Współpraca reklamowa z Audioteka
Nawet turysty, który przesiaduje w 5-gwiazdkowym hotelu, nie ma prawa zaskakiwać, jak wielu mieszkańców Tajlandii żyje w skrajnej biedzie. Nawet turysty, który nie chadza po nocnych klubach nie powinno dziwić, jak wiele kobiet czyni tutaj ze swojego ciała żywy towar. O tym się mówi, o tym się słyszy, to się widzi. Ale to, co się przeczyta w książce Urszuli Jabłońskiej pt. “Człowiek w przystępnej cenie”, to nie tylko zwyczajne pogłębienie tematu. To również zaskakujące spostrzeżenia, które pokazują czytelnikowi skalę upadku – skalę biedy wielu osób w Tajlandii.
Tutaj już nikogo nie szokuje, że tajki się (mówiąc wprost) sprzedają na ulicy, w klubach i hotelach. Dlatego Autorka nie skupia się na tym fakcie, lecz pokazuje mechanizmy, jak do tego dochodzi – nie to, że do seksu za pieniądze, ale w ogóle – jak to się dzieje, że biedna, skromna dziewczyna z prowincji decyduje się wreszcie na taki krok. Jak jej opory, wobec sexworkingu, są przełamywane, mury kruszone, a ona sama się powoli poddaje. Bo wygląda na to, że tylko taka praca ma w Tajlandii większy sens. Przyniesie godne życie.
Nie to jednak szokuje najbardziej. Nie handel własnym ciałem, polowanie na bogatych zachodnich turystów, czy skala seks-biznesu. Szokuje fakt – nawet nie ten, że rodzina z wioski nie przejmuje się tym, co robi ich córka czy siostra. Lecz fakt, że kiedy traci ona taką pracę – wówczas rodzina, ta najbliższa, która powinna być wsparciem, podporą, daje jej do zrozumienia, że jest już – mówiąc wprost – bezużyteczna.
Książka Urszuli Jabłońskiej jest szczera. Do bólu. Więc i czytelnika czasem zaboli, gdy czyta o zniszczonych biedą więzach rodzinnych, o zdewastowanych marzeniach i planach, o zdeptanej godności. Taka jest prawdziwa Tajlandia. Bezlitosna. Nawet jeśli to ostatecznie dziewczyna z prowincji podejmuje w pełni świadomą decyzję. To jednak otaczająca ją rzeczywistość jest bezlitosna.
Przeczytaj też:
Sprawdź recenzje innych, przeczytanych przeze mnie reportaży książkowych.