Współpraca reklamowa z Audioteka
Jak otrzeć się o śmierć? I to nie jeden tylko raz, lecz dziesiątki, setki, tysiące razy w ciągu jednego dnia? Wybrać się do Mogadiszu. A jeśli chcesz się o tę śmierć jedynie otrzeć i mieć zarazem pewność, że nie pochwyci Cię ona we własne szpony, nie wyjeżdżaj do stolicy Somalii, poprzestań jedynie na przeczytaniu książki “Królowe Mogadiszu” Pawła Smoleńskiego. To wystarczy.
Tak, ta książka sprawi, że otrzesz się o śmierć. O jej różne stany. O śmierć z głodu, o śmierć z pragnienia, o śmierć z choroby, o śmierć z wycieńczenia, czy najzwyczajniej w świecie – o śmierć z rąk innego człowieka. Choć w sumie każda z tych śmierci jest zupełnie zwyczajna – właśnie tutaj. Tutaj, czyli w książce Pawła Smoleńskiego i tutaj, czyli w Mogadiszu. Autor widzi to wszystko na własne oczy i nie krępuje się, by czytelnikom przekazać najtrudniejsze szczegóły dnia codziennego mieszkańców tej części świata, ale i osób, które z jakichś powodów zapragnęły tu przybyć (jak sam Paweł Smoleński) i zobaczyć to wszystko na własne oczy. O potrzebie nieustannego posiadania ochroniarza, podczas poruszania się po mieście, bo groźba utraty życia czai się na każdym kroku. O specjalnie wybudowanym hotelu otoczonym sporą strefą bezpieczeństwa. O narkotykach, gwałtach, porwaniach i zamachach terrorystycznych. O mieście zniszczonym doszczętnie, zarówno jeśli chodzi o tkankę inżynieryjną, jak i społeczną. A przecież mówimy o stolicy, o mieście, które na tle całego kraju powinno być reprezentacyjne, wyjątkowe – NAJLEPSZE. I kto wie, może na tle reszty Somalii jest najlepsze?
W całej tej zgrozie, tragedii, smutku, cierpieniu – są też promyki nadziei. Jest tu i mowa o ludziach, którzy wierzą w lepsze jutro. Którzy zresztą nie tylko naiwnie wierzą, ale sami starają się zachowywać tak, by chociaż swoją postawą emanować dobrem i owe lepsze jutro współtworzyć. Jest ich być może garstka, są otoczeni oceanem beznadziejności, niczym oaza na środku pustyni, ale zarazem – jeśli nie oni to kto?
Bo nikogo innego na świecie Mogadiszu nie interesuje. No, nie licząc czytelnika, który w lekturze tej znajdzie książkę bardzo obrazową, napisaną bez owijania w bawełnę, szczerą. Bolesną. Sprawiającą, że czytelnik otrze się o śmierć, poczuje ją mocno, a zarazem będzie żył dalej. Pełniejszy o nowe, jakże trudne, czytelnicze doświadczenia.
Przeczytaj też:
Jeśli wolisz bardziej przyjazną Afrykę, to zajrzyj ze mną na Wyspy Zielonego Przylądka.