Tak jak powstała kontynuacja książki Alistaira MacLeana o oddziale komandosów, którzy wysadzili działa na greckiej wyspie Navarona, tak i kontynuacji doczekała się ekranizacja owej książki. Czy może raczej: kontynuacja książki doczekała się ekranizacji. Bez względu jednak, jak to nazwiemy, najważniejszym pytaniem pozostaje: czy “Komandosi z Navarony” to dobry film?

Przede wszystkim utrzymuje on klimat zarówno książki (pierwowzoru), jak i poprzedniego filmu. Choć tym razem centrum akcji jest nie Grecja, lecz Jugosławia. Surowa pod względem pogody i ukształtowania terenu, ale i surowa pod względem osobowości. Bowiem oprócz Niemców, jako bezwzględnych okupantów, mamy tu do czynienia z brutalnymi kolaborantami pod postacią ustaszy, ale i wreszcie z niezłomnymi ludźmi z jugosłowiańskiej partyzantki. Z ludźmi, którzy przy stawiającym twarde warunki klimacie, przy lepiej uzbrojonym wrogu, skutecznie zadawali mu straty i niejednokrotnie pokrzyżowali jego plany… Tym razem jednak stanęło przed nimi ogromne zagrożenie, jakim były nazistowskie oddziały pancerne, których pochód należało bezwzględnie zatrzymać. I, jak nietrudno się domyślić, zadanie to ani trochę nie było łatwe. Dlatego do pomocy jugosłowiańskiej partyzantce ruszyli tytułowi “Komandosi z Navarony”, których przetrzebiony po słynnej misji z wyspy Navarony skład został uzupełniony o dodatkowe postaci. Choć oprócz garstki znajomych bohaterów, podobnie, jak i w poprzedniej części, tak i tu mamy do czynienia z powoli narastającym napięciem, wielowątkową fabułą, która nie pozwala się nudzić już od początku, ale i z wyraźnie zarysowanymi postaciami. Zarysowanymi, rzecz jasna, nie tylko wizualnie, za pomocą odpowiednich kostiumów, czy charakteryzacji, ale i osobowościowo. Charakterologicznie. Tworząc zarazem spójną całość z historią pełną tajemnic, różnych wątków, a wreszcie akcji (i jej zwrotów), która prezentowana jest na ekranie.

A podsumowując? To dobre kino. Solidne. Owszem, nie jest to film na miarę gigantów Hollywood, ale nie wiem nawet, czy do takiego w ogóle aspirował. To po prostu porządnie wykonany na wielu płaszczyznach film, który ma skupić na sobie uwagę widza lubującego się w dobrym kinie wojennym. Z tego zadania “Komandosi z Navarony” wywiązują się wręcz bardzo dobrze.


Przeczytaj też:

Film ten jest kontynuacją przygód bohaterów „Dział Navarony”, które również są ekranizacją powieści „Działa Nawarony”.

A może po prostu interesuje Cię podróż na Bałkany i poznawanie tamtejszych miejsc?