Jak wiele jest jeszcze miejsc na świecie, które nas zaskoczą swoim istnieniem? A do tego okażą się wcale nie tak daleko, nie na drugim krańcu świata, lecz w naszym wielkim domu, jakim jest Stary Kontynent? Wystarczy skusić się na obejrzenie dokumentu “Dehesa – europejski cud przyrody”, by kolejnego takiego zaskoczenia doznać.

Owszem, być może nie mam obowiązku znać dokładnie geografii czy ekosystemu Półwyspu Iberyjskiego, ale jednak o istnieniu takiego miejsca, jak Dehesa, chyba wypadałoby wiedzieć. Bo, jak można ocenić po tym, co widać na ekranie, jest to miejsce nader fascynujące bogactwem przyrodniczym, dużą ilością zieleni, pomimo że leży na dość suchym, jak by się wydawało, skraju Europy. Ale to tym bardziej pasuje do niego określenie, jako europejskiej sawanny… Bo rzeczywiście na pierwszy rzut oka są pewne podobieństwa. Ale jednak Dehesa ukształtowała inny zestaw flory i fauny, przez co afrykańskiej sawanny nie zastąpi. Choć i vice versa. Sawanna nie zastąpi Dehesy. Po prostu ten iberyjski cud natury powinien być rozpatrywany jako coś innego, samodzielnego, nie mniej fascynującego niż sławna na cały świat część Afryki.

Ale jeśli tylko w tym wszystkim się mylę i Dehesa wcale nie jest warta naszej uwagi, to wina za ten stan rzeczy leży po stronie filmu przyrodniczego “Dehesa – europejski cud przyrody”. Bo to on wciągnął mnie w nieznaną mi krainę i pokazał jako coś nader interesującego. I to przez ów dokument uważam, że to było ciekawe (telewizyjne) doświadczenie.


Przeczytaj też:

A co powiesz na to, aby zobaczyć Hiszpanię moim okiem? I aby przeczytać o niej ode mnie? Zapraszam na wirtualną podróż do Hiszpanii – poprzez wpisy na łamach mojego bloga!