Góry Sowie są ciche, spokojne i łagodne. Niczym puchacz, siedzący na gałęzi i leniwie spoglądający z góry na otaczający go świat. Czekający ospale na nadchodzący zmierzch, by wówczas pokazać swe prawdziwe oblicze…
Też spokojne. Choć nieco inne.
Liśćmi okraszone, mgłą przyprószone
Jesienna wędrówka szlakami Gór Sowich niczym nie różni się od wędrówki letniej czy wiosennej. Te same trasy, te same ścieżki i drogi, tak samo delikatnie wznoszące się ku górze i tylko niekiedy pokazujące pazurki, każąc podchodzić ku górze pod większym nachyleniem. Ale zarazem różni się wszystkim – zamiast zieleni świeżo rozkwitniętej roślinności, dominuje tu ruda czerwień opadłych liści. Zamiast gorących promieni słońca, dominuje rześkie, acz rozrzedzone mlekiem mgły powietrze.
Ale wciąż jest pięknie. To tylko inne oblicze Gór Sowich.
Czarny krajobraz
Słońce zachodzi tu, jak wszędzie indziej, zatapiając się w rozmytej czerwieni gdzieś za horyzontem. Jednak horyzont jest tutaj inny, nie płaski, nie nizinny, jak rodzinne miejsca, w których się wychowałem, lecz pofałdowany, pomarszczony grzbietami górskimi, niemal tak samo, jak twarz starego człowieka, która pofałdowana jest od grubych zmarszczek. Porównanie do wiekowej już osoby jest jak najbardziej trafne, wszak jest to najstarsza część Sudetów.
A gdy już ostatnie promienie słońca skryją się za wzniesieniami misternie budowanymi przez miliony lat geologicznego wysiłku Ziemi oraz rzeźbionymi w prekambryjskich gnejsach przez powolną erozję, wówczas robi się ciemno. Bardzo ciemno. Choć ciemność tę może rozświetlić błyszczący na nocnym niebie księżyc, o ile nie przysłaniają go drzewa rosnące po obu stronach górskich szlaków.
Dlatego wszędzie dookoła jest czarno. Ale i tak człowiek czuje, że jest pięknie.
Sowa na wieży? Czy wieża na Wielkiej Sowie?
A gdy już nocą, wędrując ostrożnie po ciemku po kamienistej drodze, dotrze się na szczyt Wielkiej Sowy, najwyższego wzniesienia prastarych Gór Sowich, można zawiesić oko na charakterystycznej popielatej wieży widokowej, która pnie się tutaj ponad korony drzew. Jest oczywiście noc, więc nikt do środka wieży, a więc i na jej szczyt, nas nie wpuści. Ale wcale nie trzeba wchodzić wyżej, by zaczerpnąć pełną piersią rześkiego, czystego, sowiogórskiego powietrza, które doda nam otuchy, sił i inspiracji do dalszej wędrówki. Wędrówki, która tym razem będzie wiodła nas nie ku górze, lecz szlakiem schodząc ku dołowi…
Noc w Górach Sowich jest po prostu piękna. I rześka.
Wyjście w Góry Sowie odbyło się w ramach akcji #JourneyToPerfection organizowanej przez firmę Helikon-Tex.
Przeczytaj też:
A może chcesz zobaczyć szlaki górskie poza Polską? Na przykład na portugalskiej Maderze znajdują się piękne szlaki, zarówno ten na półwysep São Lourenço, jak i wiele innych w głębi wyspy: „Góry, lewady i adrenalina”.
Irena-Hooltayewpodrozy
21 sierpnia, 2019 — 8:25 am
Bardzo lubię Sudety,wychowałam się praktycznie w lesie, na wsi.
Tato był leśniczym i do dzisiaj uwielbiam wędrówki po lasach.
Nocą też jest pięknie.
Góry Sowie całkiem blisko, trzeba sie znowu wybrac.
Pozdrawiam!
Miłość mamy
22 sierpnia, 2019 — 3:15 pm
Kontakt z przyrodą daje moc;)
Tomasz Merwiński
23 sierpnia, 2019 — 6:42 am
Daje moc, a jednocześnie wycisza 😉
Miye's Imaginations
25 sierpnia, 2019 — 1:51 pm
Bardzo ciekawe zdjęcia. Marzy mi się taki spokojny, długi spacer (bez dzieci).
Tomasz Merwiński
25 sierpnia, 2019 — 8:15 pm
Jeśli w zasięgu Twoich możliwości transportowych są Góry Sowie to oczywiście polecam 😉