Gdy spojrzysz na Malulę (znaną także jako Maaloula) z oddali lub z wysoka – dostrzeżesz skałę o stromych ścianach, rozpościerającą się szeroko na horyzoncie. Ściana ta jednak nie sprawia wrażenia “murów bez końca”, bezwzględnie oddzielających nas od reszty świata, lecz raczej skrzydeł, które zapraszają w przesmyk pomiędzy nimi. Do środka. By wstąpić w progi tego jakże starego bliskowschodniego miasteczka.

I, w rzeczy samej, aramejskie maʿʿəlā (ܡܥܠܐ) oznacza “wejście”.

Widok z góry na Maaloulę
Widok na Malulę z góry

Maaloula, Syria, widok z góry

Góry widziane z Maalouli

Zbliżenien na góry widziane z Maalouli

Wiara, która otwiera drogę

Jak mówią miejscowi – choć pewnie więcej w tym legend niż rzeczywistej historii – setki lat temu skalna ściana rozciągała się tutaj od jednego krańca do drugiego, bez żadnej wyrwy. Bez przesmyku. Lecz gdy trafiła tu nawrócona na chrześcijaństwo święta Tekla, goniona przez żołnierzy rozzłoszczonego ojca, któremu konwersja córki zupełnie się nie spodobała, krajobraz ten uległ nagłej zmianie. Uciekinierka zaczęła się bowiem gorliwie modlić przed skałą, która stała jej na drodze i uniemożliwiała dalszą podróż – wówczas to skała ta przed nią się rozstąpiła. Pozwalając jej tym samym wydostać się z pułapki i uciec przed oprawcami. Jednocześnie, w ten właśnie sposób, powstało “wejście”. Zaczątek Maluli.

Ściana skalna w Maalouli

Dzieci bawiąca się nad przepaścią w Syrii
Dzieci bawiąca się na szczycie skały

Ściana skalna i księżyc w Syrii

Pofałdowane skały w Syrii

Historia ta jest jak najbardziej charakterystyczna dla wiary chrześcijańskiej, niczym słynne wydarzenia opisane w Księdze Wyjścia. To tam właśnie jest mowa o tym, jak Morze Czerwone rozstąpiło się przed Mojżeszem i prowadzonymi przez niego żydami, by ci mogli umknąć przed zbliżającymi się do nich wojskami Egiptu. Tyle, że tym razem, tutaj w Maluli, wszystko działo się na wysuszonym od słońca lądzie. Ponad 100 km od wybrzeża Morza Śródziemnego. I rozstąpiła się ziemia, a nie woda.

Wiara, która pamięta

Wydaje się więc, że niczym dziwnym nie jest to, że chrześcijaństwo na gruncie tym – skalistym, suchym, rozgrzanym przez słońce – zadomowiło się na dobre. “Na dobre”, bo Malula jest jednym z niewielu miejsc na świecie, właściwie jednym z trzech, gdzie lokalna ludność po dziś dzień używa języka aramejskiego. Dokładnie tego, którym posługiwał się Jezus Chrystus dwa tysiące lat temu. Dokładnie tego, który pamięta czasy narodzin jednej z najbardziej rozpowszechnionych dziś wiar na ziemskim globie.

Kościół św. Sergiusza i św. Bachusa w Maalouli
Krzyż kościoła św. Sergiusza i św. Bachusa

Arkady w kościele św. Sergiusza i św. Bachusa

Dziedziniec kościoła w Maalouli w Syrii
Dziedziniec kościoła św. Sergiusza i św. Bachusa

Obraz ze świętymi w Maalouli

Tomasz Merwiński w Syrii w Maalouli

Będąc tu można więc nieco cofnąć się w czasie, chociażby w murach kościoła św. Sergiusza i św. Bachusa, gdzie istnieje możność usłyszenia nawet nie ech, a prawdziwej modlitwy w tym prastarym języku. Jednak język aramejski to nie wszystko o czym Malula i jej mieszkańcy pamiętają do dziś. Pamiętają również o darze, jaki generał Władysław Anders przekazał na rzecz wspomnianego kościoła. A dokładniej mówiąc: podarował dwie ikony, które pozostawił tu w trakcie wizyty w roku 1943. I ludzie są tutaj tego świadomi.

Groty skalne w Maalouli w Syrii
Groty wykute w skałach
Zniszczona przez islamistów figurka Matki Boskiej nad Maaloulą w Syrii
Figurka Matki Boskiej dominująca nad miasteczkiem (zniszczona w trakcie wojny domowej)

Wiara, która zabija

Niestety Malula pamięta też przykre zdarzenia. A pamięta je doskonale, zapewne jeszcze niezabliźnionymi ranami, bowiem pozostałymi po tragicznych miesiącach roku 2013. W 70 lat po wspomnianej wizycie generała Andersa znów zawitało tu wojsko, tym razem jednak nie ze świętym podarunkiem, lecz z wojną. Wówczas to islamiści na krótko przejęli kontrolę nad miejscowością, a zarazem na wystarczająco długo, by niszczyć i plądrować tutejsze stare świątynie oraz domy (nie)wiernych. By zmuszać ich do przejścia na islam. By mordować opornych. By pod hasłami religii, która de facto z chrześcijaństwem ma wiele, bardzo wiele wspólnego, chrześcijaństwo z tego miejsca próbować wyplenić.

Minarety w Maalouli

Domy na zboczu w Syrii

Dom na skałach w Syrii

Domy na skałach w Maalouli

Domy w Maalouli

Malula się jednak ostała – niczym skała, niczym opoka – a wraz z nią ostali się i mieszkańcy i ich wiara. I zapewne powoli odbudują oni swoje domostwa, odtworzą zniszczone miejsca święte. Rany się kiedyś zabliźnią. Dzieci znów będą beztrosko bawić się wysoko na skale zawieszonej ponad dachami Maluli, czerwień ponownie zacznie kojarzyć się z kolorem zachodów słońca, a nie rozlanej krwi. Syria znów stanie się miejscem, gdzie muzułmanie, chrześcijanie i ludzie innych wyznań zaczną żyć obok siebie jak bracia i siostry. Bez uprzedzeń, bez wrogości, z wzajemnym zrozumieniem.

Ale na to zapewne potrzeba czasu.


Przeczytaj też:

Malula leży na drodze do Damaszku – miasta, w którym znajduje się bardzo ważna dla muzułmanów świątynia – Meczet Umajjadów.