blog z pasją pisany: podróże, marketing, historia

Andrzej Piotrowski „Gdzie narozrabiał kruk”

Współpraca reklamowa z wydawnictwem Świat Książki

Sachalin i wyspy kurylskie – albo nie wiesz o nich nic, albo kojarzysz je z miejscem zsyłek Polaków, zarówno za dawnej Rosji, jak i za czasów okrutnego ZSRR. Choć i w tym drugim przypadku, przy skojarzeniach, nie oznacza to, że wiesz o tych ziemiach cokolwiek. Wręcz przeciwnie – w myślach ziemie te łączą Ci się z tragedią, z męką, z katorgą, a wcale tak być nie musi. Autor książki „Tam gdzie narozrabiał kruk” – Andrzej Piotrowski – pojechał tam zupełnie dobrowolnie. I to niejednokrotnie. Za żadnym razem chyba nie żałując obranego przez siebie kierunku wojaży.

Ja też nie żałuję, że sięgnąłem po tę książkę, choć pierwotnie miałem skojarzenia z tą częścią świata, jak chyba zresztą większość Polaków, dość ponure. Andrzej Piotrowski, nawet nie na siłę, ale dość naturalnie i spokojnie przekonuje, że Sachalin i wyspy kurylskie wcale takie być nie muszą. A nawet nie przekonuje, co po prostu o nich opowiada. W jego książce te miejsca zarysowują się jako fascynujące z wielu względów – choćby jako ta owiana grozą, ale i też tajemnicza część Ziemi, która po dziś dzień nie została dobrze odkryta. Mimo że my – Polacy – mamy przecież znaczny udział w eksplorowaniu tego krańca świata – nasi zesłańcy znaleźli tam bowiem drugą ojczyznę, oddając się pasji „zdobywania” tych ziem. Spełniając swoje naukowe pasje. Poznając florę i faunę, ale i kulturę tubylców, którzy żyli tu od dawien dawna, samemu wrastając w ten rejon świata i znajdując w nim coś znacznie więcej niż jedynie miejsce zesłania. Widać to po historiach ludzi przedstawianych przez Piotrowskiego (choćby ta z bratem Piłsudskiego w roli głównej), to właśnie one zdradzają coraz cieplejszy stosunek dawnych Polaków do tych mroźnych ziem. Okazuje się bowiem, że z czasem coś, co dla niektórych miało być katorgą, zamieniło się w wymuszoną, ale całkiem niezwykłą przygodę. I być może w ten sposób również i współcześni Polacy zaczną spoglądać na ten rejon mroźnej Rosji, darząc go coraz cieplejszym spojrzeniem. Miejscowa przyroda, jakże niezwykła, pod wieloma względami niespotykana nigdzie indziej w świecie, odwdzięczy się swoją urodą.

W książce tej znalazłem to, co lubię: podróż przez nieznane, odkrywanie „nowego świata”, poznawanie lokalnej przyrody i społeczności, rozmaite ciekawostki, a wszystko to poprzeplatane dawnymi historiami. Teraźniejszość dopełniona przeszłością. Książka “Gdzie narozrabiał kruk” nie nudziła mnie ani przez chwilę, cały czas coś się na jej kartach działo – a to Autor opisywał swoje przygody, a to opowiadał o dziejach sprzed wieków, a to opisywał miejscową przyrodę. Wszystko w odpowiednim tempie i w odpowiednich dawkach, strona po stronie, opowieść po opowieści, przygoda po przygodzie. Aż z żalem stwierdziłem, że szybko, zdecydowanie za szybko, dotarłem do końca.


Przeczytaj też:

Lubisz poznawać świat poprzez książki, albo filmy? Rzuć okiem na moją mapę kulturalnych recenzji.

« »