Masz czasem ochotę wyrwać się ze swojego domu, ze swojego klosza cywilizacyjnego i uciec trochę na łono natury? Ale jednocześnie chcesz być w zasięgu tego cywilizacyjnego klosza? Proszę bardzo, takim miejscem jest chociażby Zalew Mietkowski. Największe na Dolnym Śląsku jezioro, leżące w zasięgu Wrocławia, Legnicy i Wałbrzycha. Choć jeszcze nie tak dawno nie było go tutaj w ogóle.

Dzikie choć sztuczne

Opowiadając o historii powstania Jeziora Mietkowskiego, bardziej znanego jako Zalew Mietkowski, choć i niekiedy nazywanego Jeziorem Domanickim, nie będę sięgał do bardzo odległych czasów. Do zamierzchłej ery, kiedy to różne ziemskie siły przyczyniły się do takiego ukształtowania terenu i wypełnienia go 65, czy 70 milionami metrów sześciennych życiodajnej cieczy. Co to, to nie. Bo zbiornik ten nie powstawał miliony lat temu, rzeźbiony erozją, ruchami płyt tektonicznych, czy innych potężnych, choć czasochłonnych sił natury. Jego historia jest nam znacznie bardziej bliska. Został on bowiem wybudowany w latach 1974 – 1986, choć, tak nawiasem mówiąc, pierwotnie planowano, że całe przedsięwzięcie zajmie jedynie 4 lata. Ale tak to już bywa z państwowymi inwestycjami…

No dobra, szczerze powiedziawszy to możemy sięgnąć nieco głębiej w naszą przeszłość. A konkretniej to możemy sięgnąć do lat ‘30, czy też ‘40 XX wieku, kiedy to swoje pierwsze plany utworzenia sztucznego zbiornika na tym terenie mieli Niemcy. Jednak planów tych nie zrealizowali i dzisiejsze Jezioro Mietkowskie to nie ich zasługa.

Dziś, mimo że ten spory, bo zajmujący ponad 9 km kwadratowych akwen wodny stworzył człowiek, to jednak przybrał on w znakomitej części dziki charakter. Zalew Mietkowski stał się bowiem siedliskiem tysięcy, a nawet dziesiątek tysięcy ptaków. I jeśli wymienię ohary, rybitwy rzeczne i białoczelne, łęczaki, sieweczki rzeczne, mewy czarnogłowe, czy kuliki wielkie, to musisz wiedzieć, że lista ta z całą pewnością nie jest pełna i jeszcze trochę gatunków powinno się na nią dopisać. A oprócz latających stworzeń, trzeba dodać tutaj i te pływające: okonie, karpie, liny, sandacze, leszcze czy wreszcie szczupaki. A to też tylko kilku co bardziej popularnych reprezentantów lokalnej dzikiej społeczności.

Do tego wszystkiego warto wspomnieć, że znaczna część brzegów Jeziora Mietkowskiego to miejsca bez infrastruktury takiej jak asfaltowe drogi, słupy z oświetleniem, brukowane chodniki, czy inne oznaki bytności cywilizacji ludzkiej. Ale są za to drzewa, łąki i mokradła, dlatego jest tutaj sporo miejsc, gdzie można odnaleźć skrawek upragnionej ciszy pośród dzikiej natury. Niezmąconej cywilizacją. Choć przecież całość powstała dzięki działaniom człowieka. A może – pomimo ich?

Ze Ślężą w tle

Niektórzy wybierają się tutaj, by poplażować w kilku specjalnie do tego przygotowanych miejscach, inni żeby powędkować w bardziej ustronnych zakątkach jeziora. Ja jednak polecam po prostu spacer dookoła tego akwenu. Nie tylko dlatego, by każde oblicze Zalewu Mietkowskiego zobaczyć i poznać z bliska, czy aby natknąć się na dziką zwierzynę, szczególnie licznie żyjące tutaj ptactwo, czy spędzające nad jeziorem czas w określonych porach roku. Ale i po to, aby znaleźć różne krajobrazy – choćby z myślą o ich sfotografowaniu, czy to po to, aby chwilę się nad nimi zadumać i pozachwycać, czy też po to, aby odnaleźć dla siebie inspirację. Albo dostrzec podobieństwo do odległych nam krajobrazów, których sława dociera i tu, nad Bystrzycę.

Czy to ostatnie jest możliwe? Owszem, przy odrobinie wyobraźni można tu dostrzec bowiem chociażby japońską górę Fudżi, której ośnieżony szczyt odbija się w tafli wody zatoki oddalonej o kilkanaście czy kilkadziesiąt kilometrów od zbocza góry. Tutaj jednak, zamiast zatoki Suruga mamy wody Jeziora Mietkowskiego, zamiast charakterystycznego kształtu świętej góry Fudżi, mamy Ślężę, świętą górę Słowian. I też jest pięknie. Bardziej swojsko. Dziko.

A wszystko to zaledwie kilkadziesiąt kilometrów od stolicy Dolnego Śląska, od Wrocławia.

 


Przeczytaj też:

A po drugiej stronie Ślęży znajduje się Jańska Góra, na której znajduje się pierwsza w historii wieża Bismarcka.

Warto też pamiętać o tym, że Dolny Śląsk jest pełen zabytków, takich jak zamek w Bolkowie, czy zamek Grodziec.