Gdy pierwszy raz zobaczyłem książkę ”Przewodnik średniowiecznego obieżyświata” – byłem oczarowany. Nie tylko piękną, kolorową, stylem nawiązującą do wieków ciemnych okładką. Ale i tematyką tej grubej księgi, czy wręcz jej tytułem. Dosłownie: tytułem. To było coś, co od dłuższego czasu chodziło mi po głowie i czekało w szufladce o nazwie “taką książkę chciałbym przeczytać”, aż ktoś ją dla mnie napisze, bym mógł ją wziąć w swoje dłonie. I napisał ją Anthony Bale.
No dobra, może nie napisał jej specjalnie dla mnie. Ale ja czułem, jakby była specjalnie dla mnie. Tak więc, oczarowany i tytułem, i okładką, postanowiłem czym prędzej zagłębić się między kolorowe okładki… Czy wtedy czar prysł?
Nie prysł, wręcz zwiększył swoją moc oddziaływania! Każda kolejna przeczytana stronica utwierdzała mnie w przekonaniu, że nie tylko tytuł był tym, czego chciałem, ale i treść. A może przede wszystkim treść. Pomimo iż była to treść dla mnie wielokrotnie zaskakująca, niespodziewana, nieoczekiwana… a może właśnie dlatego? Może właśnie dlatego, że dowiedziałem się z niej wielu nowych i interesujących, a nierzadko nadzwyczaj intrygujących rzeczy? W końcu po to sięgam po tego typu książki, aby dowiedzieć się czegoś więcej. Aby lepiej poznać świat, nawet jeśli chodzi o świat dawno miniony.

Ale czy aby na pewno “dawno miniony”? Pod pewnymi względami, a i owszem. Anthony Bale zabiera bowiem czytelnika w miejsca, które już nie istnieją, bądź wyglądają zupełnie inaczej niż przed laty (choćby piramidy, które już nie lśnią białą, połyskującą powierzchnią alabastru). Prowadzi nas szlakami, które przed wiekami były trudne do pokonania i pełne niebezpieczeństw. Ale też udowadnia, że są rzeczy, które wbrew pozorom się nie zmieniły. Tak jak i dziś, tak i przed wiekami, na swojej trasie podróżnik mógł natknąć się na życzliwych sobie pomagierów, którzy chętnie wskazywali właściwą drogę, ale i naciągaczy, którzy za każdą najdrobniejszą nawet rzecz żądali zapłaty. Tak jak i dziś, tak i przed wiekami, aby przybyć do jakiegoś miejsca, należało dopełnić odpowiednich formalności i posiadać zasobny w pieniądze trzos. Tak jak i dziś, tak i w średniowieczu można było wysłuchać rekomendacji, gdzie warto się zatrzymać, a które miejsca lepiej omijać. Można było natrafić na ludzi uczciwych i oszustów wykorzystujących naiwność czy niewiedzę podróżników na temat odwiedzanych krain. Kiedyś i dziś: wciąż podróżujemy, by zobaczyć nowe, poznać nieznane, zasmakować tego, czego dotychczas nie było nam dane kosztować różnymi zmysłami. I wtedy, i dziś możemy podróżować wygodnie i komfortowo, za odpowiednią gotówkę rzecz jasna, bądź sypiać przygodnie i niewygodnie, wędrować do utraty tchu.
Ta książka mnie oczarowała. Tematyką, treścią, merytoryką. Tej ostatnio jest dużo, autor nie stroni wszak od dzielenia się źródłami, z których czerpał swoją wiedzę. Ale przede wszystkim nie stroni od dzielenia się tą wiedzą. Jakże wszechstronną i różnorodną, bo przecież ”Przewodnik średniowiecznego obieżyświata” zabierze nas w różne części ówczesnego świata. Nie tylko do Europy, ale i do znacznie bardziej egzotycznych kierunków na sąsiednich kontynentach. I gwarantuję ci, to będzie fascynująca podróż historyczna, dzięki której jeszcze lepiej poznasz otaczający nas świat.
Przeczytaj też:
Lubisz średniowiecze? Zobacz razem ze mną zamek w Bolkowie lub inny piękny zamek Grodziec.
A może coś dalej? Wybierz się razem ze mną do miasta Rodos, które pełne jest średniowiecznych zabytków, a i leży na dawnej trasie popularnej wśród ówczesnych podróżników.