś znacznie, znacznie więcej.