GROM – jednostka legenda.
Naval – ex-operator GROM-u.
Zatoka Perska – teren operacji, którą Naval w swej książce wspomina.
Można więc z połączenia tych elementów oczekiwać mieszanki na swój sposób wybuchowej, będącej połączeniem gorących promieni słońca z głośnym dźwiękiem warkotu silników maszyn bojowych oraz z zimnymi… spostrzeżeniami doświadczonego wojaka. Są to bowiem wspomnienia po latach, kiedy to emocje już nie buzują w Autorze jak przed dwoma dekadami, kiedy to pływał on, wraz z innymi członkami swojej jednostki, łodziami bojowymi na wzburzonych morskich wodach tytułowej zatoki. Ale jednocześnie nie jest tutaj zupełnie beznamiętnie, wszak przez książkę tę przewijają się dość smutne, ale jakże prawdziwe przemyślenia na temat otaczającej nas rzeczywistości. Być może przemyślenia, które nie są wcale przeterminowane.
“Zatoka” to jednak przede wszystkim książka akcji. Nie sensacyjny “fabularniak”, lecz biograficzny zapis wspomnień z działań GROM-u w gorącym rejonie, w gorącym okresie – zarówno gorącym ze względu na panującą w rejonie działań pogodę, jak i szeroko pojętą otoczkę polityczno-wojskową. Oczywiście codzienność w tego typu działaniach okazuje się nie być jedynie ciągłą gonitwą za wrogiem, czasem są to dni zwykłych patroli, innym razem wyczerpujących treningów, w jeszcze inne dni mamy do czynienia z abordażem małych jednostek cywilnych, mających (nawiasem mówiąc) niewiele wspólnego z łamaniem postanowień międzynarodowych, a w jeszcze innych momentach… sprawy są postawione na ostrzu noża. Dlatego nic dziwnego, że dochodzi tam do różnych zwrotów akcji, choć przede wszystkim będą to dynamiczne zwroty na falach zatoki, wykonane przy użyciu łodzi bojowych: RIB-ów lub MK V-ątek.
I tak oto we wspomnieniach Navala czuć pęd powietrza podczas płynięcia taką łodzią, czuć gorące pustynne powietrze smagające twarz, czuć emocje towarzyszące operatorom jednej z najlepszych na świecie jednostek specjalnych. Czuć adrenalinę i ciśnienie gotującej się krwi, towarzyszące przygodzie w tej jakże niebezpiecznej części świata. Ale i niekiedy czuć rozgoryczenie rzeczywistością – zarówno tym, jak poskładany jest nasz świat, jak i funkcjonuje nasze polskie podwórko, co odczuwa się nawet tu, w Kuwejcie. Rozczarowanie rzeczywistością, z którą stykają się komandosi kilka tysięcy kilometrów od swoich domów, od swoich macierzystych baz. Ale to nadaje tej książce dodatkowej wartości, bowiem dzięki temu nie jest ona tylko suchym zapisem przeszłości, czy pełnym tęsknoty wspomnieniem za lepszymi czasami, jak to czasem bywa po powolnym ulotnieniu się z głowy wszelkich gorszych chwil i odczuć. Dzięki temu wszystkiemu “Zatoka” jest nie tylko bardziej wiarygodna, ale i ogólnie “prawdziwsza”. Bo taka jest, niestety, nasza polska rzeczywistość… chociaż budzi ona niekiedy spory żal, że nawet tak znakomita jednostka wojskowa, jaką bez wątpienia jest JW GROM, musiała się ścierać ze zwykłymi wojskowymi problemami… jak braki w ekwipunku, niedostateczne wyposażenie, głupi system zarządzania armią, czy po prostu tzw. “beton”, jakim zalane było wówczas Wojsko Polskie (ciekawe, jak jest teraz?). Pomimo, że jakością szkoleń i umiejętnościami GROM nie odstawał ani o krok od swych słynnych amerykańskich odpowiedników, takich jak np. Navy Seals… którzy to o podobnych problemach z odpowiednim zaopatrzeniem w podstawowy sprzęt niezbędny na misji zapewne nigdy nie słyszeli. Oraz o innych wymysłach polskich “mądrych głów wojskowych”.
Na szczęście bywa nie tylko nostalgicznie, ale i wesoło. Szczególnie gdy Naval opisuje “wybryki” swoich kolegów czy ogólnie z przymrużeniem oka komentuje niektóre sprawy. To po prostu taka typowa żołnierska opowieść, typowego operatora jednostek specjalnych. Operatora, który jest oczywiście doskonały w swoim fachu, jest świadom swojej wartości bojowej, ale i własnych słabości… i po prostu przeżył niesamowitą (choć i niejednokrotnie niebezpieczną) przygodę.
Dla każdego, kto lubi wspomnienia wojskowe z przeprowadzonych działań, to będzie dobra pozycja. Do tego z naszego, polskiego podwórka… choć piaskownica taka trochę bardziej bliskowschodnia. Ze słowiańskim polotem, poczuciem humoru… i niekiedy gorzkim komentarzem. Ale my, Polacy, chyba powinniśmy się do tego przyzwyczaić już dawno.
Przeczytaj też:
Sprawdź inną recenzowaną przeze mnie książkę Navala, której akcja toczy się w innej części świata – „Przetrwać Belize”.
A jeśli chcesz zmienić autora, ale pozostać w klimatach wojskowych, sprawdź czy warto przeczytać „Drone Warriors”.
toksyczna kosmetyczka
6 lipca, 2021 — 11:11 am
Powiem tak… ta książka musi się u mnie znaleźć chociażby ze względu na cudowną okładkę 😀