Pomorska Bestia zawitała na Dolnym Śląsku, by we wrocławskim klubie Eter zaprowadzić swój muzyczny terror, przy pomocy którego lider Behemotha głosi swą ewangelię zwycięstwa. Było głośno, wręcz hałaśliwie, lecz hałas ten był wzorowym przykładem uporządkowanego chaosu kolejnych arcydzieł Nergala i jego grupy. „Ov fire and the void”, „Lucifer”, „At the left hand of god”, „Antichristian Phenomenon” – to tylko część z nich, pośród których nie mogło, rzecz jasna, zabraknąć i osławionego „Decade of Therion”. Cały koncert można określić jako niezwykły spektakl, w trakcie którego nie tylko się słuchało, ale i podziwiało niezwykłe, mroczne, wyraziste stroje Nergala, Oriona i Setha. Jedynie Inferno schował się za górą perkusji, dając jednak o sobie znać poprzez wybębnianie szybkiego rytmu kolejnych utworów. Były dymy, było konfetti czarne jak śmierć, nie mogło zabraknąć piekielnych ogni buchających na scenie i podgrzewających i tak już gorącą atmosferę. A wszystko to, by pozostawić po sobie niezatarte wrażenia, nie tylko ambitną muzyką, ale i całym artystycznym, audio-wizualnym performance. Nergal i Orion prężyli się, strojąc miny do licznych, wycelowanych w nich obiektywów setek fanów, między nimi krążył Seth o surowym obliczu… Dziś zostały tylko dobre wspomnienia, dudnienie w uszach i tęsknota w rozdzierająca głębię duszy. Dlaczego terror w Eterze nie jest wydarzeniem cyklicznym?