Współpraca reklamowa z Audioteka
Jakie są Indie? Czy rzeczywiście takie, jakie znamy je z turystycznych broszur i obiegowych opinii? Niezwykle kolorowe w swej modzie, a zarazem szarobure od przetaczającego się przez kraj ubóstwa? To pewnie też. Ale co jest między tymi dwoma warstwami: między kolorytem a bezbarwnością? Jaka jest esencja prawdziwych Indii?
Tego dowiemy się z książki „Indie. Kraj miliarda marzeń” Weroniki Rokickiej. A dokładniej rzecz ujmując poznamy tu nieco inne Indie niż te filmowe, czy podróżnicze, ale przez to wcale nie mniej prawdziwe. A wręcz przeciwnie. Dzięki Autorce dowiemy się, jakie codzienne problemy targają krajem i jego różnorodnym językowo i kulturowo społeczeństwem, a także jaki stosunek ma owe społeczeństwo do rozmaitych tematów. Tym samym poniekąd definiując obywateli tego azjatyckiego kraju. Kwestie LGBT, nierówność społeczna, w tym dyskryminacja kobiet oraz wciąż funkcjonujący system kastowy, który ma realny wpływ na życie milionów ludzi po dziś dzień? Proszę bardzo, znajdziesz to w tej książce. Podobnie jak kwestie rozwijającej się klasy średniej, w tym i sukcesy gospodarcze kraju, ale i jego sukcesy artystyczne. I mowa tu nie tylko o Bollywood, ale i innych dziedzinach, takich jak taniec, literatura czy muzyka. Mowa jest tu także o jakże trudnych kwestiach religijnych. Nie tylko owej wewnętrznej parcelacji społeczeństwa, która zależnie od regionu mówi inaczej i świętuje inaczej, ale i o ścierających się tutaj wpływach wielkich religii: hinduizmu, islamu, chrześcijaństwa, sikhizmu i buddyzmu.
Indie to kraj miliarda różnorodnych istnień, tysięcy problemów, ale i dziesiątek sukcesów. Również kraj marzeń: tych spełnionych i tych zaprzepaszczonych, jak i wreszcie tych, o których niektórzy obywatele nawet nigdy nie powinni śnić. Zagłębiając się w treść książki Weroniki Rokickiej człowiek nie tylko coraz lepiej Indie poznaje, ale i coraz bardziej zdaje sobie sprawę, jak bardzo tego kraju nie znał. Jak wiele o nim nie wiedział. Choć wydawało mu się, że w stereotypowych obrazach było przecież wszystko. A przynajmniej wystarczająco dużo.
Przeczytaj też:
Zobacz razem ze mną tzw. „łzę Indii”, jak nazywa się Sri Lankę.
Zobacz też mapę recenzji, na której umieszczam znaczniki miejsc, których dotyczą recenzowane przeze mnie książki, filmy etc.