Pokój „Da Vinci” we wrocławskim Let Me Out to już moje czwarte doświadczenie w zabawie znanej jako Escape Room. Były już klimaty garażowe, bankowe, a nawet policyjne. Teraz przyszedł czas na zagadki spod znaku owianego licznymi tajemnicami Leonardo Da Vinci. Po tak obranej ikonie można było spodziewać się ciekawych wyzwań. Wręcz na to liczyłem.
Początek był dość mozolny, muszę to szczerze przyznać. Bo choć stosunkowo szybko znaleźliśmy, który element całej układanki ma nas poprowadzić krok naprzód, to jednak chwilę straciliśmy na rozszyfrowanie, w jaki sposób go użyć. I na tym chyba należy poprzestać, jeśli chodzi o wyzwania w „Da Vinci”. Resztę zagadek, choć rozwiązywało się je z przyjemnością, zdawały się być jednak zaledwie formalnością. Tak jakby ten pierwszy, najtrudniejszy krok, był praktycznie kluczem do wyjścia z tego pokoju. Bo każdy kolejny znajdowany gadżet, czy też każda kolejna zagadka, niemalże zawierały w sobie oczywistą odpowiedź. I nie szeptała, nie mówiła, a wręcz krzyczała, co robić dalej.
Mimo iż klimat pokoju został na swój sposób zachowany, to bez wątpienia nie równał się on temu, co miałem okazję zastać (i przeżyć) w konkurencyjnej Piwnicy Quest. Let Me Out mogłoby się wiele nauczyć od swoich kolegów po fachu. Zarazem zdaje mi się, że po słynnym i enigmatycznym Leonardo Da Vinci można było się spodziewać znacznie ciekawszych i bardziej wyszukanych zagadek, czy też misternie zawoalowanych tajemnic niczym rodem z książek Dana Browna. Tego tu jednak na próżno było szukać. A opuszczenie tego pokoju w około połowę dostępnego czasu, przez przecież niezbyt obytą w tego typu zabawach ekipę, świadczy samo za siebie. Przy czym należy pamiętać, że tutaj miało się jedynie 45 minut na znalezienie klucza, podczas gdy w Piwnicy Quest standardowy czas to 1 godzina.
Dlaczego narzekam, skoro mimo wszystko Let Me Out jest dość dobrze oceniane przez innych uczestników? Być może po prostu poszedłem nie w tej kolejności? Być może powinienem zacząć od łatwiejszego Let Me Out i dopiero po tym wyruszyć do Piwnicy Quest? Być może. Ale to tym bardziej świadczy o tym, że ten drugi gwarantuje znacznie większe wyzwania.
Genaro Dez
23 czerwca, 2016 — 6:38 pm
Fajnie gdyby coś podobnego jeszcze się pojawiło