Po tak długim czasie
niespodzianie
miłość
a już myślałem że ją roztrwoniłem
po wszystkich czterech stronach świata
(Giuseppe Ungaretti “Mój dom”,
tłum. Janusz S. Pasierb)
W cieniu Pizy, słynącej ze swej pochylonej wieży, leży wcale nie mniejsza, jeśli chodzi o liczbę mieszkańców, miejscowość Lukka. Nie mniejsza również, jeśli chodzi o liczbę zabytków, w tym i zabytków całkiem imponujących swym urokiem. Wcale nie mniejsza, jeśli chodzi o swój udział w historii Włoch, historii Europy, historii naszej cywilizacji. A jednak, jakby mniej znana, niż sąsiednia Piza. Po prostu zabrakło jej jednego, wyrazistego symbolu, która by rozsławiła ją na cały świat. Choć na swój sposób można powiedzieć, że całe stare miasto Lukki jest jednym wspaniałym symbolem. Nie bez powodu przecież nazywa się ją ”Città d’arte” (z wł. “Miasto sztuki”), choć w badaniach toponimicznych wywodzi się nazwę Lukka, czy raczej Lucca od “świętego gaju” (łac . lucus), od określenia “ścinać” (łac. lucare), czyli czymś destrukcyjnym wobec wspomnianego gaju, ale i od “świetlistej przestrzeni” (leuk).
Lecz może zacznijmy od początku.





Lukka. Włochy, księstwo i kościół
Teren dzisiejszej Lukki zamieszkały jest od najdawniejszych lat, szacuje się nawet, że od III wieku p.n.e. Choć na znaczeniu przybrał on nieco później, wszak status kolonii rzymskiej miejsce to uzyskało w 180 r. p.n.e., a status gminy (municipium) jeszcze później, bo w 89 r. p.n.e. Od tamtego jednak czasu zaczęła ona pełnić ważną rolę w historii i to nie incydentalnie, lecz wręcz regularnie – nie tylko w historii regionu, ale i szerzej, całego kontynentu. Wszak to tutaj spotkać się miał słynny Juliusz Cezar z Gnejuszem Pompejuszem i Markiem Krassusem, którzy to właśnie tu zawarli I triumwirat, tj. potajemny sojusz, którego uczestnicy obiecali wykorzystać swoje wpływy do wzajemnego wspierania się i trzymania władzy w swoich rękach. A warto dodać, iż sojusz ten utrzymywał się od 60 do 53 r. p.n.e., a choć określa się go chwiejnym to jednak sprawdzał się w uzyskiwaniu krótkotrwałych korzyści politycznych. Sama Lukka jednak rozwijała się bez oglądania się na działania polityczne w najwyższych kręgach władzy. Choć te ostatnie nierzadko tu zaglądały. Nie zawsze, rzecz jasna, z wizytą przyjacielską… jak choćby Odoaker, władca Królestwa Italii, który Lukkę w V wieku n.e. splądrował. A w kolejnym wieku próbował tego samego bizantyjczyk Narses.








W kolejnych latach swoich dziejów, Lukka stawała się coraz ważniejszym ośrodkiem miejskim. Zresztą, w latach 576 – 797, pod panowaniem Longobardów, Lukka była stolicą księstwa określanego na początku nawet – od nazwy miasta – Księstwem Lukki. A dzięki swym relikwiom i pięknym świątyniom, była także ważnym punktem na szlaku pielgrzymkowym Via Francigena, który ciągnął się od Canterbury w Anglii aż po Rzym. Warto przy tym wspomnieć o tutejszym biskupie Anzelmie, który w latach 1061 – 1073 zasiadał na tronie papieskim jako Aleksander II. A jedną z najznamienitszych dynastii Lukki była szlachecka rodzina Allucingoli, która dała światu kolejnego papieża – Lucjusza III. Oprócz chrześcijaństwa, swoją ostoję w mieście znaleźli również żydzi, z istotną dla tej religii rodziną Kalonymosów na czele.




Lukka zarabiała także na handlu jedwabiem. Wyspecjalizowała się ona bowiem w produkcji wysokiej jakości tkanin jedwabnych, takich jak drappi auroserici, czyli tkaniny wykonane z mieszanki jedwabiu ze złotymi lub srebrnymi nićmi. Zresztą, tutejsi tkacze wprowadzili znaczące udoskonalenia w technologii urządzeń wykorzystywanych w tym przemyśle, ale i promowali hodowlę jedwabników na okolicznych terenach wiejskich.








Oprócz działaczy kościelnych i producentów jedwabiu, Lukka zapisała się również na kartach dziejów w innych dziedzinach. Wybijać się na czoło (na owych kartach dziejów) wydają się przedstawiciele włoskiej “branży muzycznej”: trzej kompozytorzy: Giacomo Puccini, Alfredo Catalani i Luigi Boccherini. Jednak aby pozostać uczciwym, musiałbym stworzyć długą listę nazwisk: malarzy, piosenkarzy, sportowców, inżynierów, a nawet średniowiecznych chirurgów związanych z tym miastem. Wśród nazwisk znalazłby się i cytowany przeze mnie na początku Giuseppe Ungaretti, włoski poeta, jeden z głównych przedstawicieli hermetyzmu.







Lukka. Zabytki w ciasnym mieście
Przenieśmy się już do czasów nam bliższych – do XXI wieku. Bowiem o historii możemy dziś jedynie poczytać, a Lukkę doświadczyć jedynie współczesną. Tak oto do miasta tego przyjechałem ciepłego październikowego poranka, by tu zasiąść do śniadania w jednej z lokalnych restauracyjek i nad kawą nabrać sił przed przynajmniej kilkugodzinnym zwiedzaniem. Bo choć stare miasto skupione pomiędzy murami obronnymi nie wydaje się nadzwyczaj rozległe, wszystko jest tu skupione w jednym miejscu, to jednak… można się tutaj sporo nachodzić. A nawet trzeba się tutaj nachodzić! W plątaninie wąskich uliczek, które tworzą rozbudowaną sieć prowadzącą nie tylko od zabytku do zabytku, ale i pomiędzy zabytkami. Bo nawet nie zwracając uwagi na to, że po drodze mijamy kolejny kościół czy kościółek sprzed kilku wieków, wciąż możemy czerpać radość “ze zwiedzania”, oto bowiem spacerujemy wzdłuż wiekowych ulic. Wzdłuż kamienic zdobnych, eleganckich, urokliwych. Tworzących niezwykłą kompozycję z elementów, które łączy jedna nazwa – Lukka.








Owszem, warto zapewne wymienić kilka określeń, kilka szczególnych punktów na mapie turystycznej Lukki. Katedra św. Marcina (Cattedrale di San Martino), kościół św. Michała Archanioła (San Michele in Foro), bazylika San Frediano… ale i miejsca nie mające charakteru religijnego. Wśród nich jakże nietypowy, okrągły plac Piazza dell’Anfiteatro, czy wieża Torre Guinigi – jakże charakterystyczna ze względu na fakt, iż na jej dachu można dostrzec… koronę rosnącego tam drzewa. Wymieniać zapewne można i liczne bramy miejskie, otaczające wraz z murami stare miasto. I wiele, wiele innych… ale bądźmy szczerzy tutaj można spacerować i bez większego planu. Lukka zabytki oferuje niemal na każdym roku.





Lukka. Zwiedzanie na spontanie?
Owszem, ja plan zwiedzania miałem, wytyczone ścieżki, wyznaczone punkty na mapie – ale teraz wiem, że i bez nich bym się obył. Bo czy jeśli bym dotarł przypadkiem do Piazza dell’Anfiteatro, nie wiedząc o nim wcześniej, ani jak on się nazywa, to czy coś bym stracił? “Gubiąc” się po dziesiątkach, a może i setkach uliczek, pewnie i tak bym tu wreszcie trafił. I byłbym równie zachwycony jak wtedy, gdy miejsce to odnalazłem na podstawie mapy. Gdybym zobaczył wieżę Torre Guinigi nie wiedząc wcześniej o niej nic zupełnie, czy nie zwróciłbym uwagi na jej niezwykłość – drzewa na jej szczycie? Zauważyłbym i docenił to tak samo. A tymczasem, jak się zdaje, po prostu traciłem czas na szukanie właściwych dróg, właściwych uliczek, zamiast po prostu iść przed siebie, bez patrzenia w mapę, raz skręcając w lewo, raz w prawo, innym razem idąc prosto, a niekiedy i zawracając. Po kilku godzinach spaceru i tak bym zapewne widział “wszystko”, a zarazem nie znając tuzina nazw, historii, opowieści. Po prostu pamiętałbym, jak piękna jest Lukka. Zwiedzanie jej odciska bowiem na ludzkiej duszy dość proste piętno: zachwyt nad zachwyty, graniczący z zakochaniem się w tym miejscu. Jak w wierszu Giuseppe Ungarettiego.
Po tak długim czasie
niespodzianie
miłość
I choć Ungaretti zapewne nie o mieście tym myślał, pisząc owe słowa, to jednak doskonale one do niego pasują. Warto o tym przekonać się samemu, osobiście. Sprawdzając własnymi oczami, jakie Lukka zabytki kryje w swym ciasnym wnętrzu. Jaki niezwykły urok ma ta staromiejska Toskania. Bo to, że ma – zapewniam cię bez cienia wątpliwości. Wspominając spacer w cieniu tutejszych wąskich uliczek i rozpalonych słońcem rozległych placów.





Przeczytaj też:
Lubisz stare miasta w krajach śródziemnomorskich? Zatem wyrusz na zwiedzanie Malagi w Hiszpanii.
Albo poznaj zaułki starego miasta Rodos w Grecji.


