Współpraca reklamowa z Audioteka
Czujesz, że potrzebujesz na własnej skórze poczuć ciepło greckiego słońca i sądzisz, że “Terapia wstrząsowa” Ci w tym pomoże? Sprawdźmy, jakie są możliwości tej terapii… to znaczy tej książki autorstwa M.B. Morgan. I czy warto po tę możliwość sięgnąć.
Historia zaczyna się jak wiele tego typu – niezbyt udany związek i samotna podróż w inną część świata. Z prosty celem: żeby oderwać się od rzeczywistości, choć przecież tam – w Grecji – też istnieje jakaś rzeczywistość. I to nawet taka, w której były partner głównej bohaterki może się niespodziewanie pojawić, ku jej niezadowoleniu… Ale i taka, w której owa bohaterka ma okazję poznać pewnego włoskiego pisarza, wdać się w romans z greckim amantem, czy wreszcie otrzymywać tajemnicze listy o podłożu terapeutycznym od równie tajemniczego nadawcy. Choć może to też forma flirtu? Tak, czy inaczej, w ten sposób daje się ona wciągnąć w pewną grę, w zabawę, w próbę uleczenia jej rzeczywistości, która mocno podupadła przez niedoszły ślub ze zdradzającym ją narzeczonym.
Czy owe tajemnicze listy pomogą dziewczynie wyjść na prostą? Czy odkryje ona również, kto jest autorem tej korespondencji, kto z takim zaangażowaniem próbuje jej pomóc? Te i inne odpowiedzi znajdziesz podczas zagłębiania się w “Terapię wstrząsową”, która mimo wszystko oszczędnie karmi czytelnika Grecją. Nie czuć w książce tej odpowiedniego klimatu, brakuje należytych, obrazowych opisów, które pozwolą poczuć nam zapachy, smaki, czy temperaturę greckiego powietrza. A sama fabuła? No cóż, to tylko romansidło, po którym nie można oczekiwać więcej ponad dobre zakończenie historii, która do najbardziej zawiłych i najbardziej ambitnych literacko nie należy. Ale jeśli ktoś lubi tego typu literaturę to zapewne będzie bawić się dobrze.
Przeczytaj też:
Wybierz się razem ze mną w podróż do Grecji, czytając o ciekawych miejscach, które tam zobaczyłem.
Szukasz innych książek z fabułą osadzoną w jakimś konkretnym miejscu? Sprawdź moją mapę recenzji kulturalnych.