blog z pasją pisany: podróże, marketing, historia

Park Narodowy Los Haitises. Historia prawdziwa

Jestem już zmęczony. Mam dość. Choć to przecież ledwie 130 km drogi…

…pokonywanej z bólem, prowadzącej przez słabej jakości dominikańskie drogi, nierzadko wąskie, pełne dziur, a tu i ówdzie poprzecinane felernymi progami zwalniającymi. Tak wysokimi, że nie sposób podwoziem standardowego samochodu osobowego o ich grzbiety nie zahaczać. Nawet, jak się zwolni do prędkości równej leniwemu pełzaniu żółwia. Jedynie branie ich pod skosem co nieco pomaga w łagodnym, w miarę bezbolesnym ich pokonaniu. A do tego wszystkiego lokalni kierowcy kierujący swymi, bardzo często już rozklekotanymi, pojazdami w sposób, który ma chyba obcokrajowców za kierownicami masowo przysparzać o zawały serca.

Ale nie daję się złości i zmęczeniu. W końcu przecież jadę ku przygodzie. Ku nowym doświadczeniom. Ku nowym wspomnieniom. Nic z tego, że owe 130 km przemierzam około 2,5 godzin – owe liczby raczej wskazują na mój entuzjazm. Bo i w końcu jest to i tak nieco szybciej, niż pierwotnie wskazywała nawigacja.

Aż wreszcie jestem blisko celu. Ostatnie kilka kilometrów – jak się okazuje, najgorszy odcinek. Zamiast zwykłej drogi, jaką stanowi na Dominikanie dziurawy asfalt – tym razem do dyspozycji kół wynajętego w Bavaro samochodu Kia Rio są kamienie, piach i kurz. Jadę powoli, ostrożnie, uważnie…

Park Narodowy Los Haitises to azyl dla ptactwa
Największe lasy namorzynowe na Karaibach to właśnie te w Los Haitises

Największe lasy mangrowe na Karaibach to Los Haitises

Zatoka Samaná i lasy namorzynowe

Nareszcie jestem!

Parkuję na niewielkim parkingu, czy raczej na kawałku rozjechanego trawnika robiącego tutaj za parking, a znajdującego się tuż obok przystani ze zdezelowanymi łódkami. Kilku lokalsów już na mnie czeka – nie to, że byłem z nimi wcześniej umówiony, po prostu czekają na kogokolwiek. Ruch dzisiaj niewielki, o ile w ogóle jest tutaj jakikolwiek. Nikogo więcej bowiem teraz nie widzę.

Dogadujemy cenę i ustalamy zakres usług. Choć te ostatnie są raczej oczywiste – znajdujemy się na terenie Parku Narodowego Los Haitises, nie można iść gdzie się chce, robić co się żywnie podoba. Przynajmniej nie jako zwykły turysta, który ów skarb natury po prostu przybył zobaczyć na własne oczy. Do wielu miejsc trzeba dostać się drogą wodną.

Las namorzynowy w Los Haitises (Dominikana)
Naturalne „tunele”, którymi można płynąć…
Czapla pośród lasu mangrowego w Los Haitises
…by podziwiać ptactwo…
Czapla w największym na Karaibach lesie namorzynowym Los Haitises
…i jeszcze więcej ptactwa…
Czapla na drzewie w Parku Narodowym Los Haitises na Dominikanie
…i jeszcze więcej ptactwa

Już kilka chwil później jestem w łódce, która sunie po powierzchni ciemnej wody, wzdłuż zielonych ścian mangrowego lasu. Lasu namorzynowego, pośród którego gałęzi i korzeni buszuje ptactwo. To taki “korytarz”, a może raczej “przedpokój” prowadzący do tego, co do zaoferowania ma ta tropikalna część świata.

Po kilku minutach meandrowania zielonym tunelem, opuszczamy las i wypływamy na otwartą przestrzeń. Oto zatoka Samaná, która w swej otchłani pielęgnuje olbrzymy. Te martwe – skaliste formacje wystające z dna ponad taflę orzeźwiająco chłodnej wody. I te żywe – gigantyczne ssaki, które przy odrobinie szczęścia można napotkać podczas rejsu po tych okolicach. Humbaki.

My jednak płyniemy w nieco innym kierunku, nie ku ulubionym miejscom wielorybów, lecz wzdłuż skalnych ścian wybrzeża Dominikany. Ku jego tajemnicom. Ku jego pięknu.

Zatoka Samana na Dominikanie
Zatoka Samaná jest często odwiedzana przez wieloryby
Mogoty w Los Haitises, Dominikana
Mogoty – formacje skalne w Los Haitises

Ściana skalna mogota w Los Haitises

Park Narodowy Los Haitises

Czym tak właściwie jest miejsce, które właśnie odwiedzam? Spróbuję zaprezentować to za pomocą kilku liczb: utworzony najpierw jako Rezerwat Leśny w roku 1968, a później już jako Park Narodowy w roku 1976, Los Haitises to obszar ponad 600 km kw. dzikiej przyrody. To spory kawał terenu leżący na terenie prowincji Hato Mayor, Monte Plata i Samaná. Znajdujący się u wybrzeża wspomnianej już Zatoki Samaná, której część również wchodzi w skład parku. To właśnie tu znajduje się największy las namorzynowy na całych Karaibach. Zamieszkuje je, jakżeby inaczej, liczne grono rozmaitych zwierząt. Ponad setka gatunków ptaków, rozmaite gady – od węży, poprzez jaszczurki, aż po żółwie, wreszcie różnorodne ssaki wodne… i ponad 700 gatunków roślin, z czego wiele endemicznych.

Łódź w Los Haitises, Dominikana

Skały w Los Haitises na Dominikanie

Ptactwo latające wokół skał Los Haitises

Zatoka Samana i Los Haitises

Lecący pelikan nad Los Haitises na Dominikanie

Nazwa Los Haitises, pochodząca zresztą z języka tubylców – Tainów – odnosi się jednak do czegoś innego. Nie do przyrody ożywionej, lecz do “górzystego terenu”. Nawiązując tym samym do skał, do rzeźbionych w różne formacje mogotów, które leniwie pną się w górę, poprzez rozgrzane powietrze, ku błękitnemu niebu. Co prawda nie osiągają one jakichś niebywałych wysokości, nie są nadzwyczaj opasłe i tłuste, nie mogą pochwalić się gargantuicznymi rozmiarami. Mają one bowiem “zaledwie” około 30 – 40 metrów wysokości każdy. Choć znaczne fragmenty swych cielsk kryją po prostu pod wodami zatoki, ponad którą wyrastają, rzucając na jej płaską taflę masywne cienie. A mówiąc innymi słowy: są to rozmaitych kształtów skały porośnięte roślinnością i otoczone szybującym wokół nich ptactwem.

Niektórzy porównują te widoki do Zatoki Hạ Long w Wietnamie. Czy jednak można ze sobą zestawiać dwa tak odległe od siebie miejsca? Należy pamiętać, że to tylko powierzchowne wrażenie, to tylko pozorne podobieństwo. Bowiem przyglądając się szczegółom dostrzeżemy różnice. Geologiczne, biologiczne… i historyczne. I to właśnie o historii, jaka zaklęta jest w tym miejscu, chciałbym teraz kilka słów napisać.

Ściana skalna mogota na Dominikanie (Park Narodowy Los Haitises)

Krab w Los Haitises na Dominikanie
Na drzewach znajdziemy nie tylko ptaki, ale i kraby…
Anolis - jaszczurka w Los Haitises
…i oczywiście jaszczurki

Pelikan na drzewie w Los Haitises

Co odkrył Kolumb?

Powszechnie mówi się, że Krzysztof Kolumb odkrył Amerykę, jakkolwiek absurdalne wydaje się to w kontekście tego… że spotkał tam już innych ludzi. Ludzi wcześniej tę część świata zamieszkujących, a nawet tworzących w niej rozliczne cywilizacje. A przecież aby owe cywilizacje utworzyć, musieli oni tu przybyć znacznie, znacznie wcześniej. Potrzebowali czasu, by wybudować majestatyczne świątynie, własne domostwa ułożone w wielotysięczne miasta, czy też aby stworzyć własną kulturę i religię. To właśnie na tak rozwinięte ludy natrafił Krzysztof Kolumb w czasie swojej wyprawy w 1492 roku.

Niewielka plaża na Los Haitises

Najpiękniejsza plaża na Los Haitises na Dominikanie
Jedna z najmniejszych i zarazem najpiękniejszych plaż, jakie widziałem!

No właśnie… cóż to były za ludy? Na pewno nie osławieni Majowie. Bo przecież I-sza wyprawa Krzysztofa Kolumba tak właściwie odkryła… Karaiby. A nawet tylko ich część. Daleko Europejczykom było jeszcze do brzegów, które dziś znamy jako Meksyk, Honduras, Belize czy Kostaryka, nie mówiąc już o Stanach Zjednoczonych czy Kanadzie. Nim tam Kolumb dotarł, natknął się na ludzi, których zresztą niesłusznie (jak wiemy z historii) nazwał indianami, sądząc że dopłynął właśnie do Indii położonych w Azji. To nie byli hindusi, to byli Tainowie zamieszkujący między innymi Hispaniolę – wyspę, znaną dziś jako Haiti, na której leży państwo o tejże samej nazwie, ale i Dominikana.

Tomasz Merwiński na Los Haitises (Dominikana)

Drewniane molo w Los Haitises

Krzysztof Kolumb nie odkrył Ameryki, na dobrą sprawę nie odkrył też Karaibów – one były przez ludzi odkryte już wcześniej. On co najwyżej “odkrył je na nowo” – dla Europejczyków. Natknął się na lud, który wkrótce został przez kolonizatorów zniszczony, ale też który pozostawił po sobie rozmaite ślady – choćby właśnie tutaj, na terenie Los Haitises. Tajemnicze, skryte pośród skał, zatoczek obmywanych falami symbole ich starej kultury. Ich obecności w miejscu, które obrali sobie przed wiekami na swój dom. Na swoją ojczyznę.

Utraconą ojczyznę.

Czaszka i flaga Dominikany (Los Haitises, Dominikana)

Czaszka na niewielkiej plaży w Los Haitises

Jaskinie i malowidła Tainów

Rdzewiejąca tu i ówdzie łódka niesie nas przez wody Zatoki Samaná, dzięki czemu mogę podziwiać piękno tutejszej natury. Nieożywionej i ożywionej. Krążymy pośród skał, podążamy ku wystającym z wody filarom – pozostałościach po dawnej przystani niegdyś połączonej z pobliską kopalnią, która w tych pięknych okolicznościach przyrody przez lata prowadziła swoją destrukcyjną działalność. Nie to jednak jest celem mojej wyprawy…

Filary w wodzie zatoki Samana (Los Haitises, Dominikana)
Filary w wodach zatoki Samaná przypominają o niszczycielskiej działalności człowieka…
Ptaki na filarach w wodzie w Parku Narodowym Los Haitises
…choć ptactwo zrobiło z nich użytek

Wkrótce łódź zanurza się w kolejny “korytarz” zbudowany z lasu mangrowego, by po kilku chwilach przybić do niewielkiego drewnianego pomostu ukrytego w cieniu gęstej roślinności. Płynący z nami młody Dominikańczyk woła, by iść za nim – pokazuje piękno tutejszej przyrody, jak choćby wspaniałą roślinność, ptactwo, czy wreszcie kraby chodzące po pochylonych drzewach. Ale to tylko przedsmak, bowiem kilka kroków dalej zaprasza, by zanurzyć się w otchłani jaskini. W ciemnej, chłodnej przestrzeni, która ukrywa w swym mroku skalne malowidła – prymitywne, ale i enigmatyczne, na swój sposób mistyczne piktogramy i petroglify. Symbole mogące uchylić nam rąbka tajemnicy dawnej kultury Tainów. Ich systemu wierzeń, ich tradycji, ich życia codziennego.

Wejście do jaskini w Los Haitises, Dominikana
Wejście do ciemnej jaskini…
Piktogramy Tainów w Los Haitises
…która kryje swe tajemnice
Rysunki w jaskiniach Los Haitises (Dominikana)
Piktogramy Tainów są proste, ale i tajemnicze
Malowidła w jaskiniach Tainów w Los Haitises (Dominikana)
Na swój sposób potrafią być i przerażające

Piktogramy Tainów w Los Haitises

Otwór w jaskini na Los Haitises

A to tylko pierwsza z kilku jaskiń, do której tego dnia zabierają mnie moi dominikańscy przewodnicy, flisacy, marynarze – nawet nie wiem, jak ich nazwać. Jest i niewielka, urocza plaża pośród skał – bajkowy wręcz azyl spokoju. Są inne malowidła, są siermiężne rzeźby, ale i zarazem jakże fascynujące przez to, że… takie zapomniane, przemilczane przez setki lat historii. Będące nośnikiem dawnego świata – już na zawsze utraconego.

Rzeźba Tainów w Los Haitises
Tainowie pozostawili po sobie również rzeźby na skałach

Rzeźba w Los Haitises na Dominikanie

Powrót z Los Haitises

Z powrotami z takich miejsc, jak to, jest jeden problem. Chciałoby się tutaj zostać na dłużej. Na znacznie dłużej, by móc eksplorować więcej, cieszyć oko kolejnymi pejzażami, ale i kolejnymi detalami tutejszej przyrody oraz znaków z przeszłości. Ale też wiem, że wizyta w Los Haitises zostawiła we mnie trwały ślad na duszy, który będzie mi przypominał o tym, co tu zobaczyłem i czego doświadczyłem. Choć były to głównie doświadczenia wewnątrz mnie – kolejne zachwyty, mniejsze i większe odczucia zaskoczenia, czy zwyczajne chwile zadumy. Ale może właśnie przez to tak trwale przygoda ta wyryła się w mojej pamięci? Bo wyryła się mocno.

Tomasz Merwiński w Los Haitises

Tomasz Merwiński na pomoście w Los Haitises (Dominikana)
Czas wreszcie wrócić z Parku Narodowego Los Haitises…
Tomasz Merwiński w Parku Narodowym Los Haitises
…choć chciałoby się tutaj pozostać na dłużej

Przeczytaj też:

Zobacz ze mną inny las namorzynowy, ten w Meksyku, w Sian Ka’an.

« »
WordPress PopUp Plugin