Chociaż Luksemburg, malutkie, a zarazem niezwykle bogate państwo, leży w Europie, to jednak koncepcja “luksemburskiego serialu kryminalnego” była dla mnie dotychczas dość egzotycznym tworem. Dlatego, gdy tylko trafiłem na serial pt. “Capitani”, postanowiłem, że ten serial muszę koniecznie obejrzeć. Nie tyle dlatego, żeby odhaczyć kolejny kraj na kinematograficznej mapie. Raczej po to, by zobaczyć, jak kultura tworzenia scenariuszy i realizowania takich opowieści wygląda właśnie w Luksemburgu. Choć, liczyłem też, że między wierszami poznam po prostu bliżej kulturę i społeczeństwo tej części Beneluksu.

A co znalazłem w środku?

Ogólny zarys fabuły zdaje się dość prosty – ginie 15-letnia dziewczyna, a niejaki Luc Capitani, trochę trudny w obyciu śledczy, lecz skuteczny w działaniu, rozpoczyna dochodzenie. Można rzec: nic odkrywczego. Ale w takich serialach diabeł zawsze tkwi w szczegółach i to one potrafią zrobić różnicę. A szczegóły te twórcy postanowili ukryć w tajemnicach, które przed światem posiadają kolejni bohaterowie mający mniejszy lub większy związek z kryminalną zagadką. I sprawy te powoli wypływają na światło dzienne, obnażając nieczyste rozgrywki, niemoralne działania i ukryte cele różnych ludzi. Również Luc Capitani zdaje się nosić jakąś tajemnicę “za skórą”. Wszystko jednak powoli się wyjaśnia, dociekliwy inspektor odkrywa kolejne karty historii, by w końcu dojść do dość zaskakującego finiszu dochodzenia. “Dość”, bo wydaje mi się, że ten koncept już gdzieś wcześniej widziałem. Podobnie, jak i wspomniane osobiste tajemnice rozmaitych bohaterów – zdają się być przewidywalne. Jeśli do tego dorzucimy skromną jakościowo grę aktorską (momentami jest to wielki eufemizm), a niekiedy i niezbyt wybujałą scenografię (manewry wojskowe… z 4 namiotami i kilkoma żołnierzami?) to ocena serialu leci jeszcze bardziej w dół. Nie jest jednak tak źle, gdyż ogólnie “Capitani” wydaje się być w porządku. I tak też wypadałoby na ten serial patrzeć – że jest w porządku, bez oczekiwania od niego fajerwerków. Wówczas ogląda się to “całkiem, całkiem”, bo widz nawet zostaje wciągnięty w historię i odkrywanie kolejnych kart opowieści.


Przeczytaj też:

Odwiedź razem ze mną stolicę innego kraju Beneluksu – Belgii. Zobacz ciekawe miejsca w Brukseli.