Gdy wspomniałem swoim rodzicom, że na weekend wybrałem się do Czech i pośród kilku miejscowości, które wówczas zwiedziłem znalazło się również odrobina czasu dla Pardubic – od razu padło z ich strony hasło: Wielka Pardubicka (Velká pardubická)! Ja jednak na tym słynnym wyścigu konnym nie byłem, lecz po prostu – na spacerze pośród historycznych budowli, których w tym niewielkim miasteczku nie brakuje. A akurat dobrze trafiłem, bo choć na ulicach Pardubic nie zobaczyłem ani jednego konia, to jednak natrafiłem na zabytkowe autobusy. A na zamku natknąłem się na żołnierzy i trochę cięższego wojskowego sprzętu… Ale o tym może nieco później, a tymczasem cofnijmy się o kilkaset lat wstecz…
Pół konia w herbie
Można by pomyśleć, że pół konia, które widnieje w herbie miasta, to jedynie “zabieg artystyczny” i nikt tego rumaka faktycznie nie chce dzielić na dwoje. Trzeba jednak wiedzieć, że owa połówka tego majestatycznego zwierza ma swoją historię. A właściwie – legendę. Choć, jak wiadomo, czasem trudno rozróżnić jedno od drugiego, bo granice między historią a legendą bywają mocno zatarte, gdyż niekiedy bajanie miewa swoje korzenie właśnie w realnych wydarzeniach…
Przejdźmy jednak do rzeczy. A konkretniej: wróćmy pamięcią do czasów, gdy w 1158 roku książę czeski Władysław II Przemyślida wraz ze Świętym Cesarzem Rzymskim Fryderykiem I Barbarossą oblegali Mediolan. Wówczas to, podczas jednego ze szturmów, po którym to najeźdźcy musieli się wycofać, ostatnim z wycofujących się napastników był niejaki Jeszka z Pardubic. W momencie, gdy przekroczył on bramę broniącego się miasta, krata w owej bramie opadła z impetem, przecinając konia czeskiego rycerza na pół. Brutalnie raniony rumak jeszcze przez kilka metrów niósł swego jeźdźca, a gdy wreszcie padł, dzielny i silny Jeszka wziął pozostałą przy nim część bohaterskiego wierzchowca na swoje ramiona i zaniósł ją do obozu swojego księcia. Ten ostatni postanowił nagrodzić czyn silnego i śmiałego czeskiego rycerza, nadając mu herb – jakżeby inaczej – z wizerunkiem przedniej części konia. I taki też herb stał się symbolem Pardubic.
A w tym wszystkim zastanawia mnie tylko jedno: po co rycerz Jeszka niósł połowę umierającego, albo już nawet martwego konia aż do czeskiego księcia?
Wróćmy na ziemię… na rynek!
Centralnym punktem Pardubic jest jego podłużny rynek, znany tutaj jako Plac Pernsztyński (Perštinské náměstí). Jego najjaśniejszym punktem jest bez wątpienia neorenesansowy ratusz z dwiema wieżami, zbudowany w latach 1893 – 1894, a znajdujący się na jednej ze ścian okalających plac. Tuż przed nim dostrzeżemy typowy dla wielu czeskich rynków i ryneczków widok – słup mariański z Matką Boską na szczycie. Postawiony został on w 1698 roku jako wotum dziękczynne za ochronę miasta przed zarazą dżumy, którą to zresztą dawniej określano mianem morowego powietrza. Zapewne stąd też pochodzi czeska nazwa kolumny – Morový sloup.
Jednak najbardziej charakterystycznym punktem w centrum Pardubic wydaje się być dominująca nad czerwonymi dachami starych zabudowań Zielona Brama. Brama, której zresztą nazwa pochodzi od specyficznego, patynowanego, tj. właśnie zielonego, kilkupoziomowego hełmu z miedzi, zakończonego spiczastą iglicą, a który to zdobi szczyt całej wieży. Bowiem na uwadze mieć trzeba fakt, że Zielona Brama to przede wszystkim smukła, wysoka wieża, a dopiero z bliska okazuje się ona pełnić również funkcję tytułowej bramy.
Wędrując nieco dalej od rynku można natknąć się i na inne obiekty o walorach historycznych i estetycznych, takie jak chociażby kościół św. Bartłomieja, czy budynek Teatru Wschodnioczeskiego. A przy odrobinie szczęścia, podczas spaceru po różnych zaułkach Pardubic, można tak jak ja – natknąć się na zabytkowe pojazdy paradujące na ulicach miasteczka. Takie pardubickie konie… mechaniczne, zamiast żywych. I, co ważne, całe, zamiast połówek.
Zamek oblężony… przez turystów
Niedaleko od pardubickiego rynku znajduje się XIII-wieczny zamek, choć dziś nie zobaczymy go w jego pierwotnej formie, gdyż po drodze do współczesności był on wielokrotnie przebudowywany. Bez wątpienia jednak to nadal ciekawa wielowiekowa budowla, która to dziś pełni rolę siedziby Muzeum Wschodnioczeskiego. I akurat w dniu mojej wizyty muzeum to gościło na swoim terenie rekonstruktorów historycznych. Dlatego plac przed zamkiem wypełniony był żołnierzami wyglądającymi, jakby przybyli tu z przeszłości – z pierwszych dziesięcioleci XX wieku. A wraz z nimi przyjechały z tamtych czasów pojazdy o przeznaczeniu – jakżeby inaczej – wojskowym.
Nie dziwi więc fakt, że i turyści się tutaj kręcą, pomimo że przecież Pardubice nie należą do najbardziej znanych punktów na mapie Czech. Jednak ładny zamek, historyczna wystawa, a do tego piękna pogoda – to idealne wręcz zestawienie. Kto by z tego nie skorzystał będąc w pobliżu? Ja takich okazji nie marnuję.
Polecam połowicznie czy całościowo?
Przyznam, że do Pardubic przyjechałem dość przypadkowo, bez większego planu, właściwie przejeżdżając w pobliżu, ze zwiedzania innych ciekawych miejsc w tej części Czech. Po prostu mając nieco wolnego czasu postanowiłem jeszcze z niego jakoś skorzystać. I muszę przyznać, że nie zmarnowałem go ani trochę, decydując się na skręcenie z głównej drogi, jadąc w kierunku wskazywanym mi przez znaki drogowe – ku Pardubicom. Nie zmarnowałem tego czasu nie tylko dlatego, że akurat trafiłem tam na rekonstruktorów historycznych, czy na zabytkowe pojazdy na ulicy. Po prostu, miasteczko to jest pełne uroku, kamienic, zabytków, a zarazem jest ono bardzo spokojne. Pozwala to na chwilę odetchnąć od zgiełku wielkich miast, czy popularnych turystycznie miejsc, a zarazem daje możliwość zachwycania się historyczną architekturą. A wszystko to w przyjemnych czeskich klimatach…
Dlatego, choć w herbie Pardubic widnieje tylko pół konia to satysfakcja z wizyty w tym miasteczku jest pełna. I w pełni polecam odwiedzenie tej części Czech.
Przeczytaj też:
Czechy pełne są pięknych miejsc, zarówno tych bardziej, jak i mniej znanych. Choćby taki Wodospad Mumlawy, który znajduje się niedaleko polskiej granicy.
A może jednak bardziej znane miasta? No to zajrzyj do Ołomuńca.