W Dolnej Saksonii, mniej więcej 30 km na południowy-wschód od Hanoweru, znajduje się Hildesheim. Nie takie małe, bowiem około 100-tysięczne miasteczko, którego historia kryje w sobie kilka “naj…”. Choć nie tylko historia to kryje, ale i współczesność również. A tak właściwie, o jakie to dokładnie “naj…” chodzi?
Jedno z najstarszych miast
Hildesheim stało się siedzibą biskupstwa w 815 roku, co znaczy że już wtedy musiało to być całkiem nieźle rozwinięte miasto. Przynajmniej jak na ówczesne standardy. Można więc śmiało powiedzieć, że jest to jedno z najstarszych miast północnych Niemiec, a które to w kolejnych latach całkiem nieźle się rozwijało. A to dlatego, iż w 983 roku Hildesheim otrzymało od króla Ottona III prawa targowe. A lokalny targ, który pierwotnie znajdował się wokół kościoła św. Andrzeja, wkrótce wymagał na swoje potrzeby znacznie większego placu. W końcu przecież już w XIII wieku miasto to liczyło sobie około 5000 mieszkańców, zresztą w 1249 roku Hildesheim uzyskało status miasta, będąc wówczas jedną z największych siedzib ludzkich położonych w północnych Niemczech. A dalszy rozwój został przypieczętowany w 1367 roku przystąpieniem do Hanzy, tj. związku miast handlowych Europy Północnej, będącym realną siłą polityczną, a nawet i wojskową.
Jedno z najbardziej niepotrzebnie zniszczonych
Hildesheim, jak wspomniałem wcześniej, było jednym z najstarszych i największych miast dawnych północnych Niemiec. Na tym jednak historia miejscowości się nie zakończyła, zapisała się ona na kartach historii Europy w kolejnych wiekach: czy to w 1542 roku, kiedy znaczna część miasta stała się luterańska, czy to w czasach wojny trzydziestoletniej, kiedy miasto było wielokrotnie oblegane. Takie jednak były losy miast europejskich, wciągane w kolejne rozgrywki pomiędzy narodami Starego Kontynentu. Przetrwało ono jednak w doskonałej formie do XX wieku, kiedy to stało się areną działań II wojny światowej. A właściwie: większa część wojennej zawieruchy przeleciała w Hildesheim bez większych urazów, nie licząc łapanek ludności żydowskiej na początku wojny. Dopiero w 1945 roku miasto zostało zbombardowane i znacznie zniszczone przez siły powietrzne aliantów. Hildesheim było wówczas przypisane do 3-ciej grupy miast niemieckich (czyli niespecjalnie ważnych) w skali znaczenia strategicznego dla prowadzonej wojny. Zostało ono jednak zbombardowane z myślą o zniszczeniu morale narodu niemieckiego. 28,5% domów w Hildesheim zostało zniszczonych całkowicie, a średniowieczne centrum miasta zostało zrównane z ziemią. Całe miasto zniszczono sumarycznie w około 20-30%.
Naj… ładniejsze, a przynajmniej “jedno z”
Na szczęście nie wszystko zniszczyć się udało, a na pewno nie wolę odbudowania dawnego, starego, niemieckiego miasta. A odbudowa ta zaczęła się zresztą zaraz po wojnie i w mniejszym czy większym stopniu trwała przez wiele kolejnych lat. Hildesheim systematycznie nabierało rumieńców, by stać się miastem takim, jakie zobaczyć je możemy właśnie dziś. Z bardzo urokliwymi uliczkami. Pełnymi ślicznych domostw, murów przypominających czasy średniowiecza i z klimatem, który rozgrzewa serca ludzi odwiedzających tę miejscowość. Hildesheim nabrało charakteru. Odtworzyło się w formie, która budzi uśmiech na twarzy, błysk w oku i radość w sercu. Bo jest to bardzo urokliwe miasto. Nie wiem, czy “Naj…”, ale z całą pewnością ”jedno z naj…”.
Przeczytaj też:
Skoro już jesteś ze mną w Hildesheim to ruszmy wspólnie ku pobliskiemu Zamkowi Marienburg.