blog z pasją pisany: podróże, marketing, historia

„Boże ciało” (reż. Jan Komasa)

W czasach, gdy na Kościół Katolicki w Polsce pada coraz czarniejszy cień krytyki, słusznej zresztą i zasłużonej, przez duchownych jak najbardziej zapracowanej, potrzebny jest też głos, który pokaże, że winny jest przede wszystkim człowiek i jego słabości, a niekoniecznie jakaś wyższa idea. I “Boże ciało” wydaje się być takim głosem, choć nawet nie próbuje tego mówić wprost. Myślę tę próbuje przekazać, czyniąc rozmaite, wręcz niebywałe fikołki, które to dobitnie pokazują, że w naszym życiu każdego dnia dobro przeplata się ze złem. A zło z dobrem. Na wielu płaszczyznach.

Nośnikiem tej idei w filmie Jana Komasy jest Daniel, chłopak warunkowo zwolniony z poprawczaka i dostający szansę, by naprawić swoje życie. On jednak wybiera alternatywną drogę. Gorszą? Lepszą? Nie wiem – po prostu inną. Kłamie, oszukuje, lecz nie chyba w złej wierze, nie z chciwości, nie z żądzy, nie z chęci zdobycia władzy, lecz z pragnienia czynienia dobra. Owszem, popełnia przy tym inne grzechy, sięga po używki, korzysta z uciech życia, ale to tylko wypadkowa szarej codzienności. On sam do tego nie dąży w nachalny sposób. To wychodzi naturalnie. Tak jak naturalne jest dla niego dążenie do tego, by zmieniać świat na lepszy. I jest w tym bardziej wiarygodny jako fałszywy ksiądz – przebieraniec, niż niejeden wyuczony i wyświęcony kapłan. Jakiejkolwiek religii.

“Boże ciało” zastanawia i daje do myślenia. Bawi. Poucza. Pozwala spojrzeć na otaczającą nas rzeczywistość nieco inaczej. Być może i przyjrzeć się samemu sobie, a poprzez to i zweryfikować samego siebie. Bo tak prawdę powiedziawszy, odpowiedzmy sobie w głębi ducha: jacy jesteśmy naprawdę?

“Boże ciało” to film katolicki dla katolików, innowierców, agnostyków, ateistów. Dla ludzi, którzy chcą obejrzeć coś rzeczywistego – bo film jest inspirowany rzeczywistymi wydarzeniami. Dla ludzi, którzy chcą po prostu w swoim otoczeniu dostrzegać dobro. I, mam nadzieję, również je czynić.

« »
WordPress PopUp Plugin