Mało kto w Polsce słyszał o Vrchlabí. Nie ma jednak w tym nic dziwnego, w końcu to tylko niewielkie miasteczko niedaleko polsko-czeskiej granicy w Karkonoszach. A tymczasem, jeśli przyjrzeć się mu z bliska, to jest ono nie tylko ciche i spokojne, ale też urocze. Więc warte zobaczenia na własne oczy. I ma całkiem bogatą historię! Przynajmniej jak na tak niepozorne i nieznane miasteczko.
Mała wielka historia Vrchlabí
A jak daleko sięga przeszłość Vrchlabí? Ze względu na brak odpowiedniej ilości informacji, trudno jest dokładnie taką datę określić. Z całą jednak pewnością wiemy, że wzmiankowano miejsce to w roku 1359. Niektórzy badacze oceniają, że tutejsza osada powstała nieco wcześniej, bowiem na przełomie XIII i XIV wieku. Jednakże większa historia Vrchlabí zaczyna się dopiero 12 marca 1533 roku, kiedy to majątek ten zakupił niejaki Krzysztof z Gendorfu, który najwyraźniej miał i pomysł, i odpowiednie środki na to, aby miejsce to znacznie rozwinąć.
Już niecałe 10 miesięcy później, tj. 6 października 1533 roku, król Ferdynand Habsburg nadał Vrchlabí prawa miejskie i herb. Miasto otrzymało także przywilej organizowania jarmarków dwa razy do roku – 1 maja i 21 września. Krzysztofowi z Gendorfu udało się jednak rozwinąć przede wszystkim przemysł, stawiając mocno na górnictwo. Zakupił on wkrótce nowe okoliczne włości, gdzie znajdowały się m.in. kopalnie złota. Postawił również dużą hutę żelaza – najpewniej największą w całych ówczesnych Czechach. A warto wspomnieć, że pośród różnych wyrobów żelaznych Vrchlabí specjalizowało się w produkcji kos, które następnie trafiały również i do innych części Europy. W 1552 roku podawano, że wytwarzano ich tu aż 13 500 sztuk rocznie! Przy ówczesnych możliwościach technologicznych to godzien odnotowania wynik.
Jednak nie tylko kosami stał majątek Krzysztofa z Gendorfu. Od połowy lat ‘50 XVI wieku pojawiały się tutaj rozmaite cechy, np. sukienników i piekarzy. Warto też zaznaczyć, że również po śmierci zmyślnego właściciela tutejszy przemysł się rozwijał w przyzwoitym tempie. W XVII wieku tutejsze huty produkowały już nie tylko rzeczone kosy, ale i sierpy, piły, części do wiatraków, a przede wszystkim elementy do broni palnej: lufy i zamki do karabinów. A pod naciskiem czeskiego wodza Albrechta von Wallensteina, nowy właściciel majątku, Vilém Miřkovský z Tropčic młodszy, wręcz przekształcił hutę w fabrykę broni w Vrchlabí.
W kolejnych latach rozwijały się tutaj i inne gałęzie przemysłu, m.in. produkcja tkanin lnianych i bawełnianych. Te segmenty gospodarki zaczęły zastępować upadające powoli górnictwo. Rozwijał się też przemysł papierniczy, ale i również hodowla bydła. A jeszcze w drugiej połowie XVII wieku podjęto się próby odnowy wcześniej podupadłego przemysłu wydobywczego.
Co zobaczyć w Vrchlabí?
Wraz z rozwojem gospodarki, rozwijało się i miasto. Przybywało mu mieszkańców, a wraz z nimi tworzyła się coraz większa lokalna społeczność i tkanka miejska. Stare budynki burzono, a w ich miejsce stawiano nowsze, bardziej dostosowane do aktualnych potrzeb mieszkańców Vrchlabí i okolic. I część z tych budynków, jako zabytki, możemy oglądać po dziś dzień. A jakie na przykład?
W pierwszej kolejności warto wymienić najważniejszy chyba budynek – z czasów zarządzania Vrchlabí przez Krzysztofa z Gendorfu. Mowa o renesansowym zamku, powstałym w latach 1546 – 1548 na miejscu dawnej twierdzy. Z kolei 12 stycznia 1705 roku położono kamień węgielny pod budowę klasztoru augustianów, choć jego inauguracja nastąpiła dopiero 28 sierpnia 1714 roku. Również i ten budynek cieszy oko po dziś dzień. W 1737 roku oddano do użytku nowy ratusz, w którym mieścił się lokalny samorząd. A w latach 1886 – 1889, na miejscu starego XIV-wiecznego kościoła gotyckiego, wybudowano nową, neogotycką świątynię według projektu Stefana Tragla z Pragi. Poświęcona jest ona św. Wawrzyńcowi, patronowi archiwistów, bibliotekarzy, kucharzy i garbarzy.
Poza tym? Poza tym po Vrchlabí warto się po prostu przejść. Pospacerować wzdłuż pełnych uroku uliczek, by podziwiać tutejszą architekturę. Zarazem skromną, a zarazem cieszącą oko. I radować się tym spokojem, którego wydaje się tutaj nie brakować.
Przeczytaj też:
Poznaj „6 powodów, by wyskoczyć do Harrachova”, czyli do bardziej znanego czeskiego miasteczka, słynącego ze swojej skoczni narciarskiej.
A może wolisz bardziej wgłąb Czech, aby zobaczyć Ołomuniec?