HAMLET
Dajmy pokój temu; nie chcę was liczyć do rzędu sług moich, bo, zaprawdę, przysługują mi się okropnie. Ale powiedzcie mi, tak po przyjacielsku, co porabiacie w Elsynorze?
ROZENKRANC
Chcieliśmy cię odwiedzić, mości książę; innego celu nie mamy.
William Shakespeare „Hamlet”
tłum. Józef Paszkowski
W odwiedziny do Elsynoru, dziś bardziej jako Helsingør rozpoznawanego, przybyłem bez nadmiernych oczekiwań. Gdyż nie zakładałem, że zostanę tu ugoszczony w iście królewskim stylu. Choć tak właściwie to nie oczekiwałem żadnej gościny, nawet tej najskromniejszej, mimo iż przecież wybierałem się na włości królewskie. Przybyłem tu wszak nie na monarchy zaproszenie, lecz z własnej woli – jako maluczki wędrowiec z Polski, chcący zwyczajnie okolicę na własne oczy ujrzeć. Zniechęcić nie miało mnie nic, nawet mżawka, która Helsingøru ulice nieustannie nawilżała.
Nie oczekiwałem niczego, choć liczyłem na wiele. Na wiele interesujących miejsc, kryjących w sobie ciekawe historie.
A historia szekspirowskiego Elsynoru, a dzisiejszego Helsingøru, rozpoczyna się od założenia siedziby ludzkiej i nadania jej nazwy. Nazwy, która zdradza usytuowanie geograficzne tej miejscowości, wskazuje jej lokalizację na mapie Europy. Bowiem oto Hels ma oznaczać szyję, co w tym przypadku nawiązywać miało do przewężenia, szyi, jaką jest znajdująca się tutaj cieśnina Sund (duń. Øresund). Rozwijając nazwę do Helsing – otrzymamy “ludzi żyjących przy szyi”. Natomiast dodając -ør, będący pozostałością językową dawnego aurr lub eyrr, a oznaczającego żwirowy brzeg – wówczas otrzymamy pełną nazwę: Helsingør. Zamieszkałą przez ludzi żwirową plażę przy szyi. Najwęższego miejsca w bałtyckiej cieśninie Sund, która oddziela Danię od Szwecji. I to, co jeszcze jest w tym ciekawe, to fakt, że po duńskiej stronie położony jest Helsingør, a po stronie szwedzkiej znajduje się nazywający się niemal bliźniaczo: Helsingborg. Nie można jednak miejsc tych ze sobą mylić, bowiem to ten pierwszy, jako Elsynor, jest miejscem akcji “Hamleta”. Choć historycznie miejsca te mają to i owo ze sobą wspólnego…
Zamek Kronborg w Helsingør
Być może moje pierwsze wrażenia z oglądania zamku Kronborg są nieco skażone pogodą – lekkim wrześniowym deszczem, który zamkowym murom nadał nieco dawnej surowości. A może i bez tego deszczu też takim jest ten zamek? Ponury i surowy. W końcu stał on na straży ważnej dla ruchu morskiego cieśniny. Wszak to tu, w tym zamku, pobierane było Cło Sundzkie, zarządzone przez Eryka Pomorskiego w 1429 roku. A będące ważnym składnikiem dochodów królewskiego skarbca aż do roku 1857, kiedy to Konferencja Kopenhaska zniosła ów podatek. Póki jednak trwał, okręty przepływające przez Sund miały obowiązek zatrzymywać się przy tej twierdzy, by uiścić należność celną, w innym przypadku groziło im zatopienie przez armatnie salwy oddane z Helsingøru lub Helsingborgu. A warto nadmienić, że od 1567 roku cło wynosiło 1-2% wartości przewożonego towaru. A że statków przepływało niemało, to i zarobek musiał być spory. I rósł. Bo o ile w roku 1479 przez cieśninę przepłynęło 795 okrętów, w roku 1537 było to już 1897, w roku 1560 było ich 2731, w roku 1581 było 4262, a wreszcie w roku 1583 było aż 5400 okrętów! W nieco ponad 100 lat ruch urósł tu ponad 6,5-krotnie!
To tłumaczyłoby wszelkie fortyfikacje okołozamkowe, gdyż pełny skarbiec mógł kusić do grabieży, a i sam podatek irytował inne morskie mocarstwa. Grube mury, wały ziemne, fosa i wielość armat, w tym również tych skierowanych ku cieśninie, miały odstraszać od realizacji niecnych planów. I armaty te stoją po dziś dzień, choć dziś już nikt za ich pomocą nie zatapia okrętów. Mimo iż przecież współcześnie przepływa przez cieśninę Sund znacznie więcej, znacznie większych i przewożących znacznie droższe towary okrętów! Szacuje się bowiem, że dziś ruch przez Øresund wynosi nawet 40 tysięcy jednostek rocznie.
No, ale dziś zamek Kronborg to przede wszystkim zabytek. Nie obiekt o wyjątkowym znaczeniu strategicznym. Nie siedziba izby celnej. A najzwyczajniej w świecie kawałek historii do zwiedzania.
Zamek Kronborg – zwiedzanie
Dziś zamek Kronborg w Helsingør, znany też jako zamek Hamleta, bądź zamek Elsynor, oprócz bycia obiektem znanym z jednego z ważniejszych dzieł literackich świata, jest obiektem turystycznym. Choć ostatni garnizon wojskowy w zamku Kronborg został zamknięty dopiero w roku 1991, to już w 2000 roku został on wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Dlatego dziś na jego terenie możemy zwiedzać bogato wyposażone komnaty – pełne gobelinów, obrazów i mebli z poprzednich epok. Są i nieco bardziej współczesne elementy dekoracyjne. Są i misternie zdobione stroje z dawnych lat, dawna, pełna drogocennych surowców biżuteria, ale i dla równowagi surowe piwnice, w których znaleźć możemy rzeźbę Ogiera Duńskiego. Nie konia, lecz człowieka, legendarnego wręcz bohatera narodowego Danii, o którym wspomina już słynna Pieśń o Rolandzie z 1060 roku. Jest i współczesna wystawa poświęcona Hamletowi i aktorom, którzy wcielali się w różne osobowości w tej sztuce.
Nie trzeba zatem chyba nikogo przekonywać, że jeśli chodzi o zamek Kronsborg, zwiedzanie tego miejsca to dobry pomysł. Bo bez cienia wątpliwości tak jest. Nie tylko dlatego, że miejsce to wiąże się z Szekspirem. Nie tylko dlatego, że ciągnie się za nim literacka sława i nazwa: zamek Hamleta. Helsingør przyciąga, bo jego zamek jest przede wszystkim interesującym obiektem historycznym, za którym stoi również ciekawa historia. Nie tylko z dziejów literatury.
Helsingør. Zamek to nie wszystko
Będąc w Helsingør, skupiając swoją uwagę na zamku Kronborg, nie powinniśmy zapomnieć, że warto ruszyć i ku samemu miasteczku, które również kryje na swoim terenie kilka zabytków. Czy też generalnie – kilka ciekawych obiektów do odwiedzenia. I nie chodzi tylko o dominującą nad nisko zabudowanym miastem katedrę św. Olafa (Sankt Olai Kirke), czy inne tutejsze świątynie. Lecz generalnie o całe stare miasto, które naszpikowane jest budynkami pamiętającymi dawne lata. Nie tylko budynek ratusza, ale i zwykłe domostwa. A wśród nich odnajdziemy różne wyrazy artystycznego ducha Helsingøru. Zarówno pomniki – np. pracowników stoczni – jak i fontannę, nowoczesny pomnik Hamleta, czy szeroko pojęty street art. Nawiązujący, rzecz jasna, do wielkiego dzieła Williama Szekspira.
Dla odmiany, warto wybrać się również do akwarium cieśniny duńskiej (duń. Oresundsakvariet), w którym tak właściwie nie jedno, lecz wiele akwariów zobaczymy. A w nich, cóż by innego, jeśli nie istoty żyjące w Morzu Bałtyckim. Rozmaite gatunki ryb, ale i ukwiałów, czy nawet bałtyckich krewetek. Stąd właśnie można dowiedzieć się więcej na temat życia morskiego w tej części świata i bez wątpienia zaskoczyć się tym niejednokrotnie. Szczególnie, jeśli o podwodnym życiu na terenie Bałtyku wiedziało się dotychczas niewiele.
Na koniec, wreszcie, wygłodniali po zwiedzaniu zakamarków miasta Helsingør, zamku Kronborg, a być może i po wcześniejszej dłuższej podróży, albo najzwyczajniej w świecie: ciekawi lokalnych smaków, możemy zajrzeć do foodcourtu. A wart zobaczenia jest bez wątpienia foodcourt Vaerftets Madmarked. Nie tylko specyficznie wewnątrz wyglądający, ale i smakujący. O wielu smakach! Bowiem znajdziemy tu stoiska z różnymi kuchniami świata. Jest więc duża szansa, że znajdziemy coś dla siebie. I posilimy się przed wyruszeniem w dalszą drogę…
W końcu i inne zakamarki Danii czekają na nasze mniej lub bardziej literackie przeżycia.
Przeczytaj też:
Jeśli interesuje Cię historia, zobacz dawną stolicę Danii, czyli wyrusz ze mną na zwiedzanie Roskilde.
A jeśli preferujesz naturę, zobacz białe klify w Danii.