W roku 1912 wyspa Rodos dostała się we władanie Królestwa Włoch, zresztą na mocy tajnego porozumienia Venizelos-Tittoni, które to zawarte zostało między greckim premierem Eleftheriosem Venizelosem a włoskim Ministrem Spraw Zagranicznych Tommaso Tittonim. Zgodnie z umową tą, w planach było przekazanie w przyszłości tej wyspy pod kuratelę Grecji. Miało się to jednak odbyć pod pewnymi warunkami…

Nigdy jednak do tego nie doszło. W latach ‘20 XX wieku władzę we Włoszech przejął Benito Mussolini, który przewodził faszystom, a którzy to tę część świata zaczęli traktować jako swój przyczółek do dalszej ekspansji. Zaczęto też budować tutaj włoskie wioski, takie jak Peveragno Rodio (w roku 1929), Campochiaro (w roku 1935), San Marco (w roku 1936) czy Savona (w roku 1938). Zresztą, można powiedzieć szerzej: w latach ‘30 Mussolini rozpoczął italianizację wyspy, czy też ogólnie: Dodekanezu. A jej ukoronowaniem mogła być emerytura, którą Duce miałby spędzać właśnie na Rodos, w specjalnie wybudowanej pod ten cel willi.

Hotel Elaphos na Rodos
Hotel Elaphos w stylu alpejskim

Villa De Vecchi na Rodos

Na porośniętym lasami zboczu góry Profitis Ilias, wznoszącej się na 798 m n.p.m., odnaleźć możemy wybudowany w 1929 roku przez Włochów hotel Elaphos i Elaphina. I choć dostrzec w nim możemy charakterystyczny styl alpejski, który to również może kojarzyć się z kontynentalnymi budowlami z przełomu XIX i XX wieku oraz ma on swój niewątpliwy urok, to jednakże nie ów hotel jest w tej okolicy najbardziej magnetyzujący. Nieopodal, skryty w zaroślach, ale też w żaden inny sposób strzeżony, znajduje się budynek, który tworzony był z myślą o emeryturze Mussoliniego. Śmiertelne żniwo II wojny światowej szybciej jednak dosięgło włoskiego dyktatora, niż przyszła upragniona starość i wiązany z tym spokojny wypoczynek pod słońcem Dodekanezu. Mussolini ostatecznie nigdy tu nie zamieszkał, dlatego bardziej wypadałoby powiedzieć, że była to letnia rezydencja jednego z bliskich współpracowników Duce, jakim bez wątpienia był Cesare Maria De Vecchi, a który za budowę willi był odpowiedzialny. I to właśnie od niego pochodzi jedna z nazw tego miejsca – Villa De Vecchi.

Willa Mussoliniego, Rodos - schody do willi
Gdy znajdziesz te schody – znajdziesz drogę do willi Mussoliniego

Willa Mussoliniego na Rodos z zewnątrz

Jednak bez względu na stosowaną nazwę, sytuacja całkiem urokliwego, choć mocno zniszczonego już budynku, jest ściśle określona – beznadziejna. W roku 1947 Dodekanez, a wraz z nim i Rodos, dostał się w ręce Greków, którzy przez lata mieli inne zmartwienia na głowie niż odrestaurowanie budynku swojego dawnego okupanta. Choć, trzeba i o tym wspomnieć głośno, dziś mieszkańcy tej części Europy, po cichu liczą na zupełnie inny los – na znalezienie inwestora, który nada budowli odpowiedniego blasku. Który niedoszłą willę Mussoliniego postawi na nogi. Bo jest co stawiać!

Villa De Vecchi na Rodos

Villa De Vecchi, Rodos, Grecja

Willa Mussoliniego, Dodekanez, Grecja

Tomasz Merwiński w willi Mussoliniego

Willa Mussoliniego

Dwupiętrowy murowany kamieniem budynek z drewnianymi wykończeniami, straszy dziś swoim stanem. Stanem, który jest zarazem namacalnym dowodem na to, jak niszczycielski potrafi być czas. Pomimo jednak opłakanego bytu, można dostrzec w nim dawne piękno. A właściwie można wyobrazić je sobie, patrząc na różne jego kąty i zastosowane tu architektoniczne rozwiązania. Dziś pobazgrany graffiti kominek, dawniej mógłby dawać przyjemne światło, którego strumienie tańczyłyby na ścianach pomieszczenia, nadając mu niesamowitego klimatu. Zakładam bowiem, że nie dla ciepła został on wybudowany, bowiem za nie, w całej willi, odpowiadać miała kotłownia ukryta w trzewiach rozpadającej się rudery. Drewniane okiennice miały dodawać budowli uroku, a łukowatość portali i zaokrąglenia niektórych części domostwa – łamać nudną kwadraturę. Najbardziej zachwycający miał być chyba jednak przeszklony, drewniany fragment elewacji, prowadzący na taras, z którego i dziś rozpościera się niesamowity widok na egejskie wybrzeże Rodos. Widok, który miał wprawiać w zachwyt i być może dawać ukojenie na emeryturze włoskiego wodza.

Taras w willi Mussoliniego na Rodos

Drewniane okiennice w Villa De Vecchi na Rodos

Okno w willi Mussoliniego w Grecji, Rodos

Zniszczona willa Mussoliniego na Rodos

Dziś w zachwyt niewiele tu wprawia, bowiem wchodząc do budynku, co zresztą czynimy na własną odpowiedzialność, o ból głowy mogą nas przyprawić nie widoki, lecz lecące z góry fragmenty sufitu, czy nawet całej elewacji. Pod nogami może się coś załamać. Trzeba uważać na potłuczone szkło, powybijane dziury w ścianach i walające się tu i ówdzie rozmaite resztki budowli. A może nawet zamiast uważać, lepiej tu nie wchodzić?

Schody w willi Mussoliniego na Rodos

Drzwi i ściana w urbexie na Rodos

Zniszczona elewacja willi Mussoliniego na Rodos

Willa Mussoliniego z zewnątrz (Rodos, Grecja)

Urbex na Rodos, czyli willa Mussoliniego

Villa De Vecchi - opuszczony budynek na Rodos

Zniszczone okno i ściana w willi Mussoliniego na Rodos w Grecji

Dach willi Mussoliniego i widok na wybrzeże Rodos

Tomasz Merwiński w Villa De Vecchi na Rodos

Wieżyczka narożna w Villa De Vecchi na Rodos

Kaplica Mussoliniego…?

Co ciekawe, nieopodal willi znajduje się jeszcze jedna opuszczona budowla. Jest nią świątynia – trudno powiedzieć, czy jest to bardziej mały kościółek, czy po prostu kaplica, choć obstawiałbym tę drugą. Prawdopodobnie poświęcona jest świętemu Jerzemu, którego wizerunek widnieje nad wejściem głównym budowli. A wnętrze? No cóż, jak można się spodziewać – jest zniszczone, puste, bez śladów użytkowania tej budowli zgodnie z jej pierwotnym przeznaczeniem. Kto wie, może miał się tutaj dawniej modlić sam Mussolini? W końcu faszyzm miał różne oblicza, nie tylko to przeciwne religii, ale i to mające z religią zbieżne interesy i cele. W końcu przecież Mussolini potrafił doskonale dogadywać się oficjelami kościoła katolickiego…

Droga do kaplicy przy willi Mussoliniego na Rodos

Święty Jerzy nad wejściem do kaplicy na Rodos
Czyżby kaplicy patronował Święty Jerzy?

Wnętrze kaplicy przy Villa De Vecchi na Rodos

Drewniane sklepienie kaplicy przy willi Mussoliniego

W samej świątyni nie znajdziemy jednak odpowiedzi na te, czy inne pytania, gdyż zamiast nich – pobrzmiewa puste echo. Powielane coraz ciszej pytania, pozostające bez odpowiedzi.

Tak jak brak i mi odpowiedzi. Czy miejsce to zostanie uratowane? Czy znajdą się odpowiedni inwestorzy, a później i chętni na przebywanie w czterech ścianach, które miały być domostwem samego Mussoliniego? Czy jednak willa ta popadnie w jeszcze większą ruinę, aż nie będzie już sensu jej ratować? Tego nie wiem. Wiem tylko, że widziałem ją w stanie, w którym już nigdy nie będzie. Bo albo ktoś ją odbuduje, albo wszyscy pozwolą jej rozpaść się na bezkształtne kawałki.


Przeczytaj też:

Razem ze mną wybierz się na ciekawe miejsca na wyspie Rodos.