Siła jest niewątpliwie jednym z najważniejszych pojęć pozwalających określać i wyjaśniać teorie stosunków międzynarodowych. Jednakże jak opisać tę, jakby się mogło wydawać, instynktowną i jednorodną kategorię pojęciową? Bo czy jest to tylko i wyłącznie wielkość armii dostępnej danemu państwu? Jeśli przyjmiemy taką tezę, to nasuwa się pytanie: dlaczego Jan Karol Chodkiewicz zwyciężył z ponad dwukrotnie liczniejszym przeciwnikiem, pod Kircholmem, w roku 1605 roku? Dlaczego Gajusz Juliusz Cezar dysponujący ok. 60 tysiącami żołnierzy wygrał w oblężeniu Alzji z Galami, którzy to do walki rzucili ok. 150 tysięcy głów? Dlaczego w roku 1346 pod Crécy kilkanaście tysięcy Anglików pokonało kilkudziesięciotysięczne wojska francuskie? Dlaczego w roku 1571 Liga Święta pokonała w bitwie morskiej Imperium Osmańskie, skoro Ci drudzy dysponowali większą flotą? Skoro zwycięzcy dowodzili mniejszą liczbą żołnierzy, to przy błędnych założeniach należałoby uznać, że byli słabsi. A trzeba podkreślić, że w teorii stosunków międzynarodowych przyjmuje się, iż zawsze wygrywają silniejsi. Zawsze! Jest to bezdyskusyjny paradygmat. W takim razie, jak wytłumaczyć zwycięstwa w przytoczonych przeze mnie przykładach? Wystarczy, a i to nie z łaski, co raczej z naukowego przymusu, bądź też wiarygodności, poszerzyć pojęcie siły. Co więc się w owej regule zawiera?

W teorii stosunków międzynarodowych rozczłonkowuje się ową kategorię na trzy części składowe, które pozwalają zrozumieć ten, jakże istotny, wskaźnik. W tym wypadku siła jest rozumiana pod postacią: potencjału, zasobów siły oraz siły właściwej. Nie są to jednak oderwane od siebie sfery, wręcz przeciwnie są ze sobą mocno skorelowane i jedne częstokroć wynikają z drugich. Lecz może po kolei.

Potencjał jest podstawowym elementem składowym siły. W jego skład będzie wchodziło wiele, naprawdę wiele pomniejszych elementów, których nie sposób tu wymienić, lecz dla przykładu mogę podać m.in.: liczebność populacji danego państwa, technologia, dostępność do surowców, finanse, przemysł, zamożność, gospodarka, system edukacji etc. Będą to te wszystkie te czynniki, które mogą mieć potencjalny i realny wpływ na kształtowanie się kolejnego elementu pojęcia siły, tj. zasobów siły. A w skład tych ostatnich wchodzą m.in. takie kwestie, jak kompetencje władz, zgromadzone rezerwy finansowe państwa, czy też już konkretne siły zbrojne, rozumiane jako liczebność wojska, jego wyszkolenie, jak i również uzbrojenie. Powiązania między potencjałem a zasobami siły są dość oczywiste, wszak państwo posiadające dostęp do surowców takich, jak żelazo i węgiel, ma szansę na lepszy rozwój przemysłu zbrojeniowego. Z kolei dobrze i sprawnie działający system edukacji może zapewnić napływ bardziej kompetentnych elit, a społeczeństwo będzie mniej podatne na populizm wyborczy, manipulację, propagandę, lecz także może wpłynąć na jakość samej nauki, wzmacniając tym samym jakość i dynamikę postępu technologicznego, a co za tym idzie państwo uzyska dostęp do chociażby nowszego i lepszego uzbrojenia. A to niewątpliwie wpływa na wzrost siły rażenia wojska i jego skuteczności. Wiadomo też, że zamożniejsze kraje mogą się lepiej rozwijać, liczebna populacja zapewnia duży przypływ świeżych żołdaków i daje możliwość tworzenia większej armii itd., a to rzecz jasna kolejny, dość istotny argument, kształtujący szeroko pojętą siłę państwa.

Ostatni z elementów siły to siła właściwa, a wynika ona z przekształcenia konkretnych zasobów siły w decyzje polityczne. Bardziej kompetentne elity będą skuteczniej i racjonalniej wykorzystywały swe możliwości, większa armia daje szerszy wachlarz możliwości i zmniejsza ryzyko niepowodzenia misji militarnej, bądź też dyplomatycznej. Rezerwy finansowe ułatwiają w razie nagłej potrzeby doposażenie wojska w większą liczbę broni i amunicji, bądź też zakup nowoczesnych systemów wojskowych, czy chociażby zapewnia możliwość prowadzenia dłuższych działań militarnych. Ale w to wszystko wliczyć należy także dyplomację samą w sobie. Wykorzystanie tych wszystkich czynników to właśnie siła właściwa, lecz nie należy jej mylić z realnym użyciem sił zbrojnych i wywołaniem konfliktu. Wszak z siły właściwej można skorzystać w dwojaki sposób.

Pierwszy z nich to groźba użycia siły, czyli przykładowo: przeprowadzenie wielkich manewrów wojskowych na granicy państwa, na którym wywiera się presję. Może to być również mobilizacja armii, zwiększenie poboru, nałożenie sankcji gospodarczych, czy wręcz ostre ultimatum polityczne kierowane wobec tegoż właśnie państwa. Jako przykład można podać Kryzys Kubański, gdzie Stany Zjednoczone zmobilizowały ogromną część swych sił zbrojnych, grożąc państwom socjalistycznym, przede wszystkim Związkowi Radzieckiemu, że użyje swego potencjału, jeśli komuniści nie wycofają broni nuklearnej z Kuby. Choć groziło to niezwykle wyniszczającą, być może ostatnią na ziemi wojną, prezydent Kennedy zdecydował się na podjęcie tak drastycznych kroków, by uniknąć bezpośredniego zagrożenia dla Stanów Zjednoczonych. Na szczęście świat jedynie otarł się o krawędź zagłady, Związek Radziecki ustąpił i wycofał swe siły militarne z wyspy. Warto wspomnieć, że na efektywność groźby użycia siły wpływają m.in. takie czynniki jak wiarygodność, czy przewidywalność państwa uciekającego się do tego typu praktyk. Wiadomo, że niewiarygodna będzie groźba kierowana przez niewielki i słaby Tajwan wobec potężnych Chin, gdyż Pekin bez najmniejszych wątpliwości zlekceważyłby tego typu działania. Z kolei odwrotna sytuacja mogłaby się skończyć ustępstwami Tajwanu. Jeśli zaś chodzi o przewidywalność, to wiąże się ona z faktem, czy dane państwo używało już w przeszłości groźby, jako instrumentu swojej polityki zagranicznej i, jeśli tak, to czy korzystało z siły militarnej, gdy oponent nie stosował się do ultimatum. Przykładowo, kiedy w 1939 roku III Rzesza Niemiecka napadła II Rzeczpospolitą Polską, Wielka Brytania i Francja wypowiedziały wojnę agresorowi nie wprowadzając jednakże słów dyplomatycznych w realne czyny. Dlatego też Hitler mógł się spodziewać, że przy kontynuowaniu swej agresywnej polityki obaj sojusznicy nadal pozostaną bierni, nawet wówczas, gdy führer w kolejnych miesiącach napadnie Danię i Norwegię. Zresztą „słabość” państw alianckich widział on także w poprzednich wydarzeniach, kiedy przy bierności zachodu III Rzesza mogła zająć Austrię i Czechosłowację. Co prawda, alianci wysłali swoje jednostki na Półwysep Skandynawski, jednakże faktem jest, że nie wykorzystano swej szansy zniszczenia Hitlera, póki były ku temu szanse. Francuzi nie ruszyli ze swą armią za Linię Maginota, mimo iż pewnikiem wojnę wygraliby szybko i to przy niewielkich stratach. A przynajmniej znacznie mniejszych, niż groziło to w wypadku dalszej ekspansji III Rzeszy i wzrostu jej siły (co zresztą miało miejsce).

Druga z możliwości to oczywiście przypadek, kiedy państwo realnie korzysta z własnych sił i może to być agresja nagła, niewypowiedziana, jak też poprzedzona groźbami, sankcjami i ultimatum. Z tego typu siłą właściwą mieliśmy do czynienia chociażby w 2003 roku, ale zresztą i w pierwszej wojnie w Zatoce Perskiej, kiedy to Stany Zjednoczone wraz z sojusznikami słały nieskuteczne ostrzeżenia kierowane przeciw przywódcy Iraku – Saddamowi Husajnowi. Ponieważ wszelkie działania dyplomatyczne zawiodły, prezydent George Bush Jr. podjął decyzję rozpoczęcia działań militarnych w tamtym regionie. Należy jednakże podkreślić, że sama groźba użycia siły jest dużo bardziej efektywna od realnego użycia siły, gdyż może przynieść wymierne zyski bez ponoszenia żadnych strat materialnych. Wojna przyniesie za to wyliczenia strat w zestawieniu zyskami, co bez wątpienia wykaże, że sukces, choćby był większy, to wymagał zdecydowanie większych nakładów ze strony „silniejszego”. Jednakże faktem jest, iż nie każdy konflikt daje się rozwiązać na drodze dyplomatycznej, co zresztą potwierdza fakt, że nieustannie na świecie wybuchają nowe wojny.

Jak widać, pojęcie siły państwa jest nieco bardziej skomplikowane, niż by się mogło wydawać na pierwszy rzut oka. Lecz po zrozumieniu tego, łatwiej dostrzeżemy sensowność twierdzenia, że „zawsze wygrywają silniejsi”, nawet w takich przypadkach, jak bitwa pod Wiedniem, gdzie na korzyść Turków przemawiała znaczna przewaga liczebna. Jednakże pod wodzą Jana III Sobieskiego szarżowała doskonale wyszkolona jazda, zapewne nie bez znaczenia była tutaj skuteczna strategia, kompetencje dowódców, uzbrojenie oraz wysokie morale żołnierzy. I to właśnie te wszystkie czynniki złożone w jedną całość przeważyły szalę zwycięstwa na korzyść Polaków. Bo to właśnie stanowiło, że król Polski posiadał znacznie większą siłę, której tak naprawdę nie da się wyliczyć w sposób arytmetyczny. Dlatego też wytypowanie zwycięzcy w danym konflikcie może przypominać bardziej rosyjską ruletkę, niż fachową analizę. Choć zapewne dobry ekspert, biorący pod uwagę najważniejsze czynniki, jest w stanie z niezwykle dużą dozą prawdopodobieństwa wykazać, kto posiada większą siłę, a kto z góry jest skazany na porażkę.