Idę uważnie, krok po kroku, wąskim kamiennym traktem, wijącym się pomiędzy licznymi kramami, na których handlarze kupczą rozmaitymi precjozami i starociami.
Idę ostrożnie – bo trakt jest nierówny i można skręcić sobie kostkę.
Idę ostrożnie – bo trzeba się uważnie rozglądać, gdyż może akurat coś interesującego wpadnie w ciekawskie oko.
O ile w ogóle. Bo trzeba lubić takie swoiste pamiątki, niekiedy po prostu utensylia z czasów albańskiej komuny, czy stare banknoty i monety, w tym te pochodzące z nieistniejącej już od dawna Jugosławii, a nawet i z PRL-u. Ale tak właśnie wygląda suk w albańskiej Krui, położonej u podnóża góry Sarisalltikut, gdzieś na wysokości 600 metrów n.p.m.
Ale można się też po prostu przejść i porozglądać, jak w muzeum – przyjrzeć się, co wisi pod sufitami lub markizami kolejnych stoisk handlowych, co leży w koszach wiklinowych, co wyłożone jest na półkach i stolikach.
Lub najzwyczajniej w świecie iść przed siebie, do samego końca. Aż do murów zamku, wewnątrz którego znajduje się dziś Muzeum Skandenberga (Muzeu Kombëtar Gjergj Kastrioti Skënderbeu). Jednej z ważniejszych postaci w historii Albanii.
U KRÓLA ALBANII
Enver Hodża (Enver Hoxha), dyktator Albanii, którego córka kierowała pracami nad powstaniem tego muzeum, nie był usatysfakcjonowany ostatecznym rezultatem. Nie wziął więc on udziału w uroczystym otwarciu obiektu, które miało miejsce 1 listopada 1982 roku. I dziś, po tylu latach, można zrozumieć dawnego przywódcę tego niezbyt obszernego, bałkańskiego kraju – ekspozycja, choć poświęcona największemu z bohaterów Albanii z jej najwspanialszego okresu historii – zdawała mi się nieco przyćmiona blaskiem samej legendy Skandenberga. Jakby czegoś wyrazistego, czegoś mocnego mi tutaj brakowało. A są tu eksponaty sięgające jego czasów, w tym malowidła, zbroje oraz inne artefakty związane z tym lokalnym herosem. Są również i repliki, jak chociażby rekonstrukcja hełmu tegoż bohatera, artefaktu którego oryginał znajduje się dziś w Muzeum Historii Sztuki w Wiedniu.
Niestety, samą repliką (i to niezbyt udaną) wydaje się być również budynek muzeum. Choć na pozór może on mieć rys i korzenie średniowieczne, to jednak zaledwie część z murów rzeczywiście sięga swym rodowodem do odległej przeszłości. Reszta została zbudowana bez poszanowania prawdy historycznej. Całość więc wydaje się okrojona z tego ducha prawdziwej historii. Wydaje się nawet, że czuć to na korytarzach zamku – a dokładniej rzecz biorąc: nie czuć, że działy się tutaj wielkie rzeczy. Bo to nie ten sam zamek, który był trzykrotnie i za każdym razem nieskutecznie oblegany przez wojska tureckie, w latach: 1450, 1466 i 1467.
Być może właśnie dlatego Enver Hodża, przywódca komunistycznej Albanii, postanowił okroić uroczystość otwarcia Muzeum w 1982 roku ze swojej obecności? Być może po prostu ta budowla go nie przekonała, tak jak i dziś nie przekonuje mnie.
Choć nie można wcale ująć miejscowości Krujë, że położona jest na prawdę malowniczo.
Przeczytaj też:
Równie pięknie, jak albańska Kruja, położony jest czarnogórski Stari Bar.
Irena-Hooltayewpodrozy
20 sierpnia, 2019 — 10:53 am
Pięknie !
Zakochałam się w Albanii rok temu, kiedy wracaliśmy z Turcji przez Grecję, a potem wybrzeżem albańskim do Durres na prom.
Nie znałam zupełnie Bałkanów.Udało nam się trochę pozwiedzac Bułgarię i Rumunię.
Do Albanii wrócę, poczytałam,pooglądałam.Fantastyczny kraj, zwłaszcza ta dzika Albania.
Pozdrawiam!
Tomasz Merwiński
20 sierpnia, 2019 — 11:29 am
Całe Bałkany są ciekawe 😉 Mnie kusi powrót w te rejony, poeksplorować coś mniej znanego.