Nim pierwszy raz pojedziesz do czeskiego Mikulova na Morawach, możesz tego nie wiedzieć. Lecz kiedy już Mikulov i jego specjały z bliska poznasz, wiesz, jaka jest rzeczywistość. Wiesz, że wcale nie musisz wybierać między zwiedzaniem a winobraniem. Może cię bowiem zadowolić Mikulov zarówno zwiedzaniem, jak i winobraniem jednocześnie, z tą jednak różnicą, że winobranie trwa tylko o określonej porze roku. A zwiedzanie masz dostępne cały rok. Czy to w środku zimy, czy to w środku lata… a wtedy to winobranie możesz zastąpić degustacją.




Mikulov. Wino, zwiedzanie i śpiew
Piękno Mikulova docenia się od pierwszych chwil spędzanych na terenie tego czeskiego miasteczka na Morawach. Jednakże jego winną atmosferę łatwiej poznać wieczorem. W czasie, gdy stare miasto Mikulova oblegane jest przez ludzi, którzy przyszli tu, by raczyć się jednym z wielu wyśmienitych lokalnych win. Może nie tak znanych na całym świecie, jak niektóre “głośne” marki, ale jednak wciąż warte uwagi.
Ewentualnie można uraczyć się burčákiem. To jest morawskim specjałem będącym niczym innym, jak częściowo sfermentowanym moszczem z winogron. Lokalni handlarze oferują go niemal na każdym rogu starego miasta Mikulova. I daleko poza nim.
To tylko bardziej podkręca atmosferę “lokalności”, swojskości… podkręca atmosferę przyjemnego miejsca, w którym Czesi witają cię smażonym serem, winem i burčákiem. O ile, rzecz jasna, za nie zapłacisz, choć należy nadmienić, iż nie jest to wydatek nadto uciążliwy dla portfela podróżnika. Tym bardziej, jeśli weźmiemy pod uwagę sławę, w jaką z roku na rok coraz mocniej obrasta Mikulov i okolica – niczym wzrastające przy dobrych warunkach pogodowych krzaki winorośli. Choć, patrząc na walające się tu i ówdzie puszki taniego polskiego piwa, można dojść do wniosku, że nie każdy docenia dary tego miejsca. Ale gdzież na świecie nie brakuje ignorantów? Tak i tu nie każdy doceni “winne” zalety Mikulova.
Mikulov. Zwiedzanie jednak ważniejsze?
Jeśli zamiast spożywać alkohol i wpadać w stan mniejszego lub większego odurzenia różnymi trunkami, wolisz zwiedzać – ochoczo przyklasnę temu pomysłowi. I zadowolony rzeknę bez cienia wątpliwości, że decydujesz się na doskonały plan! Jest tu bowiem czym cieszyć oko… choć i podniebienie również uraczysz tym i owym. I wcale nie myślę tu o owocowych napojach wypełnionych procentami, choć i one są godne uwagi, jak już wcześniej zauważyłem.
To, co w pierwszej kolejności rzuca się w Mikulovie w oczy to widoczny z daleka, dominujący nad Mikulovem barokowy zamek wybudowany pierwotnie w XII wieku. Lecz w kolejnych wiekach przebudowywany zgodnie z wolą następujących po sobie właścicieli: w XIII wieku, w XVII wieku, ale i w XVIII wieku, XIX wieku i wreszcie w XX wieku. Dając ostatecznie przyjemny dla oka efekt. Tak urokliwy, że choć zamek w Mikulovie jest zamkiem… to jednak niektórzy zwykli mawiać, że ich oczom ukazał się istny pałac w Mikulovie, a nie jakaś tam warownia średniowieczna. I w sumie może trochę racji mają?



Nie jest to jednak jedyny punkt w czeskim Mikulovie, który wyraźnie wznosi się ponad dachami tutejszych domostw. Mniejszym, a więc i mniej rzucającym się w oczy zabytkiem jest Kozí hrádek położony na szczycie wznoszącym się na 288 m n.p.m. znanym jako Kozí vrch. Niewielka późnogotycka wieża, która sama w sobie imponująca nie jest, ale zarazem oferuje piękny widok na okolicę. Na pobliski zamek w Mikulovie i rozlewające się wokół niego domostwa tworzące przyjemną dla oka, a i pewnie dla życia, przestrzeń staromiejską.


Od wieży tej znacznie bardziej twoją uwagę może przykuć Svatý kopeček, który tuż obok zabudowań Mikulova wznosi się na wysokość 363 m n.p.m. A na jego szczycie znajduje się kaplica św. Sebastiana, która powstała w 1622 roku, jako podziękowanie Bogu za przetrwanie w trakcie epidemii dżumy. Prowadzi do niej ścieżka po zboczu tej góry, uznawanej zresztą za świętą, a wędrówka po nie może być dla wędrowca swego rodzaju drogą krzyżową, wszak dla wiernych rozstawione są tutaj odpowiednie stacje. Rozpościera się stąd również doskonały widok na cały czeski Mikulov i dalszą okolicę południowych Moraw.



Oczywiście na tym lista atrakcji Mikulova nie może się kończyć. Wędrując bowiem po starym mieście możemy natknąć się na znacznie więcej interesujących budowli. W tym XV-wieczny późnogotycki kościół św. Wacława, którego wieża zegarowa wyraźnie wzbija się ponad dachy okolicznych domostw. Ponad okoliczny plac z kolumną św. Trójcy z 1724 roku (jej twórcą był barokowy rzeźbiarz Ignác Lengelacher) i grobowiec Dietrichsteinów w przygotowanym na ten cel kościele św. Anny. Ale i po drugiej stronie zamku jest XVI-wieczna synagoga, dawniej stworzona w stylu renesansowym, lecz dziś nosząca cechy innych epok architektornicznych. Na północ od zamku z kolei odnajdziemy sięgający XV wieku cmentarz żydowski z salą ceremonialną z 1898 roku, a zaprojektowaną przez Maxa Fleischera w stylu neorenesansowym.

Jest i wreszcie w czeskim Mikulovie całe grono starych kamienic, uliczek z miejscami, w których można na chwilę przysiąść i napić lokalnego wina. Podyskutować w spokoju z towarzyszami podróży, odpocząć, złapać oddech, zrelaksować się. Spróbować wymienionego już kilkakrotnie lokalnego specjału – burčáku.
Czeski Mikulov na granicy światów
Jak wspomniałem wcześniej w Mikulovie możemy zobaczyć i świątynie chrześcijańskie, i świątynie żydowskie. A ta ostatnia grupa zaczęła tworzyć własną społeczność w tym rejonie już od XV wieku, zresztą już wtedy dołączając do mozaiki ludów czeskich i niemieckich. W późniejszych czasach osiedlali się tutaj i anabaptyści. Na dodatek lokalna architektura, od czasu gdy Mikulov był pod wpływem Franciszka z Dietrichsteinów, zyskiwała charakteru włoskiego. Dotarli tu również i sami Szwedzi, choć w 1645 roku ich zamiary były zdecydowanie “wojenne”, a nie kulturowe, społeczne czy turystyczne. Później z podobnymi planami zawitali tu również Turkowie i Węgrzy.


Oprócz różnych ludów, w czeskim Mikulovie swój trwały ślad pozostawił również żywioł. Choć może ze względu na specyfikę tego żywiołu, może bardziej powinienem opisać jego ślady jako nietrwałe? Bowiem oto ogień, oto pożary trawiły miasteczko w 1663 i 1719 roku, czy wreszcie w 1784 roku, kiedy to płomienie pochłonęły ponad 350 domostw.
Na szczęście dziś miasteczko tętni życiem. I tak oto również dziś Mikulov w Czechach odwiedzany jest przez ludzi z różnych krajów – tym razem raczej ludzi bez złych intencji, ani bez wojennych zamiarów. Leży on bowiem w dogodnej lokalizacji – na trasie między Brnem (czy generalnie północną częścią centralnej Europy) a Wiedniem. Dosłownie kilka kilometrów od granicy z Austrią i kilkadziesiąt kilometrów od granicy ze Słowacją. A że dominujący nad Mikulovem zamek zwraca uwagę z daleka, trudno oprzeć się pokusie, by nie stanąć tu choć na kilka dłuższych chwil. Nawet, gdy jest się tu tylko przejazdem.

Czeski Mikulov. Winobranie czy relaks?
Mikulov na Morawach w Czechach nie jest dużym miastem. Ale ma jednak dużo do zaoferowania. Przede wszystkim urokliwe stare miasto, rozmaite zabytki na jego terenie i przyjemną atmosferę. I wino. Wino, które można pić o każdej porze roku, pewnie i o każdej porze dnia… Choć najbardziej wyjątkową porą może być na to by zwiedzić Mikulov winobranie. Nie zapomnijmy też, że region ten przyciągać może również burčákiem, ale przede wszystkim chyba przyjaźnie nastawionymi ludźmi. Pięknymi widokami i ładną okolicą. Bliskością Austrii i Słowacji. Pobliskim jeziorem i wzniesieniami z przyjemnymi pieszymi szlakami.
Bo Mikulov to niewielka miejscowość, a jednak tak wiele znajdziesz w jej okolicy.
Przeczytaj też:
A z Mikulova jest całkiem blisko do miejsc po drugiej stronie granicy… jak choćby do zamku Falkenstein w Austrii, czy też do miasteczka Skalica w Słowacji.