“Dlaczego istnieje raczej coś niż nic?”
Gottfried Wilhelm Leibniz

Czasem trafiamy w różne miejsca z przypadku mniejszego lub większego. I z tego faktu korzystamy. Bo skoro już gdzieś w okolicy jesteśmy to “czemu nie?”. Można przynajmniej zobaczyć, wyrobić sobie zdanie i być może się zachwycić. Albo wręcz przeciwnie i nie wrócić już w to miejsce nigdy.

Hanower stał się właśnie takim moim celem podróży raczej z przypadku. Nigdy bowiem nie marzyłem, by do niego zawitać. Bo z czym miałoby mi się kojarzyć to miasto? Przyznam szczerze, nie kojarzyło mi się zupełnie z niczym. Nawet z Leibnizem, który zmarł tutaj ponad 300 lat temu. Lecz sięgając właśnie do myśli Gottfrieda postanowiłem sprawdzić, dlaczego ono istnieje?

Budynek elektrociepłowni w Hanowerze nocą
Podświetlony budynek elektrociepłowni

Zwiedzanie Hanoweru nocą

Nocne zwiedzanie Hanoweru

Hanower istnieje ponieważ…

Nie będę jednak filozofował na temat tego miasta, którego początki zresztą sięgają czasów średniowiecza. Leibnizowi nawet nie zamierzam dorównać w dysputach nad monadami i innymi bytami. Skupię się więc na tym, czego doświadczyłem, na tym, czego o Hanowerze się dowiedziałem, czy to wędrując jego ulicami, czy to czytając nieco na temat jego historii. A wszystko to pomimo zmęczenia… bo przecież do Hanoweru trafiłem po wielu godzinach jazdy z Polski i po intensywnym zwiedzeniu po drodze zamku Marienburg i miasta Hildesheim. Hanower ewidentnie zostawiłem sobie na kolację. Na szczęście nie musiałem nadmiernie wytężać zmęczonego już wzroku, bo miasto było odpowiednio rozświetlone, również blaskiem kolorowych lamp, które tu i ówdzie ożywiały smutne mury przemysłowych budynków. I jeszcze starszych budynków dawnej stolicy Księstwa Hanowerskiego.

Muzeum Historii w Hanowerze

Wieża Beginenturm w Hanowerze
Beginenturm

Most zamkowy w Hanowerze

Rzeka Leine w Hanowerze

Swoją drogą, warto wiedzieć, że ranga Księstwa Hanowerskiego znacznie wzrosła po Kongresie Wiedeńskim z 1814 roku. A to dzięki unii personalnej z… Wielką Brytanią. Tak, urodzony 28 maja 1660 roku w Hanowerze Jerzy Ludwik został koronowany 20 października 1714 roku w Opactwie Westminsterskim na króla Wielkiej Brytanii. W końcu po swojej matce, czyli po córce Elżbiety Stuart, był prawnukiem króla Anglii i Szkocji – Jakuba I Stuarta. I na tronie tym, już jako Jerzy I Hanowerski zasiadał aż do swojej śmierci 11 czerwca 1727 roku. Nie zapominał on jednak o swym ojczystym lądzie, o swym ojczystym mieście i podróżował do niego dość często. Co ciekawe, miłość do ojcowizny zdawała się również objawiać w jego znajomości języków, wszak nigdy nie nauczył się mówić po angielsku. Znał niemiecki i francuski, a nawet nieco włoski i holenderski, jednak ze swymi angielskimi ministrami komunikował się dzięki znajomości łaciny.

Pomnik Leibniza w Hanowerze
Profil popiersia Leibniza
Louis Stromeyer - pomnik w Hanowerze
Pomnik Louisa Stromeyera
Karl Karmarsch - pomnik w Hanowerze
Pomnik Karla Karmarscha
Fontanna Duve w Hanowerze
Fontanna Duve

Czy Saksończycy – jego ziomkowie – kochali go i szanowali? Nie udało mi się w Hanowerze natrafić na królewski pomnik i stanąć przed kamiennym obliczem Jerzego – nie twierdzę jednak, że go tam nie było. Po prostu go nie widziałem. Ale przyznać też szczerze muszę, że nawet go nie szukałem. Były za to inne statuy, na które natrafiłem błądząc nocą po hanowerskich uliczkach, a wśród nich takie postaci, jak: Louis Stromeyer, Karl Karmarsch, czy wspomniany już Leibniz. Rzecz jasna są tu i mniej oczywiste figury, jak choćby Nany autorstwa francuskiej rzeźbiarki Niki de Saint Phalle. Czy geometryczny pomnik pomordowanych żydów, fontanna Duve, czy zobrazowanie “Rozglądania się” przez Kurta Lehmanna. I inne mniej lub bardziej rozpoznane przeze mnie ozdoby przestrzeni miejskiej.

Pomnik dla pomordowanych żydów w Hanowerze
Pomnik pomordowanych żydów
Kurt Lehmann "Rozglądanie się" - rzeźba
„Rozglądanie się” Kurta Lehmanna
"Nany" autorstwa Niki de Saint Phalle w Hanowerze
Jedna z rzeźb „Nany” Niki de Saint Phalle

Pomnik w stolicy Dolnej Saksonii - w Hanowerze

Hanower istnieje pomimo…

Rzeźby i pomniki to, rzecz jasna, nie jedyne atrakcyjne punkty na mapie Hanoweru. Jest ich bez wątpienia więcej. Pomimo, że XX-wieczne koleje losów nie szczędziły tego średniowiecznego miasta. Miasta, które stawiało na piękną architekturę, taką jak Opera Narodowa z 1852 roku, czy masywny, ale robiący wrażenie detalami Nowy Ratusz Miejski z 1913 roku. Choć to wszystko nie miało znaczenia dla przyszłych, jakże tragicznych, wydarzeń.

Nowy Ratusz w Hanowerze nocą to odpowiedź na pytanie: co warto zobaczyć w Hanowerze
Nowy Ratusz

Nowy Ratusz od frontu

Zbliżenie na Nowy Ratusz w Hanowerze (Niemcy)

Zegar na Nowym Ratuszu w Hanowerze

Hanowerski Nowy Ratusz nocą

Nowy Ratusz, Hanower, Niemcy

Opera Narodowa w Hanowerze
Budynek Opery Narodowej

Mianowicie, po przejęciu w Niemczech władzy przez narodowych-socjalistów, jak powinniśmy pamiętać z lekcji historii, napięcie w kraju nieustannie rosło. Zresztą, nie bez przyczyny, bowiem antagonizmy były pielęgnowane, czy wręcz podsycane przez rządzących. A to, krótko mówiąc, doprowadzało ludzi na skraj, wręcz do ostateczności, sprawiało że podejmowali tragiczne w efekcie decyzje. Tak jak ta, którą przędsięwziął Herschel Grynszpan, urodzony w Hanowerze żyd, który na wieść o prześladowaniach swojej rodziny, dokonał w Paryżu zabójstwa niemieckiego dyplomaty. A to z kolei stało się pretekstem do tzw. Kryształowej Nocy (Kristalnacht), do ogólnoniemieckiego pogromu żydów w nocy z 9 na 10 listopada 1938 roku. Tej to właśnie nocy, w trakcie której zabito wielu obywateli wyznania mojżeszowego, spalono wiele nieruchomości należących do tejże właśnie narodowości – w tym i hanowerską synagogę zaprojektowaną przez Edwina Opplera w 1870 roku. A całe to wydarzenie na swój sposób umocniło będących u władzy nazistów.

Pewność siebie i bezwględna ideologia narodowych-socjalistów doprowadziła wkrótce do wybuchu II wojny światowej, a ta wiązała się m.in. z odwetowymi bombardowaniami prowadzonymi przez siły lotnicze Aliantów. Właściwie już od pierwszych dni wojny. Choć pierwszy nalot, ten z 4 września 1939 roku, dotyczył tylko jednego samolotu zrzucającego nad tym jednym z większych miast III Rzeszy ulotki, to już w maju 1940 roku doszło do bombardowania rafinerii w Misburgu, a 1 sierpnia już bezpośrednio samego Hanoweru. A z upływem czasu naloty brytyjsko-amerykańskie nasilały się, zarówno jeśli chodzi o częstotliwość, jak i jeśli chodzi o liczbę samolotów biorących w tym udział. 30 września 1940 roku 6 samolotów dokonało zniszczeń w Wülfel i Linden, 10 lutego 1941 roku nad miasto przyleciało 220 samolotów…

…a w najgorszy “Czarny Dzień” 9 października 1943 roku dowódctwo RAF wysłało nad Hanower aż 504 samoloty (Lancastery, Halifaxy, Wellingtony i 8 Mosquitos). Zginęło wówczas, w trakcie tego jednego nalotu, ponad 1000 osób. Szacuje się, że w ciągu całej wojny doszło do niemal setki nalotów, w których zostało zrzuconych około 1 mln różnych bomb i innych pocisków, które spowodwały śmierć około 7 tys. osób. A centrum miasta legło w gruzach w 90%. Wylicza się, że aż 52% budynków w całym mieście zostało poważnie lub wręcz całkowicie zniszczonych. Jednym ze świadków tamtych lat pozostaje po dziś dzień nieodbudowany kościół Aegidienkirche, bez dachu, otwarty na niebo, z którego przyleciała dla niego zagłada. A w otwartym na świat wnętrzu kościoła – otrzymany po wojnie od partnerskiego miasta Hiroszimy dzwon, który ma przypominać o zrzuceniu bomby atomowej na to japońskie miasto. Jakby nie patrzeć, na sojusznika III Rzeszy.

Kościół Aegidienkirche bez dachu - Hanower (Niemcy)
Kościół Aegidienkirche
Bazylika św. Klemensa w Hanowerze
Bazylika św. Klemensa
Holzmarkt, Hanower, Dolna Saksonia
Holzmarkt

Liściasta fontanna w Hanowerze

Uliczka Starego Miasta w Hanowerze

Dziś, na szczęście, przedzierając się nocą przez ulice Hanoweru, nie trzeba gasić świateł, jak za dawnych lat, by zaciemnić miasto i stać się niewidocznym dla latających wysoko na niebie bombowców. Można, a nawet wręcz trzeba, podziwiać oświetlone uliczki, które zostały odnowione i cieszą dziś oko turysty. Choć zarazem, wędrując wzdłuż nich, ma się jakąś świadomość, że pomimo upływu tylu lat od ukończenia tego tragicznego konfliktu, Hanower nadal w pewnym stopniu kuleje. Nie tak bardzo jak wiele polskich miast, ale jednak. Pomimo większych szans i funduszy na odbudowę i rozwój niż te, które dostępne były przez pół wieku PRL-u. I to na swój sposób pokazuje tragedię tamtych czasów. Tragedię wojny, która chciała do ruiny doprowadzić cały świat. I w znacznej mierze doprowadziła po obu stronach konfliktu.


Przeczytaj też:

Będąc w Hanowerze, warto zajrzeć również do pobliskiego miasta Hildesheim oraz na zamek Marienburg.