Wynurzając się nadbystrzyckich lasów na wysokości miejscowości znanej dziś jako Gałów, a jeszcze setkę lat temu jako Gross Gohlau, dostrzec możemy zupełne ruiny XIX-wiecznego pałacu. Pałacu, który ma historię sięgającą jeszcze dalej w przeszłość, bowiem widoczny na elewacji rok 1874 oznacza jedynie powstanie budynku w takiej formie, w jakiej widzimy go dziś. A nawet nie dokładnie w tej formie, bo tak właściwie, jeszcze na początku XX wieku była ona nieco zmieniona. Ale, po prostu, aby być uczciwym, trzeba wspomnieć, że przecież są jeszcze starsze przekazy mówiące o tymże właśnie Gałowie i o znajdującym się na jego terenie dumnym obiekcie.
I tak oto, zagłębiając się w dzieje pałacu, możemy dostrzec, że ma on przeszłość. Natomiast zagłębiając się w jego „zwiedzanie”, oglądając go z zewnątrz, gdyż do środka wejść nie można, zdaje się on nie mieć już żadnej przyszłości.
A dawniej było tak…
O przeszłości pałacu mogą mówić choćby herby, które widnieją po dziś dzień na jego zrujnowanej elewacji. Są to symbole rodowe von Roederów i von Boninów, a dokładniej rzecz ujmując – tyczą się one związku małżeńskiego Albrechta Karla von Roeder oraz Elisabeth von Bonin. Warto jednak wspomnieć, że jeszcze wcześniej pałac ten należał do innego rodu – von Seidlitzów, z którymi Gałów związany był przed wiekami. I jest więcej dowodów na dłuższą historię tego miejsca.
Dlatego, jeśli cofniemy się nieco w przeszłość tego regionu, możemy natknąć się na rycinę z około 1780 roku, a na której to właśnie pałac w Gałowie widać. Nie ten obecny, lecz dawny, założony na planie zbliżonym do podkowy, z jednym krótszym ramieniem oraz z otwartym dziedzińcem wewnętrznym. Pałac ten otoczony był niskim obwałowaniem obsadzonym drzewami i któż to wie, być może ten właśnie element był reliktem czegoś starszego. Pierwotnego renesansowego obiektu. Bo i w końcu przecież na ponad 200 lat przed wspomnianą ryciną prezentującą wygląd pałacu w Gałowie, wzmiankują o nim dokumenty sądowe z 1561 roku. Wówczas to jest mowa o rzeczonych już von Seidlitzach, jako właścicielach tego przybytku. A wiadomo też, że w czasie wojny 30-letniej uległ on zniszczeniu.
Później było tak…
Dziś niewiele zostało z jakiejkolwiek przeszłości, czy z jakiejkolwiek świetności pałacu. Owszem, jeszcze w latach ‘70 XX wieku był on częściowo zamieszkały, lecz o dbałości o obiekt powinien mówić sam fakt, że należał on do… PGR-u. Nikt zatem nie przejmował się jego stanem technicznym… a po upadku Żelaznej Kurtyny, po przeobrażeniu się PRL-u w III RP – no cóż – wiele się nie zmieniło. A, co gorsze, w 1998 roku ktoś podpalił w kilku miejscach dach, doprowadzając tym samym pałac do zupełnej ruiny. I ruina ta po dziś dzień straszy w Gałowie, nie jednak legendami o duchach, lecz swoimi zdewastowanymi murami. Lata mijają, a mizerny los pałacu się nie zmienia. Może poza tym, że budynek powoli przejmuje natura, a on sam niszczeje coraz bardziej, pozostawiony na pastwę losu, na działanie warunków atmosferycznych i na powolne zapomnienie.
A dziś jest tak…
Skoro więc nie można podziwiać uroków pałacu, pozostaje zanurzyć się w przypałacowym parku z 2 połowy XIX wieku, a który to nie wiedzieć kiedy zamienia się w nadrzeczny las. A w lesie – no cóż – dzikość i brak ingerencji człowieka wręcz cieszy. Milczenie i spokój przerywane są śpiewem ptaków, również w środku mroźnej zimy. Na drogach, zamiast śladów kół, widoczne są ślady dzików i saren… śnieg powoli topnieje, słońce odbija się w resztkach lodowej tafli, Bystrzyca szumi, całkiem wartko płynąc przed siebie, ku swemu końcowi w Odrze.
Pozostaje się tylko wyciszyć i głębokimi wdechami czerpać jak najwięcej świeżego powietrza. Zanim człowiek wróci do codziennego życia w pobliskim większym mieście.
Przeczytaj też:
Zobacz inne miejsca znajdujące się na terenie Parku Krajobrazowego Dolina Bystrzycy.
Janusz
25 marca, 2023 — 12:44 pm
W 1989 r,. po przeprowadzce z Pl. Grunwaldzkiego w rejon Osiedla Kosmonautów, często wyprawiałem się rowerem w celu poznania nowych okolic. Tak trafiłem do Gałowa, w którym urzekł mnie pałac oraz zabudowania go otaczające. Wszystko to należało do PGR, w pałacu mieszkali jego pracownicy, a w zabudowaniach naprzeciwko była hałaśliwa mieszalnia pasz. Z ciekawości zajrzałem do wnętrza pałacu, ciemna, zaniedbana sień sprawiała dość przygnębiające wrażenie. Z sieni wiodły na górę drewniane, szerokie schody z rzeźbionymi poręczami. Co ciekawe, przylegająca wieża była odremontowana i miała nowy dach. Przypuszczałem, że pewnie niedługo, wraz z upadkiem PGRów również i z tego pałacu lokatorzy się wyprowadzą. I tak też się stało. Gdy znowu tam zajechałem po 2-3 latach pałac był już opuszczony a brama nie zamknięta. Wszedłem więc do środka i zacząłem zwiedzanie. Po wejściu schodami na górę zobaczyłem korytarz z którego prowadziły drzwi do kilku pokoi położonych wzdłuż pierzei południowej. Pokoje były duże, słoneczne, z oknami kończącymi się na dole blisko podłogi. Te pokoje wywarły na mnie bardzo pozytywne wrażenie w przeciwieństwie do, jak wspomniałem wcześniej, ponurej, ciemnej sieni. Wszedłem także do wieży zegarowej, w której widać było odremontowany strop ze świeżymi belkami id deskami. Cały obiekt był w niezłym stanie technicznym, chociaż nadawał się do kapitalnego remontu. W 1998 r. z dużym zaskoczeniem i smutkiem dowiedziałem się z Gazety Wrocławskiej o pożarze pałacu. Jak podano, pałac został zakupiony przez prywatnego właściciela, a dzień po transakcji został podpalony. Tak przynajmniej zapamiętałem tę historię. Gdy znowu tam pojechałem, ujrzałem pałac mniej więcej w takim stanie, w jakim znajduje się obecnie, chociaż z każdym rokiem zniszczenia postępują. Nie dalej jak wczoraj (23.03.2023 r.) przejeżdżałem autem przez Gałów i zatrzymałem się tam na chwilę. Cały obiekt jest otoczony siatką z informacją, że jest to własność prywatna, że jest monitorowana kamerami i wstęp za siatkę jest zabroniony pod groźbą powiadomienia policji. Trochę się tym ucieszyłem, bo być może znalazł się ktoś, kto planuje odbudowę pałacu. Oby mu się to udało.
Tomasz Merwiński
25 marca, 2023 — 2:10 pm
Dzięki za tę opowieść! Choć momentami jest ona smutna… ale jednak mam nadzieję, że zakończenie tej historii będzie pozytywne i rzeczywiście pałac zostanie odrestaurowany. Oby! Bo chętnie tam wrócę, by zobaczyć nowe życie tego zabytku.
Janusz
27 marca, 2023 — 2:45 pm
Przed chwilą wysłałem panu bardzo ciekawy materiał dotyczący dawnych właścicieli tego pałacu. Ale widzę, że gdzieś to wszystko zniknęło. Dlatego dołączam tylko link do dokumentacji fotograficznej pokazującej widok pałacu jeszcze z końca XIX w. współcześnie przed i po pożarze. Pozdrawiam.
https://polska-org.pl/5032915,foto.html?idEntity=515672
Tomasz Merwiński
29 marca, 2023 — 6:38 pm
Wszystko jest – komentarze nie są widoczne od razu, wymagają zatwierdzenia, bo inaczej byłoby mnóstwo spamu na stronie. Ale już wszystko jest widoczne. Wielkie dzięki za całą masę informacji!
Janusz
27 marca, 2023 — 2:32 pm
W internecie znalazłem dokumentację fotograficzną ilustrującą wygląd tego pałacu od końca XIX w., aż do roku 2020. Jest to kilkadziesiąt zdjęć pokazujących m.in. pałac z połowy lat 80. XX wieku, pełniący wówczas funkcję mieszkalną dla pracowników PGR, pałac z początku lat 90. opuszczony już przez lokatorów, ale jeszcze przed pożarem, a następnie mamy całą serię zdjęć dokumentujących w kolejnych latach proces destrukcji ruin pałacu do 2020 r. Adres strony: https://polska-org.pl/5032915,foto.html?idEntity=505968
I jeszcze jedno. Zaintrygowały mnie te tarcze herbowe znajdujące się nad bocznym wejściem pod zadaszeniem werandy z metalowymi wspornikami. Werandy już nie ma, ponoć została zamieciona przez wichurę w roku 2016. Natomiast nad tarczami widnieją: data 1866 r. i nazwiska małżonków wywodzących się ze znanych pruskich rodzin arystokratycznych: Albrecht Karl Heinrich von Roeder (ur. 15.06.1829 r. – zm. 13.04.1888 Wrocław) i Elisabeth von Bonin (ur. 18.11.1835 Berlin – zm. 14.03.1906 Gałów).
Na WikiTree odnalazłem te postaci i dowiedziałem się więcej szczegółów. Mianowicie związek małżeński zawarli 3 maja 1856 r. w Satuelle w Prusach i mieli czwórkę dzieci:
1. Mark von Roeder (ur. 29.04.1857 Berlin – zm. 18.02.1926 Wrocław);
2. Joachim Sermann Albrecht Heinrich Mark von Roeder (ur. 29.09.1858 Gałów – zm. 12.05.1938 Trautheim;
3. Friedrike Henriette Sophie Marka von Roeder (ur. 14.12.1859 Gałów – zm. 29.07.1945 r. Gałów )
4. Henning Carl Conrad Max Heinrich Mark von Roeder (ur. 21.11.1861 r. Gałów – zm. 1.04.1912 Jarnołtów).
Nazwy miejscowości podałem po polsku, chociaż na stronie WikiTree są ich nazwy niemieckie: Gałów – Groß Gohlau i Jarnołtów – Arnoldsmühle.
Adrers strony WikiTree: https://www-wikitree-com.translate.goog/wiki/Von_Roeder-10?_x_tr_sl=en&_x_tr_tl=pl&_x_tr_hl=pl&_x_tr_pto=sc
Chiałbym jeszcze nadmienić, że zafrapowały mnie dwie sprawy:
Pierwsza, mianowicie data 1866 widniejąca nad tarczami herbowymi. Nie jest to rok zawarcia małżeństwa, bo to wydarzenie nastąpiło w roku 1856 (pierwszy syn urodził się w 1857 r., więc o pomyłce mowy tu być nie może). Jeśli zatem nie rok zawarcia małżeństwa, to co?
Druga sprawa, to data śmierci ostatniej rezydentki i właścicielki pałacu, czyli Friedrike Henriette Sophie Marka von Roeder. Zmarła 29.07.1945 r., a więc już po wojnie i po objęciu Gałowa przez polską administrację. Jak widać, nie opuściła pałacu przed sowiecką ofensywą, została w nim zapewne z powodu zaawansowanego wieku (85 lat), być może także zniedołężnienia. Z pewnością była świadkiem sowieckich rabunków i gwałtów i pewnie ze zgryzoty zakończyła życie. To są tylko moje przypuszczenia, ale ciekawe byłoby poznać prawdę. Być może od starszych mieszkańców Gałowa można by uzyskać jakieś informacje. Łączę pozdrowienia.