blog z pasją pisany: podróże, marketing, historia

Zagubione w dżungli Ekʼ Balam

Po przejechaniu przez nienajlepszej jakości drogę dojeżdżam wreszcie na plac przed strefą archeologiczną i parkuję na pierwszym wolnym miejscu. Tych ostatnich, tak szczerze powiedziawszy, jest sporo, najwyraźniej Ekʼ Balam nie należy do najbardziej obleganych miejsc w tej części Meksyku – na Jukatanie. A może po prostu akurat dziś tak dobrze trafiłem?

– Buenos días – niespodziewanie dochodzi do moich uszu, gdy wysiadam z auta – ¿Hablas español?

Odwracam głowę i widzę dwóch chłopców, może około 10-, 12-letnich, a którzy to zaszli moje auto od tyłu.

– Buenos días. Yo no hablo español – odpowiadam po chwili zgodnie z prawdą, bo choć to i owo w tym języku rozumiem, to za cholerę nie sklecę żadnego dłuższego zdania, ponad zwykłe “nie mówię po hiszpańsku”.

– Do you speak English? – próbuje dalej jeden z chłopców, ten wyglądający na starszego.

– Yes, I do.

– Sir, I can watch your car – mówi młody meksykanin z charakterystycznym akcentem, choć i tak radzi sobie świetnie – it’s my job. You will pay me for this.

Mapa strefy archeologicznej Ek Balam

Przyzwyczaiłem się już, że w Meksyku można natknąć się na potworną biedę, dlatego w człowieku budzi się ogromny żal, szczególnie gdy widzi się smutnie wyglądających mieszkańców wiosek zapomnianych przez bogów. Tak jak miało to miejsce wczoraj, na ziemistym parkingu przed Balankanché. Tam to ubogo odziany starszy człowiek sprzedający domowej roboty lody, został przeze mnie przyłapany na… wycieraniu zakurzonej szyby w moim samochodzie, gdy ja właśnie wychodziłem ze zwiedzania jaskiń. Zresztą, nie tylko moim, bo i zaparkowane obok auto miało już przez niego wypucowaną, lśniącą w słońcu szybę. I choć i tak planowałem kupić u niego lody, teraz nawet nie śmiałem zrobić inaczej, jak zapłacić za nie wielokrotnie więcej, niż sprzedawca sobie życzył. W końcu przecież widzę, że przed wejściem do jaskiń Balankanché nie ma tłumów. Zresztą, w ich wnętrzu również. Zdaje się, że mało kto tutaj trafia, a może po prostu tak akurat mi się dzisiaj przydarzyło, że okolica jest niemal odludna. Nie zmienia to jednak faktu, że ten mizernie wyglądający staruszek nie ma zbyt wielkiej szansy na jakiś solidny zarobek. Nie dziś. Dlatego mam ochotę mu pomóc.

Tak, serce w Meksyku potrafi się otworzyć na innego człowieka po wielokroć. Po prostu mięknie pod tym upalnym słońcem, w tych pięknych okolicznościach przyrody. No, chyba że ktoś jest cwaniaczkiem i tylko próbuje naciągnąć naiwnego turystę na zbędne koszta. Wówczas nie ma się ochoty dać kombinatorowi choćby złamanego peso.

Motyl w Meksyku

Majańskie ruiny ukryte w dżungli

Motyl na ścianie w Ek Balam

Zerkam na chłopaków i widzę, że chyba najgorzej się im nie wiedzie. Na piersi oryginalna koszulka znanego klubu piłkarskiego, w dłoni niemal nowa, porządna piłka, a chłopcy wyglądają na najedzonych, czystych, wręcz szczęśliwych. Raczej wyglądają mi na dzieci jakiegoś sprzedawcy z jednego z rozłożonych w pobliżu straganów. Bądź dzieci pracowników strefy archeologicznej. A cała ta rozmowa wygląda mi tylko na próbę wykorzystania sytuacji i zarobienia garści meksykańskich peso na lekko zdezorientowanych turystach.

– No, thanks – odpowiadam i zarzucam plecak na ramię, kierując się ku terenowi strefy archeologicznej Ekʼ Balam.

Łuk w strefie archeologicznej Ek Balam na Jukatanie

Strefa archeologiczna Ek Balam na Jukatanie

Schody w ruinach Ek Balam

Majańskie ruiny na Jukatanie, Ek Balam

Rozmyślania nad Ekʼ Balam

Przechodzę przez bramę wejściową na teren strefy archeologicznej Ekʼ Balam i tutaj zaczynają się moje głębokie rozmyślania.

“A może trzeba było dać mu jakieś pieniądze na odczepnego? Pewnie, jak zobaczył, że poszedłem to zaraz zrobi mi dziurę w oponie. W końcu przecież kolega, jak był na zorganizowanej wycieczce autokarowej we Włoszech to miejscowe dzieciaki poprzecinały im w autobusie kable, gdy czekali na postoju po tym, jak odmówili zapłaty haraczu. To było w Europie, a ja jestem w dzikim Meksyku! Małym meksykańskim autkiem!”

Postanawiam, że jednak nie wracam i skoro już zrobiłem jeden krok przed siebie to muszę postawić i kolejny. Zanurzam się więc między ruiny przedhiszpańskiego miasta oraz zagłębiam się w jego historię, której strzęp zdradzają nam, że zamieszkane było ono już w okresie średnim preklasycznym, tj. około 600 – 450 r. p.n.e. Choć jego największy rozkwit przypadał na erę późniejszą, tj. na okres klasyczny, a konkretnie w latach 600 – 900 n.e. Jak się szacuje, Ekʼ Balam było zamieszkane nawet i przez 15 tysięcy Majów, co na tamte czasy stanowiło całkiem pokaźne miasto, nie tylko w tym rejonie, ale generalnie – na całym świecie. Zajmowało ono wówczas 12 kilometrów kwadratowych, choć jedynie około 1,25 kilometra kwadratowego zostało otoczonych murami. Co ciekawe, mury te posiadają swoiste “przerwy” poprzez które poprowadzone są drogi na 4 strony świata. A drogi te to nic innego, jak majańskie Sacbé, czyli utwardzone trakty z kamieniami prawdopodobnie pokrytymi wapnem, których kolor ma zdradzać ich nazwę. Bowiem “sac” w języku majów oznacza biały, natomiast “” to nic innego jak “droga”.

Majańskie ruiny na Jukatanie, Ek Balam - miasto Majów

Boisko do rytualnej gry Majów

Boisko do Ullamaliztli w Ek Balam

Ściany majańskich ruin w Ek Balam

No właśnie, skoro o nazwach rozmyślam to i samo Ekʼ Balam musi mieć jakąś mniej lub bardziej intrygującą etymologię. A ta zdaje się niejasna – z jednej strony słyszę od niektórych badaczy, że nazwę tą tłumaczy się z majańskiego, jako “Czarny Jaguar”, a z drugiej strony wiem, że są osoby, które skłaniają się ku nazwie: “Gwiazda Jaguar”. A jak było w rzeczywistości? Dziś już chyba się tego nie dowiemy, ale czy coś stoi na przeszkodzie, abym porozmyślał sobie dalej? Mogę więc połączyć obie nazwy, by utworzyć “Gwiazdę Czarny Jaguar” lub “Czarną Gwiazdę Jaguar”, aby zadowolić zwolenników obu językoznawczych teorii.

I tak rozmyślając sobie na błahe (a może poważne?) tematy, idę dalej, w głąb dawnego miasta Majów. I mój spokój zaburza jedynie wspomnienie: “czy po powrocie na parking zastanę powietrze w oponach i szyby w nienaruszonym stanie?”.

Zanikanie…

Jak wspomniałem wcześniej, szczytowy okres rozwoju Ekʼ Balam przypadał na okres klasyczny, jednak już w okresie postklasycznym liczba mieszkańców miasta radykalnie spadła. Tak radykalnie, że populacja tego majańskiego miasta stanowiła już ledwie 10% tego, co w szczytowym momencie jego rozkwitu. I tak pustoszejąc, Ekʼ Balam stawało się nie tylko coraz bardziej odludne, ale i coraz bardziej zapomniane…

…aż ponownie przypomniał o nim francuski archeolog i podróżnik Claude-Joseph Désiré Charnay, który przybył tutaj pod koniec XIX wieku. Nie od razu jednak rozpoczęto intensywne prace badawcze, na te trzeba było poczekać aż do końca lat ‘80 XX wieku. Wówczas to amerykańscy naukowcy Bill Ringle oraz George Bey III sporządzili mapę tej tajemniczej lokacji i kontynuowali dogłębne badania w latach ‘90.

Akropol w Ek Balam

Schody na piramidę Majów w Ek Balam

Zdobienia na Akropolu w Ek Balam

Reliefy na piramidzie Majów na Jukatanie

Dziś oczywiście Ekʼ Balam jest odkryte dla oczu odwiedzających, choć zarazem stare majańskie budynki zdają się niknąć w morzu zieleni, jakie tworzy tutaj rozległa, otaczająca strefę archeologiczną dżungla. To, co jednak w Ekʼ Balam robi największe wrażenie – Akropol na szczyt którego można wejść, by podziwiać okolicę z góry – został odkryty przez Leticię Vargas de la Peña oraz Víctora Castillo Borges z Instituto Nacional de Antropología e Historia (INAH), tj. z Narodowego Instytutu Antropologii i Historii. Dzięki wysiłkowi wszystkich tych ludzi, ale przede wszystkim dzięki Majom, którzy wszystkie te budowle postawili setki lat temu, mogę teraz chodzić między starymi murami, po boisku do rozgrywania rytualnego ullamaliztli, przejść pod łukiem wejściowym czy wreszcie zobaczyć Owalny Pałac… i podziwiać kunszt dawnych budowniczych.

I w zachwycie nad tym wszystkim mogę zapomnieć o wszelkich zmartwieniach siedzących w mojej głowie – włącznie z tym, czy dobrze zrobiłem, że nie zapłaciłem młodocianym ochroniarzom za strzeżenie mojego auta.

Tomasz Merwiński na piramidzie Majów na Jukatanie

Dżungla na Jukatanie i majańskie ruiny

Widok z Akropolu na Ek Balam


Przeczytaj też:

Zobacz, jak jeździłem rowerem po strefie archeologicznej Cobá, na terenie której znajduje się majańska piramida, na szczyt której również można się wdrapać.

A może jednak skusi Cię „Sian Ka’an. Tam, gdzie rodzi się niebo„?

« »