W Damaszku jest meczet, który nie ma sobie równych na świecie, nie ma żadnego o tak dobrych proporcjach, ani tak solidnie zbudowanego, ani tak bezpiecznie sklepionego, ani tak wspaniale rozplanowanego, ani tak cudownie zdobionego złotymi mozaikami i różnorodnymi wzorami, z emaliowanymi kafelkami i polerowanymi marmurami.
Muhammad al-Idrisi (arabski kartograf, geograf i podróżnik), rok 1154
Zamykam oczy i powoli przenikając kolejne warstwy czasu i przestrzeni przenoszę się kilka tysięcy kilometrów od mojego domu. Nawet nie tyle wyobraźnią, co wspomnieniami. Obrazami, które ponad dekadę temu zapisały się w mojej pamięci…
…gdy po raz pierwszy wstąpiłem w progi Wielkiego Meczetu Umajjadów (arab. Jāmiʻ Banī Umayyah al-Kabīr) w Damaszku. Przede mną rozpościera się szeroki dziedziniec, który zdaje się być wypełniony nie powietrzem, a słońcem. Gdy robię głęboki wdech – to nie atmosferyczna mieszanka gazów przenika do moich płuc, lecz promienie słońca. Ciepłe, kojące duszę, spadające prosto z niebios promienie słońca.
Islam nie na pokaz
Po rozległym dziedzińcu przechadzają się nieliczni. Być może ze względu na upał nie ma tu tłumów i ludzie skryli się w cieniu, którego nie brak pod arkadami otaczającymi nasłoneczniony plac, a być może po prostu modlą się wewnątrz świątyni. W końcu trwa przecież właśnie teraz ramadan, święty czas dla wszystkich muzułmanów. I w zgodzie ze swą religijną tradycją oddają się oni teraz odpowiednim rytuałom, z unikaniem spożywania pokarmów od świtu do zmierzchu włącznie. I choć daleko mi do bycia człowiekiem oddanym jakiejkolwiek religii, to jednak pełen jestem podziwu i szacunku wobec tego, jak do spełnienia religijnych obowiązków zdają się podchodzić muzułmanie. Mam więc nadzieję, że przestępując próg świątyni nie przeszkadzam im nadto w odprawianiu modłów. Bo zupełnie zrezygnować i odpuścić sobie zwiedzanie tego miejsca nie mogę…
…tak piękne, tak majestatyczne, robiące niesamowite wrażenie jest ta budowla. Krążę więc pośród ludzi modlących się do Allaha, a będących czy to w pozycji stojącej, czy to w klęczącej. W miejscu, które…
…Allahowi nie zawsze było poświęcone. Setki lat temu wznosiły się tutaj bowiem mury świątyni Hadada i Jowisza. Później miejsce to pod chrześcijańskimi wpływami zostało zamienione w katedrę pod wezwaniem św. Jana Chrzciciela, by wreszcie zwyciężył ostatecznie (jak na tę chwilę) Islam. I tak oto od VIII wieku n.e. w centrum Damaszku stoi jedno z największych i najstarszych sanktuariów muzułmańskich, które szanowane jest zarówno przez sunnitów, jak i szyitów.
Islam do zobaczenia z bliska
Poruszając się w milczeniu, między zanurzonymi w modlitwie wiernymi, ja – jako niewierny – nie mogę czuć się w jakikolwiek sposób zagrożony, pomimo różnych stereotypowych opinii, które krążą o wyznawcach tej religii. Wręcz przeciwnie, tutaj czuje się ducha tolerancji, wszak w samej Syrii żyje spore grono chrześcijan, to tutaj znajdują się ważne dla wyznawców jezusowej wiary ośrodki historyczne i kulturowe. Ale i przed wiekami, gdy Damaszek został podbity przez Arabów, swoje modły odprawiali tu ponoć zarówno chrześcijanie, jak i muzułmanie, choć czynili to o różnych porach dnia.
Tak oto przechadzam się po cichu po meczecie, a zgromadzone w świątyni muzułmańskie dzieci patrzą na mnie z zainteresowaniem. Dorośli niespecjalnie zwracają na mnie uwagę, a jeśli już ktoś spojrzy krzywo… czy w świątyniach innych religii nikt nigdy nie spogląda nieprzychylnie na obcego?
Tymczasem Meczet Umajjadów swym majestatem i pięknem zachęca do zwiedzania jego zakamarków. Na dziedzińcu, oprócz studni ablucyjnej, mam szansę zachwycić się bogato zdobioną Kopułę Skarbu (Qubbat al-Khazna) z 789 roku, która powstała z myślą o przechowywaniu funduszy meczetu, czy też skromniejsza, ale zarazem starsza Kopuła Zegara (zwana też Kopułą Godzin).
W Meczecie Umajjadów jest jeszcze jedna kopuła – zwana Kopułą Orła (Qubbat an-Nisr), ta jednak znajduje się już nie na dziedzińcu, lecz nad centralną częścią sali modlitewnej, a więc jej sklepienie można stamtąd właśnie podziwiać, zadzierając głowę i spoglądając wysoko w górę. Czyżby to stąd właśnie pochodziła jej nazwa, bo “szybuje” ona wysoko nad naszymi głowami? A może jednak stąd, że symbolizuje ona głowę orła, a wschodnie i zachodnie skrzydła sali modlitewnej symbolizują właśnie skrzydła orła? Jak byśmy tej nazwy nie interpretowali to pewne jest jedno – kopuła ta jest najmłodszą w całym meczecie, gdyż powstała ona w zastępstwie oryginalnej drewnianej po pożarze w 1893 roku.
Wewnątrz meczetu może nas również zaintrygować “coś, jakby mniejsza budowla pod dachem większej” z charakterystyczną zieloną barwą bijącą z okien tejże konstrukcji. To nic innego, jak sanktuarium Jana Chrzciciela, czczonego przez muzułmanów jako Yaḥyā ibn Zakarīyā. I to właśnie tu przybył Jan Paweł II, pierwszy papież w historii w progach meczetu. Nie jako zdobywca z czasów krucjat, lecz jako pielgrzym do miejsca, gdzie przechowywane są relikwie ważnego w chrześcijaństwie świętego.
Otwieram oczy
To wszystko to oczywiście wspomnienia, które mogę w każdej chwili przywołać w mej głowie. Lecz zarazem nigdy nie mogę mieć pewności, czy wszystkie z trzech minaretów meczetu nadal stoją w całej swej okazałości: Minaret Jezusa (Madhanat Isa), Minaret Oblubienicy (zwany też Minaretem Panny Młodej – Madhanat al-Arus), czy wreszcie Minaret Qaitbay (Madhanat al-Gharbiyya) zwany także Minaretem Zachodnim. Czy wszystkie kopuły nadal mogą cieszyć oko podróżników? Czy dziedziniec nadal lśni w jaskrawym syryjskim słońcu? Czy mury Wielkiego Meczetu Umajjadów w Damaszku stoją nienaruszone?
Bo między moją wizytą w Syrii a obecnym wspomnieniem, wydarzyło się w tym kraju bardzo dużo. Udowadniając mi, że jednak krzywe spojrzenia w świątyni mogą w sobie kryć coś więcej niż “tylko spojrzenia”.
Przeczytaj też:
Syria to nie tylko Damaszek, ale i Aleppo czy też Palmyra – piękne miejsca z zabytkami i historią.
Anna
12 kwietnia, 2021 — 12:50 pm
Miales szczescie udac sie do Syrii, na pewno przez dluzszy czas nie bedziemy tam podrozowac, a szkoda… Pozdrawiam!
Tomasz Merwiński
12 kwietnia, 2021 — 12:55 pm
To prawda, byłem tam na „niedługo przed wojną domową” i mogłem zobaczyć sporo ciekawych miejsc, które zostały później zniszczone. Choć z tego, co wiem to i dzisiaj można tam jechać legalnie, tylko trzeba wykupić jakąś bardzo drogą wycieczkę – zapewne z oficjalnego rządowego biura turystycznego. Aczkolwiek nie znam dokładnie tematu.