“…majestat tego czcigodnego boga [czyli Amona]
zapragnął osobiście rozciągnąć sznur”
K. Sethe, Urkunden der 18. Dynastie [Urk. IV, 837.3],
cyt. za: B. J. Kemp, Starożytny Egipt. Anatomia cywilizacji, 308.
Aleja Sfinksów, która to powstała w latach około 1570 – 1069 p.n.e., a odkrywana była na nowo powoli z ziemi i pustynnych piasków w drugiej połowie XX wieku n.e., nie bez powodu przecina dzisiejszy Luksor na linii północ-południe. Nie bez powodu ta 2,7-kilometrowa droga ciągnie się w asyście aż 1057 posągów. A konkretnie: sfinksów, których spora część nieprzypadkowo przybrała kształt ciała lwa i głowy barana. Czyli istot zwanych kriosfinksami.


Nie była to zwykła droga łącząca dwa oddalone od siebie punkty. Była to bowiem niegdyś bardzo ważna religijnie trasa, stanowiąca istotny element w systemie wierzeń dawnych egipcjan. A przynajmniej pełniąca istotne funkcje w ceremoniach łączących ze sobą zespół świątyń w Karnaku ze świątynią w Luksorze. A wspomniany baran, zaklęty w ciele lwa, nie był jedynie ozdobą, lecz boskim symbolem…



Karnak. Amon na piedestale
Amon-Ra, swego czasu “król bogów”, nim osiągnął szczyt swojej religijnej kariery, był jedynie bóstwem lokalnym. A konkretnie: panował tu, w starożytnych Tebach. W miejscu, w którym przed dziesiątkami wieków dopiero miał powstać tzw. kompleks budowli świątynnych w Karnaku. Kompleks, który to rozbudowywał się wraz z poszerzaniem się wpływów Amona-Ra. Zbiór budowli, które rosły wraz ze wzrostem znaczenia tego boga w spalonej słońcem ojczyźnie faraonów.




Rosły wpływy, rosły świątynie… więc i rosła Wielka Sala Hypostylowa o powierzchni aż 5000 metrów kwadratowych. Imponująca nie tylko dzięki liczbie 134 kolumn podtrzymujących nieistniejący już dzisiaj dach, a osłaniający szczyt tej bez cienia wątpliwości niesamowitej budowli. Ale i dzięki wysokości tych kolumn, które sięgają nawet ponad 20 metrów w górę. Tworząc w całości niezwykłą konstrukcję, która miała olśniewać, zapierać dech w piersi… i robi to po dziś dzień, choć obecnie mamy do czynienia jedynie z ruinami. Lecz jakże pięknymi, majestatycznymi ruinami!



Oczywiście Wielka Sala Hypostylowa to nie wszystko. Zespół świątyń Karnaku to także inne, mniejsze budowle, ale i nie mniej imponujące obeliski. W tym wysoki na ponad 30 metrów obelisk postawiony na polecenie samej Hatszepsut, czy jeden z czterech obelisków, który się zachował po dziś dzień, a postawionych przez Totmesa.





Karnak. W Egipcie liczą się detale
Spacerując pośród imponujących, masywnych kolumn, zanurzając się między potężne pylony świątynne – nie zapomnijmy zwrócić uwagi nie tylko na ogrom konstrukcji, ale również na ich detale. Na szczegóły zdobień, czy też może raczej “informacji” przekazywanych przez starożytnych za pomocą hieroglifów. Tych tu nie brakuje, podobnie zresztą, jak i w wielu innych strefach archeologicznych Egiptu. Ich ogrom może wręcz wprawiać w zachwyt. I nie ma tu żadnego znaczenia, że nic z tych treści nie rozumiemy. Nie jesteśmy wszak egiptologami obeznanymi w tym prastarym alfabecie, a jedynie turystami, którzy błądzą po resztkach dawnych pomieszczeń świątynnych.




Co jednak ciekawe, pośród tych nieczytelnych dla większości przypadkowych turystów “tekstów” znajdziemy i taki, którzy Polacy doskonale zrozumieją. Oto bowiem, wysoko, wysoko na jednej z kolumn, znaleźć można wpis brzmiący jakże znajomo: “K. Wróblewski”. I towarzyszącą mu datę 1850. Nie jest to niestety żadna pamiątka po dawnym archeologu znad Wisły, który miał swój wkład w odrodzenie się świątyni z pustynnych piasków, choć przecież polscy specjaliści niejednokrotnie swoją pomocną dłoń do egipskich zabytków wyciągali. Tym razem jednak można powiedzieć, że mamy do czynienia z aktem wandalizmu XIX-wiecznego podróżnika, który tu zawitał i pozostawił po sobie ślad… Choć warto podkreślić, że wówczas nie było to uznawane za czyn haniebny – nie taka była wtedy wrażliwość na tego typu interakcje z wiekowymi budowlami. Dziś oczywiście moglibyśmy się oburzać na zniszczenie przez naszego rodaka jakże starych, starożytnych wręcz zabytków. I choć nie powinno się zła relatywizować to jednak, wobec tych, którzy na taki wpis się oburzają, pokuszę się na porównanie i zadam pytanie retoryczne – czymże jest ów mały wpis wyryty w kamieniu wobec zabytków skradzionych z Egiptu i wywiezionych choćby do Luwru w Paryżu czy do British Museum w Londynie?



Zespół świątyń Karnaku – spacerem przez starożytność
Po zespole świątyń Karnaku warto przespacerować się wzdłuż i wszerz, przemierzając nie tylko Wielką Salę Hypostylową, ale i mniejsze ruiny oraz pozostałości dawnych świątyń na terenie kompleksu. Udając się aż do świętej sadzawki. Warto przy tym przyjrzeć się różnym hieroglifom i posągom, w tym przede wszystkim rzędowi “baranów” z ciałami lwów – symbolami boga Amona. Natkniemy się tu, rzecz jasna, i na inne posągi, jak choćby kolosalną rzeźbę Ramzesa II, czy skarabeusza, będącego symbolem Chepriego, bóstwa wschodzącego słońca.






Przeczytaj też:
Jeśli jesteś w Karnaku… to masz całkiem blisko do Świątyni Hatszepsut. Zobacz też inne symbole Egiptu: Piramidy w Gizie i Wielkiego Sfinksa.


