Snuje się leniwie wstęga białych kwiatów przez dolnośląską ziemię. Nie jest to jednak najzwyklejsza na świecie łąka, po której można by było przejść suchą stopą. To całkiem niezwykła rzeka, której tafla wody mieni się w odcieniach bieli i barwach zieleni. W kolorach płatków kwiatów i ich łodyg wyrastających gdzieś z mulistego dna ukrytego pod grubą warstwą płynącej wody.
A rzeka ta to Oława.
Zdradzieckie piękno…
Rośliny, długimi i giętkimi łodygami sięgające daleko w dół i rozświetlone słońcem białe kwiaty, unoszące się na powierzchni tej spokojnej rzeki – brzmi to niczym istna magia. Magia, która swą mocą unosi kadłub kajaka tuż nad powierzchnią wody, by mógł on z lekkością sunąć przed siebie – w tej niezwykłej scenerii. Magia ta jednak okazuje się jedynie zdradziecką, kuglarską sztuczką, bo gdy tylko człowiek zaintrygowany niecodziennością tej przyrody podpływa do kwiecistego dywanu, ten ostatni chwyta kajak w swe objęcia, co prawda łagodne, lecz niechętnie z nich wypuszcza. Powoli, powoli, powoli… I choć leniwe tempo przemieszczania się kajaka przywodzi na myśl błogi relaks, to jednak w rzeczy samej człowiek przechodzi tu istne katusze. Bo musi stanowczo, energicznie, z wielokrotnie większym wysiłkiem wiosłować, aby móc udać się dalej – z nurtem rzeki.
Nie zawsze jednak ów kobierzec można ominąć, gdyż rozpościera się on od brzegu do brzegu. I trzeba go bezwzględnie przeciąć kadłubem kajaka.
…lecz piękno
Czy to jednak powinno zniechęcać do zwodowania kajaka w Oławie? Czy powinno to zniechęcać do przepłynięcia kilkunastu kilometrów tego spokojnego szlaku wodnego otoczonego zielenią łąk i lasów? Co to, to nie! Bo nawet, gdy w pchnięcia wioseł zmuszeni jesteśmy włożyć więcej sił, nawet gdy zrywa się silny wiatr, który skutecznie stawia opór naszym wysiłkom, nawet gdy grube krople deszczu zaczynają uderzać w nasze czoła – dopłynięcie do mety jest wciąż satysfakcjonujące. A nawet wówczas po stokroć bardziej!
A to, ile już szans wykorzystasz po drodze, by choć przez chwilę się uspokoić, zrelaksować, wyciszyć, dryfując przy akompaniamencie szumiącego wiatru, dźwięków wody płynącej przez trzciny, pośród melodii nuconych przez ptactwo… to już zachowasz to dla siebie.
Dasz się więc namówić na rejs z nurtem rzeki pełnej kwiatów? Czy nadal będziesz żyć z przeświadczeniem, że w Twojej bliskiej okolicy nie ma pięknej, dzikiej przyrody?
Przeczytaj też:
Jeśli od wodnych szlaków znacznie bardziej wolisz piesze wędrówki, zajrzyj do tekstu „Po zmierzchu można zobaczyć Wielką Sowę”. Jego akcja również ma miejsce na Dolnym Śląsku.