To nie była z dawna planowana wycieczka do Tallina. Nie to, że nigdy nie chciałem się wybrać na zwiedzanie Tallina, by na własne oczy ujrzeć najważniejsze zabytki stolicy Estonii, posmakować tutejszej kuchni i z bliska poznać lokalną kulturę, historię czy społeczność. Po prostu miejsce to nie było wysoko na mojej liście podróżniczej, bo najzwyczajniej w świecie… wcześniej nie interesowałem się tym miejscem w jakiś specjalny sposób. A teraz?

A teraz już wiem, że określenia takie jak: miasto Tallin, zwiedzanie dobrze zachowanego starego miasta i dobrze spędzony czas – to synonimy. Tallin zimą (bo o takiej porze roku tu przybyłem), ale i Tallin o każdej innej porze roku, czy porze dnia (i nocy) z całą pewnością awansował znacznie, znacznie wyżej na mojej liście miejsc, które ciepło polecam. Choć mi podczas zwiedzania niekoniecznie było ciepło – raczej mnie zmroziło od niskich temperatur. Choć jednocześnie Tallin rozgrzewał swym pięknem.

Zwiedzanie Tallina. Historycznego Tallina
Dobrze zachowane zabytki Tallina gwarantują, że wędrowanie po starym mieście będzie przeżyciem wartościowym. Będzie doświadczeniem, które na długo zapisze się w pamięci każdego podróżnika, który ku stolicy Estonii zdecydował się ruszyć. Pamiętajmy jednak, że za murami, które szczelnie otaczają stare miasto w Tallinie, kryje się odległa historia tego miejsca. Wcale nie taka banalna historia.




I nie chodzi tylko o to, że pierwsze archeologiczne ślady obecności niewielkiej społeczności myśliwych-rybaków w obecnym centrum Tallina szacuje się na około 5000 lat. Potwierdza to zresztą znaleziona tu ceramika kultury ceramiki dołkowo-grzebykowej z około 3000 r. p.n.e. oraz ceramika kultury sznurowej z około 2500 r. p.n.e. Bez wątpienia ludzkość stawiała tu swoje stopy od dawien dawna, jednak najbardziej zaskakujący fakt może kojarzyć się z czasami średniowiecza. Jak bowiem głosi jedna z historii, to właśnie w okolicach dzisiejszego Tallina, podczas bitwy pod Lyndanisse 15 czerwca 1219 roku, podczas krucjaty liwońskiej duńskiego króla Waldemara II Zwycięskiego, narodzić się miała… znana nam po dziś dzień flaga Danii. Jedna z najstarszych nieprzerwanie używanych flag suwerennych państw na świecie. Nie powinno więc nikogo dziwić, że przyjęty 5 lutego 1937 roku herb prowincji Harju, na terenie której położony jest m.in. Tallin, tak bardzo przypomina duńską flagę.





Tallin czy Rewal?
Oczywiście na tym historia Tallina się nie kończy. Na dobrą sprawę: dopiero się zaczyna. Widać to po wielu zabytkach, starych budowlach wchodzących w skład starego miasta stolicy Estonii, a które to zachowały się po dziś dzień. Licznie i w dobrym stanie. A wpływ na miasto miały różne kraje, choć nie od początku nazywało się ono Tallinem. Bowiem oto od XIII wieku widniało ono na mapach, jako… Rewal (Rewel, Reval, Revalia etc.).





Po Duńczykach, miastem zawładnął Zakon Kawalerów Mieczowych, znany też jako Zakon Liwoński, czy Zakon Inflancki… a mający konotacje niemieckie. Później miasto wróciło ponownie w ręce duńskie, którzy z kolei w XIV wieku odsprzedali Rewal innemu niemieckiemu zakonowi – tym razem Krzyżakom. W kolejnych wiekach o miejsce to rywalizowały różne kraje – zarówno wspomniana Dania, jak i Szwecja, Rosja i wreszcie Polska. Ta ostatnia rościła sobie zresztą prawa do miasta na podstawie paktu wileńskiego z 1561 roku. Ostatecznie jednak Rewal przypadł Szwecji, która w XVIII wieku straciła go na rzecz Rosji. Wtedy to nazwa miasta zaczęła brzmieć nieco inaczej, bardziej z rosyjska: Rewel.





A kiedy Tallin stał się Tallinem? Dopiero w XX wieku. W 1918 roku, kiedy to ogłoszono niepodległość pierwszej Republiki Estońskiej, nazwę miasta przemianowano na Tallinn. Nowa nazwa nawiązywać miała do dawnego określenia, jakim zdarzało się miejsce to niekiedy nazywać, a oznaczającego prawdopodobnie “duński zamek”. A, wiedząc, że Estonię z Danią historycznie wcale tak mało nie łączy, miałoby to całkiem solidne uzasadnienie.
Tak, czy inaczej, po nadaniu nowej nazwy, Estonia wkrótce upadła. Najpierw przygnieciona kamaszem radzieckim, a później i butem nazistowskim. Na szczęście większe operacje wojskowe, a przede wszystkim zniszczenia wojenne ominęły Tallin i po dziś dzień możemy podziwiać jego dobrze zachowane stare miasto.




Co zobaczyć w Tallinie?
Najbardziej wartościowe miejsca znajdują się w samym centrum, w starym mieście – zatem zwiedzanie Tallina będzie się skupiać przede wszystkim w obrębie murów miejskich. To właśnie tam znajdują się różne stare budowle – lepiej lub gorzej zachowane. Niezliczona ilość wież obronnych, kościoły różnych wyznań, kamienice, węższe i szersze uliczki, ratusz z szerokim placem otoczonym zabytkową zabudową… Tutaj nie można się nudzić, tutaj można chodzić od uliczki do uliczki, gubić się w nich i odnajdować. Odnajdować piękno, klimat i kolejne interesujące miejsca: dawny budynek KGB, młyn napędzany siłą końskich mięśni, rozmaite urocze zaułki, restauracje i kawiarnie, które rozgrzeją nas, gdy zwiedzamy Tallin zimą.







Nie zaszkodzi jednak w tym wszystkim wyjść i poza mury starego miasta. Na północy, tuż przy brzegu Zatoki Tallińskiej, znajduje się ponury i dość łatwy do ominięcia budynek zwany Linnahall. To budowla pamiętająca czasy Związku Radzieckiego, a konkretnie – Letnich Igrzysk Olimpijskich organizowanych w 1980 roku w Moskwie, a podczas których to część wodnych zawodów odbywała się właśnie tu. Ale i warto wybrać się poza mury miasta, choćby ku północnej części Tallina, aby zobaczyć tradycyjne estońskie domy, których nadal całkiem sporo można tu znaleźć. Bądź, jeszcze dalej, by odnaleźć estońską dumę – kraftowy browar Põhjala, który co prawda z samą historią nie ma zbyt wiele wspólnego (powstał w 2011 roku), ale zdołał zapisać się złotymi literami na kartach historii światowego przemysłu browarniczego, osiągając bardzo dobre wyniki sprzedażowe i recenzenckie.





W tej samej części miasta znajduje się również Balti Jaama Turg. Mówiąc inaczej: lokalny targ, zorganizowany w dość nowoczesny sposób, a na terenie ktorego znajdziemy stoiska z rozmaitymi artykułami. Również z takimi, które mogą posłużyć nam jako pamiątki. W tym wyroby takie jak skarpetki, czapki czy rękawiczki z lokalnym wzornictwem… lub estońskie specjały cukiernicze spod znaku Kalev.


Nieco bardziej na wschód od historycznego centrum znajdziemy jeszcze jedno interesujące miejsce. Jest nim wzniesiony w XVIII wieku przez cara Piotra Wielkiego pałac Kadriorg, znajdujący się w otoczeniu zieleni… lub bieli, jeśli zdecydujesz się zwiedzać Tallin zimą. Teren ten poprzecinany jest specjalnymi kanałami, którymi płynie woda, a nad którymi poprzerzucane są kładki. Są tu i pomniki postaci ważnych w świadomości estończyków… a w cieplejsze pory roku jest nieco bardziej kolorowo. Gdy zakwitają posadzone tu kwiaty i prezentuje swe wdzięki rozmaita roślinność, gdy nie przykrywa tego wszystkiego gruba warstwa białego estońskiego puchu. Ale nawet i wtedy w miejscu tym można odnaleźć urok. A nawet trzeba go odnaleźć.
Przeczytaj też:
Wyrusz ze mną z Estonii do Danii, a konkretnie do dawnej stolicy tego kraju – Roskilde.
Zobacz też niemiecką Lubekę.