Współpraca reklamowa z Audioteka
Z czym kojarzy Ci się Holandia? Z krajem, który od pokoleń wyszarpuje ląd morzu, usypując wały i stawiając na nowych terenach wiatraki? A może jednak bardziej z sadzonymi tam tulipanami? Czy prędzej z uporządkowaną prawnie, zalegalizowaną marihuaną? To bez wątpienia właściwe skojarzenia. Lecz po przeczytaniu “Wszystkich dzieci Louisa” dołożysz do tego zestawu nowe skojarzenie. Rzekłbym, że nawet nieco bardziej kontrowersyjne.
W swym reportażu Kamil Bałuk sięga do wydarzeń sprzed lat, lecz pomimo tego temat ten jest wciąż, w kontekście Holandii, jak najbardziej aktualny. A dotyczy on… życia. Życia stworzonego poprzez skutecznie przeprowadzone sztuczne zapłodnienie, przy czym nacisk muszę położyć na fakt, iż proces ten niekoniecznie był niegdyś odpowiednio kontrolowany. Z pewnością nie w Holandii. W momencie tym możesz się zastanowić: po co to w ogóle kontrolować? Skoro ludzie nie mogą w sposób naturalny, a bardzo chcą mieć dzieci, to co stoi na przeszkodzie, aby… No właśnie, czy cokolwiek stoi na przeszkodzie w tym przypadku? Wydawać by się mogło, że nic, jeśli samemu nie ma się religijnych przekonań, które by tego zabraniały. Jednak “Wszystkie dzieci Louisa” udowadniają, tak między wierszami, że mimo wszystko jest to dość delikatny temat.
A tytułowy Louis to dowód na delikatność tematyki. A nawet bardziej nie on sam, co setki osób, dla których stał się on anonimowym ojcem. I to wbrew ilościowym ograniczeniom, jakie powinny być respektowane przez profesjonalne kliniki, ale i przez niego samego. Jednak, jak tu mówić o respektowaniu czegokolwiek, kiedy w międzyczasie szanowany w środowisku doktor mieszał nasienie różnych mężczyzn, aby uzyskiwać lepsze efekty… a efekty były czasem innego koloru skóry, niż rodzice. Wróćmy jednak do Louisa, który z klinik in vitro uczynił miejsce do realizowania swojego wielkiego projektu – pozostawienia na świecie jak największej ilości potomków. Udało mu się. Trzycyfrowy wynik stał się dla niego dumą, choć jak pokazuje Kamil Bałuk, bycie dzieckiem z probówki stało się swego rodzaju psychicznym ciężarem dla wielu, wielu dzieci w Holandii. Co gorsza, kiedy część z nich poznała swojego biologicznego ojca – wspomnianego właśnie Louisa – nie miała prawa poczuć się dzięki temu lepiej. Nie mogła, dowiadując się, że są tylko jednym z wielu “numerków” w większym projekcie spermodawcy. A do tego człowieka chorego na aspergera.
“Wszystkie dzieci Louisa” to szokująca książka. Opowiada historię sporego grona ludzi, których połączył nie tylko anonimowy ojciec – dawca, ale i rozmaite problemy. Książka, która między wierszami porusza aspekty psychologiczne, społeczne i prawne związane ze sztucznym zapłodnieniem. I daje przy tym do myślenia. Wzbudza w człowieku wewnętrzne rozważania. Przemyca skrawek Holandii z odrobiną jej historii, mentalności, stosunków społecznych. A przede wszystkim intryguje.
Przeczytaj też:
Jeśli jednak wolisz zwiedzanie Beneluksu i oglądanie jego zabytków, to oczywiście znajdziesz to na mojej stronie.