Gdy pierwszy raz zobaczyłem Rondę – na komputerze, gdy system operacyjny losowo załadował zdjęcie z tej części świata na ekran logowania – przez myśl nie mogło mi przejść nic innego, jak zwykłe, proste: “ależ pięknie!”. I natychmiast zamarzyło mi się tam jechać. Nie spodziewałem się jednak, że już wkrótce, po raz kolejny w swoim życiu, wyląduję w Andaluzji i będę eksplorował jej przepiękne zakątki. Włącznie z niezwykłą Rondą.
Jak dojechać do Rondy?
Będąc w Benalmádenie, jednym z wielu popularnych ośrodków turystycznych na Costa del Sol, przejazd do oddalonej o ponad 100 km Rondy miał być prostym w realizacji planem. Wystarczyło wsiąść do regularnie kursującego autobusu i zachwycając się przez szybę widokami z krętej drogi odczekać na swoją kolej do wysiadki. Jednak, o której faktycznie przyjedzie po mnie autobus, skoro na bilecie widnieje 9:30 jako godzina przyjazdu, a na rozkładzie jazdy jest 9:35? No cóż, to Hiszpania, trzeba więc uzbroić się w cierpliwość i czekać. Bo i w końcu… mój środek komunikacji przyjechał 20 minut później niż tego oczekiwałem. Jednak, czemu się tutaj dziwić, jak mam nie zrozumieć kierowcy, skoro dwa osobne zegary wewnątrz jego autobusu pokazują dwa różne czasy? Gdy dostrzegam tę rozbieżność – na jednym jest godzina 11:37, a na drugim 11:42. Pewnie z tego powodu conductor (z hiszp. kierowca) po prostu wolał przyjechać na przystanek za późno niż za szybko, dając szansę wszystkim pasażerom na skorzystanie z obsługiwanego przez siebie kursu. Bez względu na to, jaką godzinę miał pasażer wybitą na bilecie.
No cóż, najważniejsze że się udało i 10 euro wydane w kasie nie poszło na marne.
No i wreszcie jestem w Rondzie!
Wysiadam na dworcu autobusowym w Rondzie i póki co, wygląda to dość surowo. Gdzie to piękno, które widziałem wcześniej na zdjęciu? Otaczają mnie tutaj bowiem obdarte mury dworcowego budynku i pobliskich domostw. Ale spokojnie, przecież to dopiero początek…
I rzeczywiście, wychodząc z dworca na Calle San José, a później skręcając w Calle Jerez, zaczynam powoli dostrzegać różnicę. Przed Plaza de la Merced mogę po raz pierwszy spojrzeć na miasteczko z błyskiem w oku, tym błyskiem charakterystycznym dla podróżnika lubiącego ciekawe miejsca. Jest tu bowiem XVI-wieczny Iglesia Nuestra Señora de la Merced (Kościół Matki Boskiej Miłosiernej) o białej elewacji poprzecinanej liniami piaskowych cegieł, które z niczym innym, jak z kulturą hiszpańską kojarzyć mi się nie mogą. Lecz idę dalej, zachęcony pierwszymi ładnymi widokami. Zanurzam się w XIX-wieczny park Alameda del Tajo. Przechadzając się po nim, w cieniu drzew uciekając przed andaluzyjskim słońcem, które zaczyna swój gorączkowy spektakl na niebie, dochodzę do punktu widokowego, który zdradza, jak położona jest Ronda. Nawet nie chodzi o to, że leży ona nieco w głębi lądu, 750 metrów nad poziomem morza, co raczej o skałę wynoszącą się wysoko ponad okoliczną dolinę… a na brzegach tej skały przylepione są budowle miejscowości, która wiele już w swej przeszłości widziała. Trzeba bowiem wspomnieć, że okolice te były zamieszkałe już w neolicie, w VI wieku p.n.e. Celtowie założyli tu Arundę, później pojawili się tutaj feniccy osadnicy, Rzymianie, plemiona germańskie, Bizancjum, Wizygoci, a wreszcie w 713 roku n.e. podbili to miejsce Berberowie. Hisn Ar-Rundah była pod władaniem muzułmanów aż do 1485 roku, kiedy to Rondę podbił markiz Kadyksu, Ferdynand III. To zakończyło się zburzeniem wszystkich okolicznych meczetów, ale i zarazem buntem ludności muzułmańskiej.
Tu bije serce Andaluzji
Co ciekawe, w tej skalistej miejscowości bije gorące serce Andaluzji. Tutaj bowiem doszło do zebrania się Zgromadzenia Rondy w 1918 roku, które to ogłosiło biało-zieloną flagę, jako symbol dla całego regionu, ale i herb oraz hymn Andaluzji. Ten ostatni został napisany przez andaluzyjskiego nacjonalistę Blas Infante, a oryginalna linia melodyczna ułożona była przez José del Castillo. Ta inspirowana była pieśnią religijną Santo Dios, rozpowszechnioną na wiejskich terenach Andaluzji. Hiszpańska wojna domowa przyczyniła się jednak do zniszczenia oryginalnej partytury muzycznej, zachował się jedynie rękopis gry na fortepianie. Tak więc obecnie w użyciu jest wersja poprawiona przez kompozytora Manuela Castillo. Na szczęście słowa nie zaginęły i w swej oryginalnej formie towarzyszą andaluzyjczykom po dziś dzień.
La bandera blanca y verde
vuelve, tras siglos de guerra,
a decir paz y esperanza,
bajo el sol de nuestra tierra.
W zieleni i bieli bandera
powraca po setkach lat waśni
obwieszczać pokój i nadzieję
w blasku słońca ziem ojców naszych.
¡Andaluces, levantaos!
¡Pedid tierra y libertad!
¡Sea por Andalucía libre,
España y la Humanidad!
Powstańcie, Andaluzyjczycy!
Żądajcie swych ziemi i wolności!
Niech będzie wolna Andaluzja,
Hiszpania i reszta ludzkości!
[tłum. własne]
A gdzie jest serce Rondy?
Stojąc na punkcie widokowym na skraju parku Alamede del Tajo, czas wreszcie wyrwać się z zadumy nad historią i położeniem miasta. Czas ruszyć ku sercu Rondy, ku miejscu, z którego słynie najbardziej. I wbrew pozorom nie jest nim arena do corridy, Plaza de Toros z końca XVIII wieku, na której w 1994 roku Madonna nakręciła część teledysku do piosenki “Take a bow”. Serce Rondy znajduje się nieco dalej i w pierwszej chwili można na nie w ogóle nie zwrócić uwagi. Bowiem chodząc po jego kamiennym grzbiecie nie dostrzeżemy jego majestatu. Aby ten ujrzeć – warto zejść nieco niżej, do kanionu El Tajo, by stamtąd podziwiać przepiękny Puente Nuevo, charakterystyczny most spajający ze sobą dwie skaliste części miasta, rozdzielone głębokim pęknięciem. Tutaj można, a nawet trzeba, przysiąść na chwilę, by od zachwytów i westchnień nie zakręciło się w głowie. Ten most jest niezwykły!
Patrząc jednak na jego piękno należy pamiętać również o mrocznej części historii tego miejsca. Nie tylko o 50 ofiarach, które pochłonęło zawalenie się części mostu stojącego wcześniej na miejscu Puente Nuevo. Ale i o 5000 osób zrzuconych z jego szczytu podczas wojny domowej w 1936 roku.
Co zobaczyć w Rondzie, by dalej zachwycała?
Po ujrzeniu piękna Puenta Nuevo, może się wydawać, że pozostała część Rondy nie będzie już budziła większych emocji. Na szczęście takie myślenie jest błędne. Bowiem po drugiej stronie mostu czeka na nas niemała liczba innych zachwycających zabytków, ale i krajobrazów rozciągających się na miasto i okolicę. Kościół Santa Maria la Mayor, który powstał z przekształcenia XIV-wiecznego meczetu, to budynek, obok którego nie można przejść obojętnie. Jak i zresztą cały plac Plaza Duquesa de Parcent, przy którym znajdziemy klasztor Convento De Clarisas De Santa Isabel De Los Angeles oraz XVIII-wieczny ratusz, który swego czasu pełnił funkcję więzienia. Co istotne, dostrzeżemy w nim elementy stylu mauretańskiego.
Nieco dalej miniemy Castillo del Laurel stojące na ruinach Alcazaby zniszczonej najpierw częściowo podczas oblężenia Rondy w 1485 roku, a później przez wojska francuskie w 1812 roku. Można tu jednak jeszcze znaleźć strzępy oryginalnej arabskiej struktury, a sam zamek mógł powstać nawet w XI wieku. Tuż obok natkniemy się na kościelne mury Iglesia del Espíritu Santo (kościół Ducha Świętego), kościoła z przełomu XV i XVI wieku, reprezentującego mieszankę stylu gotyckiego z renesansowym. Omijając kościół można dotrzeć do bramy Puerta de Almocábar, starej kamiennej bramy z XIII wieku. Prowadzi ona na Plaza Ruedo Alameda, a dalej, obok Convento de Franciscanas, do ruin Torre Del Predicatorio, skąd rozpościera się krajobraz na całe miasto.
Wracając do centrum najlepiej jest obrać inną trasę, by nieco pogubić się w wąskich uliczkach Rondy i przejść przez bramę Puerta de la Cijara. Stąd już łatwo dotrzeć do średniowiecznych łaźni arabskich, do kapliczki La Ermita de la Virgen de la Cabeza i wreszcie do dwóch mniejszych mostów: Puente San Miguel i Puente Viejo.
Czy to koniec?
Oczywiście po Rondzie warto jeszcze pobłądzić, pośród jej uliczek pełnych zabytków. Warto zagłębić się w różne zaułki i szukać różnych krajobrazów. Pięknych widoków. Ale czy to koniec?
To bez wątpienia dopiero początek. Bo Rondę zapewne będę jeszcze wspominał wielokrotnie. Na okrągło.
Przeczytaj też:
Zobacz jeszcze co ciekawego zobaczyć w Andaluzji, a opisuję to na mojej stronie.
koza domowa
18 października, 2021 — 5:08 pm
Fascynująca podróż i piękne zdjęcia. Gratuluję spełnienia marzenia! Kasia
Tomasz Merwiński
19 października, 2021 — 8:51 am
A dziękuję, dziękuję 🙂
Pojedztam.pl
18 października, 2021 — 7:00 pm
Do Hiszpanii może kiedyś uda mi się wybrać, przez pandemię nie wyjeżdżam za granicę.
Tomasz Merwiński
19 października, 2021 — 8:51 am
To fakt, pandemia mocno namieszała w tej kwestii. Nie tylko Tobie 😉
Pojedztam.pl
3 listopada, 2021 — 1:10 pm
Plany były duże, na razie trzeba je odłożyć na później.
Ola|tammojaprzestrzen.pl
26 października, 2021 — 7:16 am
Tam jeszcze nie dotarłam. Trzeba będzie to zmienić. Świetne zdjęcia !
Tomasz Merwiński
26 października, 2021 — 4:43 pm
Dzięki 🙂 i polecam tam dotrzeć 😉
Candy Pandas
3 listopada, 2021 — 4:18 pm
Przepiękne i zachwycające miejsce! Wspaniałe zdjęcia, aż chciałoby się tam być <3
Agaman
3 listopada, 2021 — 8:37 pm
Chyba wlasnie odnalazlam moj kolejny cel podróży, piekne miejsce na ziemi
blogierka
3 listopada, 2021 — 11:42 pm
Dzięki za tą wycieczkę 🙂
Bookendorfina Izabela Pycio
4 listopada, 2021 — 8:17 am
I juz mam wyobrażenie, jak fascynująca podróż mnie czeka, tam mnie jeszcze nie było, zatem przyjemnie będzie odkrywać. 🙂
Krzysiek / idziemydalej.pl
9 marca, 2022 — 7:15 pm
Andaluzja jeszcze cały czas przed nami. Jak już się uda zrealizować, to skorzystamy z Twoich wskazówek 🙂
Tomasz Merwiński
9 marca, 2022 — 8:38 pm
Polecam, zdecydowanie polecam! 🙂
blurppp
9 marca, 2022 — 7:28 pm
Ja mam z Rondy fajne wspomnienia… kulinarne.
Jadłem tam pomidory zalewane pieczonym chorizo i oliwą. Pycha
Tomasz Merwiński
9 marca, 2022 — 8:38 pm
No i przez Ciebie zrobiłem się głodny… 🙂
Irena Bujak (Bujaczek)
9 marca, 2022 — 8:45 pm
Ahh, ja wcale się nie dziwie chęci wybrania się do tego miejsca. Już zdjjęcia pokazują piękno Rondy, a co do piero zobaczyć na żywo.