W kalendarzu był początek września – w górach więc, takich jak Tatry, spodziewać się mogłem różnych skrajnych historii pogodowych. W rzeczywistości jednak spotkała mnie ta najmilsza – bezchmurna, pełna słońca, momentami nawet ponad miarę upalna. Ale zarazem napawająca optymizmem i chęcią życia. Przy każdym kroku namawiająca: idź dalej, zobacz więcej, jeszcze kawałek. Jeszcze krok, kilometr, cały szlak. Bez baczenia na to, że przecież dnia następnego miałem wziąć udział w biegu charytatywnym na ulicach Zakopanego. W konkurencji, w której czas może się nie liczył, ale wypadałoby chociaż dobiec do mety.

Potok w Dolinie Kościeliskiej w Tatrach w Polsce
Potok w Dolinie Kościeliskiej – choć picie wody z takiego źródła wydaje się dawać orzeźwienie – niekoniecznie musi być dobrym pomysłem

A tymczasem na szlakach mnie poniosło. Poniosło mnie na kilkadziesiąt kilometrów przebytych pieszo. Szlakiem z Doliny Kościeliskiej do Chochołowskiej i łączącą je przełęczą Iwaniacką. Ale nie żałuję ani jednego kroku. Bo każdy kolejny krok to inny widok – równie piękny jak poprzedni.

Dolina Kościeliska do schroniska Ornak

A wszystko zaczęło się niepozornie, gdzieś na początku szlaku, gdzie musiałem się przeciskać w tłumie turystów, którzy zalewali szlak szerokim, gęstym i gwarnym strumieniem. Jednak z każdym kilometrem pozostawionym za sobą, pozostawiałem również kolejnych turystów, których strumień przerzedzał się coraz bardziej, oddając więcej przestrzeni do maszerowania i podziwiania otaczających nas widoków. Bo widoki, zaiste, coraz piękniejsze, będące żywym dowodem na to, dlaczego ludzie tak bardzo kochają Tatry. I generalnie góry.

Dolina Kościeliska w Tatrach
Gdy tłum turystów w Dolinie Kościeliskiej się przerzedza… robi się przyjemniej

Turyści w Dolinie Kościeliskiej (Tatry, Polska)

Trudno jest też słowami oddać urok tych gór. Można opisywać kształt skał, zarys wierzchołków, czy choćby szum płynącego strumienia, bądź wreszcie liści drzew bujanych na wietrze. Czy to jednak odda choćby w promilu urok tego miejsca? Nawet zdjęcie pozostaje tylko zdjęciem. Tu trzeba po prostu przybyć osobiście – by na własne oczy (i inne zmysły) przekonać się, jaką magię kryją w sobie Tatry. Jakie atrakcje Dolina Kościeliska kryje na swej długiej, wijącej się między szczytami trasie.

Potok w Dolinie Kościeliskiej w Tatrach
Podczas spaceru Doliną Kościeliską często będzie towarzyszył nam potok…
Skała widziana z Doliny Kościeliskiej
…i różne formacje skalne…
Dolina Kościeliska potok w Tatrach
…i jeszcze więcej potoku

I tak oto można odznaczać na owej trasie kolejne punkty wycieczki – tu skałka taka, tam inna. Tu strumień zawija w jedną stronę, tam płynie pod skałą, a tu widać zbójnicką kapliczkę. Tam wreszcie w skalnej wnęce dostrzec można figurkę św. Katarzyny w Bramie Kraszewskiego, która przecież bramą, bynajmniej nie taką typowo ludzką, nie jest, a jedynie formacją skalną. A sama figurka? No cóż, postawiono ją tutaj w 1897 roku jako wotum dziękczynne za uratowanie życia leśniczemu, który to spadł ze skały w czasie usuwania drzewa.

Figurka świętej Katarzyny w Bramie Kraszewskiego w Dolinie Kościeliskiej
We wnęce w skale można wypatrzeć figurkę św. Katarzyny w Bramie Kraszewskiego

A co dalej? Dalej następna atrakcja Doliny Kościeliskiej. Niepozorny krzyż, który łatwo umknąć może naszej uwadze, bo stojący nieco dalej od szlaku, gdzieś pośród zieleni. A znany jako Krzyż Wincentego Pola. Tak, tego poety, geografa, patrioty, który polecił by w 1852 r. ów krzyż z napisem “I nic nad Boga” tu postawić. Miejsce jednak nie jest zupełnie przypadkowe, bo w XIX wieku istniała tu mogiła, której dziś już nie widać. A według góralskich opowieści, miała być mogiła młynarza króla Zygmunta I Starego.

Krzyż Wincentego Pola w Dolinie Kościeliskiej
Krzyż Wincentego Pola nieopodal szlaku w Dolinie Kościeliskiej

Idąc dalej, docieramy wreszcie do Schroniska PTTK na Hali Ornak. Tu szlaki rozdzielają się w różnych kierunkach. I tu czas podjąć decyzję, jaki będzie następny krok.

Dolina Kościeliska schronisko Ornak
Dolina Kościeliska: schronisko Ornak po prawej, natura po lewej
Rozdroże szlaku w Dolinie Kościeliskiej
Rozdroże w Dolinie Kościeliskiej – gdzie iść? Na Ornak, czy nad Staw Smreczyński?

Smreczyński Staw

Jedna z odnóg prowadzi na Smreczyński Staw. Dolina Kościeliska jest już tu w swej górnej części, więc i podejście na staw jest nieco pod górę – niby niedługie, ale jednak zależnie od tego, kto ile już przeszedł – może być nieco męczące. Warto jednak tych dodatkowych kilka kroków zrobić, aby choć kilka chwil spędzić nad taflą wody, która przed wiekami przyciągała różne artystyczne dusze. Wszak owe polodowcowe jezioro morenowe było malowane przez Walerego Eljasza-Radzikowskiego, Wojciecha Gersona, czy Leona Wyczółkowskiego. Dziś może je na swój sposób wymalować obiektyw twojego aparatu, smartfona, albo przynajmniej oko wyryć w pamięci ludzkiej obraz jeziora, które według góralskich wierzeń miało nie mieć dna. A bez względu na to, czy owe dno posiada, dziś widzimy, jak pięknie otaczają go szczyty i las.

Szlak na Smreczyński Staw
Przyjemny szlak prowadzący na Smreczyński Staw

Widok panoramiczny na Smreczyński Staw

Tomasz Merwiński nad Smreczyńskim stawem w Tatrach

Przełęcz Iwaniacka

Przychodzi wreszcie czas, aby zejść ze szlaku z Doliny Kościeliskiej i ruszyć ku szlakowi w Dolinie Chochołowskiej. I tu z pomocą przychodzi Przełęcz Iwaniacka, która owe doliny łączy, choć jej strome podejścia na pierwszy rzut oka nie wydają się nazbyt pomocne. Są wymagające, męczą, przyprawiają wędrowca o kolejne krople potu na czole. Szczególnie w ten upalny dzień…

Przełęcz Iwaniacka - widok na zbocza górskie

Potok górski w Przełęczy Iwaniackiej

Skały widoczne z Przełęczy Iwaniackiej

…ale jednocześnie daje satysfakcję. Trud wynagradza kolejnymi widokami, kolejnym strumieniem, który spływa po górskim zboczu, kolejnymi przedstawicielami ptasiego rodu, przesiadującymi to tu, to tam i wygrywającymi wesoło swoją melodię. Przełęcz Iwaniacka cieszy i raduje, nawet jeśli męczy. Daje też więcej oddechu i spokoju, bo jak się zdaje, mniej turystów tu zbacza, większość pozostała gdzieś tam dalej, na najpopularniejszej części szlaku. Można więc się wreszcie poczuć, jak w wielkich górach, a nie w lunaparku pełnym ludzi. I złapać oddech pełną piersią.

Przełęcz Iwaniacka w Tatrach

Szlak żółty w Przełęczy Iwaniackiej w Tatrach

Jednak i ten spokój kiedyś musi się skończyć. Szybciej, niż myślimy, brutalniej, niż się spodziewamy.

Widok na zbocza górskie Tatr z Przełęczy Iwaniackiej

Tomasz Merwiński w Przełęczy Iwaniackiej (Tatry)

Szlak w Przełęczy Iwaniackiej w Tatrach polskich

Goryczka trojeściowa (Przełęcz Iwaniacka, Tatry)
W Przełęczy Iwaniackiej jest spokojniej, można przyjrzeć się z bliska roślinności. Tu: goryczka trojeściowa
Ptak rudzik w Tatrach (Przełęcz Iwaniacka)
Oprócz roślin można dojrzeć też ptactwo, jak choćby tego rudzika
Wierzbówka kiprzyca (roślinność w Tatrach, Przełęcz Iwaniacka)
Jest i wierzbówka kiprzyca
Roślina Starzec w Przełęczy Iwaniackiej w Tatrach w Polsce
A także roślina, którą znamy pod nazwą: starzec

Dolina Chochołowska. Z psem, z wózkiem, rowerem, busem…

“Chwila” spędzona w spokojnej przestrzeni Przełęczy Iwaniackiej rozbestwiła mnie na tyle, że zderzenie ze strumieniem ludzi płynącym Doliną Chochołowską było dla mnie zaskakujące. Można tu przyjść z psem, rzecz jasna odpowiednio zabezpieczonym na smyczy, więc nie brakuje i takich wędrowców. Nie brakuje i turystów z dziecięcymi wózkami i na rowerach. Są ludzie z kondycją i bez kondycji, są turyści zaprawieni w boju i tacy z doskoku. Bo mimo wszystko łatwo się tutaj dostać, rzecz jasna nie od strony Przełęczy Iwaniackiej, bo to oznaczałoby znacznie większy wysiłek, który trzeba włożyć najpierw w “odhaczenie” innej tatrzańskiej doliny…

Ciągnik górski w Tatrach
Ciągnik górski… czyli taki trochę inny quad
Schronisko PTTK na Polanie Chochołowskiej w Tatrach
Schronisko PTTK na Polanie Chochołowskiej przyciąga tłumy turystów
Domki górski na Polanie Chochołowskiej w Tatrach w Polsce
Drewniane domki na Polanie Chochołowskiej

Tomasz Merwiński na Polanie Chochołowskiej w Tatrach

Krowa pod domkiem w Dolinie Chochołowskiej
Pogodę trafiłem tak dobrą, że aż krowy kryły się w cieniu
Owce w Dolinie Chochołowskiej (Tatry, Polska)
Owcom nadmiar słońca zdawał się nie przeszkadzać

Tymczasem Dolina Chochołowska jest na swym początku w znacznej mierze wyasfaltowana. A tym samym owa Dolina Chochołowska dojazd dla busów czy małych “ciuchci” turystycznych ma zagwarantowany, co ułatwia tu przybycie każdemu, kto gotów jest wysupłać kilka groszy za ów przejazd. I w ten oto sposób psuje wrażenia z wędrowania po górach – bo cóż to za wędrówka wśród lasów i szczytów, jeśli pod nogami płaska tafla ciemnego asfaltu, a obok mija nas miniaturowa lokomotywa ciągnąca wagoniki pełne ludzi?

Turyści w Dolinie Chochołowskiej
Z wózkiem, rowerem, z psem… Dolinę Chochołowską odwiedzają różni turyści w różnych grupach wiekowych

To jednak czeka nas na końcu Doliny Chochołowskiej. Po jej drugiej stronie, tej po której znalazłem się po zejściu z Przełęczy Iwaniackiej, znajdziemy znacznie przyjemniejsze atrakcje tych gór – to właśnie one przyciągają rzeczone tłumy. Tam czeka nas przepiękna Polana Chochołowska w okolicy której natkniemy się na pasące się owce i krowy, drewniane zabudowania, jakże charakterystyczne dla tej części Polski. Jest i niewielka, ale dodająca uroku okolicy kapliczka pw. św. Jana Chrzciciela.

Kapliczka pw. św. Jana Chrzciciela w Dolinie Chochołowskiej
Widok z Doliny Chochołowskiej na kapliczkę pw. św. Jana Chrzciciela…
Dolina Chochołowską: Kapliczka pw. św. Jana Chrzciciela
…i widok z bliska…
Wnętrze kapliczki pw. św. Jana Chrzciciela
…oraz wnętrze kapliczki

Idąc dalej, nim dojdziemy do wdzierającego się brutalnie w te góry asfaltu, miniemy Skałę Kmietowicza z wpuszczoną weń tablicą upamiętniającą dawne dzieje. Wspominającą wszak ks. Józefa Leopolda Kmietowicza, tj. przywódcę powstania chochołowskiego, tegp ostatniego zwanego również insurekcją pod Tatrami. A ta wybuchła przeciw uciskowi władz austriackich. Choć oczywiście Kmietowicz nie był jedynym przywódcą tego zrywu, ten jednak pochodził z Chochołowa, od którego pochodzi nazwa samej doliny. Warto tu wspomnieć, że uczestnikiem tych wydarzeń był też sam Jan Krzeptowski zwany Sabałą, honorowy przewodnik tatrzański z XIX wieku. Może już gdzieś obiła ci się jego historia o uszy?

Tablica ku czci ks. Józefa Leopolda Kmietowicza w Dolinie Chochołowskiej
Tablica upamiętniającą ks. Józefa Leopolda Kmietowicza
Potok w Dolinie Chochołowskiej
Typowy górski widok: szczyty i górski potok
Formacja skalna w Dolinie Chochołowskiej
Wędrując Doliną Chochołowską mijamy różne formacje skalne

Potok w Dolinie Chochołowskiej w Tatrach

Szlak w Dolinie Chochołowskiej (Tatry)

Dolina Chochołowską, potok, Tatry

Wróćmy jednak na szlak, który ciągnie się tutaj dalej – wraz z każdym krokiem rzedną szczyty ciągnące się po bokach, rzednie również tłum, który w znacznej mierze pozostawiłem za swoimi plecami. Rzedną również siły, po przejściu kilkudziesięciu kilometrów w górach, w przededniu mojego startu w charytatywnym biegu, który przyciągnął mnie do Zakopanego. Bez cienia wątpliwości gęstnieją jednak przyjemne wspomnienia, które zapisały się z tej wędrówki w mojej głowie. I wierzę, że pozostaną w niej na wiele, wiele lat.

Szutrowa droga w Dolinie Chochołowskiej

Asfaltowa droga w Dolinie Chochołowskiej
Asfaltowy szlak? Uroku to niestety nie ma…

Przeczytaj też:

W bliższej lub dalszej okolicy warto zobaczyć też takie miejsca, jak miasto Wisła, czy miasto Żywiec.