Wybierając się na urlop w czasach pandemii koronawirusa trzeba podjąć szereg niełatwych, lecz nadzwyczaj istotnych decyzji. Jedną z takich decyzji musi być… odpowiedni dobór literatury na wolne chwile, podczas których można się zagłębiać w przygody bohaterów literackich. A z racji, że sytuacja na świecie jest w ostatnich miesiącach tak dynamiczna, że trudno przewidzieć, w którym kierunku się ona rozwinie, nierzadko z nagłymi zmianami dosłownie z dnia na dzień, postanowiłem wybrać książkę grubszą niż robiłem to zwykle (oczywiście w kontekście urlopu). Bo nie wiem, kiedy nie zamkną mnie w czterech ścianach na dłużej. A dotychczas wyglądało to tak, że na urlopach zwiedzałem, podróżowałem, wędrowałem, nie mając zbytnio czasu na czytanie. Stąd też niekiedy 100 stron okazywało się aż nadto.
Tym razem jednak wybór padł na kilkuset stronicową “Brudną sprawę” Roberta Dugoniego. Oraz na urlop w Grecji.
Myślisz zapewne: cóż za dziwne zestawienie! Posępne, deszczowe Seattle z nieustannie rosnącą przestępczością pochłaniane przeze mnie prosto z kart powieści podczas, gdy będę leżał pod słońcem Rodos. No cóż, może po prostu zapragnąłem równowagi dla planowanych, radosnych, wakacyjnych przygód? Tak, żeby