Miasto Rodos, leżące na północnym skraju wyspy noszącej zresztą dokładnie to samo “imię”, to ledwie niewielki skrawek całego Dodekanezu. Do tego nawet nie ten mogący pochwalić się mianem najstarszego, bowiem siedziba ta powstała z inicjatywy miast już wcześniej w regionie tym istniejących – Ialysos, Kamejros oraz Lindos. A było to, mówiąc nieco dokładniej, w roku 408 p.n.e. A jednak to właśnie Rodos jest dziś stolicą wyspy, skupiającą w sobie nie tylko największą liczbę mieszkańców spośród wszystkich miejscowości w całym archipelagu, ale również liczne zabytki. Wśród nich i jeden wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO (choć nie jest to jedyne tego typu miejsce w całym archipelagu, a tym bardziej w całej Grecji). Dlatego zanurzenie się w uliczki miasta Rodos to zanurzenie się w historię i mieszankę wpływów, jakie w miejscu tym na siebie nachodziły przez wiele, wiele wieków.
Wzrost znaczenia miasta Rodos
Choć, jak wspomniałem wcześniej, przeszłość miasta Rodos sięga na kilka stuleci przed naszą erą i kojarzy się przede wszystkim z cudem świata, jakim był niegdyś słynny Kolos z Rodos, to jednak nie starożytne konstrukcje dominują nad miastem. Nie ma już olbrzymiego posągu o ludzkiej sylwetce, stojącego u wejścia do portu, zniknął on wraz z wieloma budowlami, gdy tę część świata nawiedziło silne trzęsienie ziemi, mniej więcej w roku 226 p.n.e. Wraz z kolosem nie upadł jednak duch mieszkańców, którzy pozostali nieugięci w budowie swego dobrobytu i szeroko pojętego rozwoju w kolejnych stuleciach. Nawet pomimo tego, że w roku 164 p.n.e. na to greckie miasto cień swojej władzy rzuciło potężne Cesarstwo Rzymskie. Ale w końcu i ono musiało uznać wkład w rozwój cywilizacji właśnie ludzi z tego regionu – bowiem oto “Lex Rhodia de iacta” (“Prawo Rodos dotyczące towarów wyrzuconych ze statku”) stało się ważnym elementem rozwoju prawa morskiego, prowadzonego zarówno przez Rzym, jak i Bizancjum. Zresztą, to właśnie Rodos uznaje się za miejsce, w którym swoje początki ma Prawo Morskie, rozwijane po dziś dzień i respektowane przez wiele państw współczesnego świata.
Wróćmy jednak do dawnych lat, gdy o wpływy nad tym rejonem świata walczyły różne siły. Różne kultury i różne religie. Gdy Cesarstwo Rzymskie podzieliło się i wówczas Rodos przeszło w strefę wpływów Bizancjum. Wpływów, o które walczyli m.in. z Arabami, a którzy to z kolei w VII wieku n.e. miasto napadli, zdobyli i istniejące jeszcze fragmenty słynnego kolosa wywieźli do Syrii. Tam zniszczyli je z celem wykonania monet.
Po upadku Cesarstwa Bizantyjskiego, w wyniku czwartej krucjaty, wyspa dostała się w ręce Leona Gabalasa, bizantyńskiego arystokraty. Ten swoją władzę nad Rodos rozpościerał aż do około 1240 roku, kiedy to zresztą zmarł, a władzę po nim przejął jego brat Jan Gabalas. Ten to również rządził wyspą aż do swojej śmierci, a dokładniej do roku 1250. Po tym Rodos przeszło w ręce Cesarstwa Nicejskiego.
Przeplatanie kultur w mieście Rodos
W roku 1307 rozpoczął się nowy, jakże istotny rozdział w historii wyspy. Wówczas to w mieście Rodos swoją kwaterę główną założyli Joannici, niekiedy bardziej znani jako Szpitalnicy. Choć będąc bardziej dokładnym, by trzeba było rzec, iż chodzi o Suwerenny Rycerski Zakon Szpitalników Świętego Jana, z Jerozolimy, z Rodos i z Malty (łac. Supremus Militaris Ordo Hospitalarius Sancti Ioannis Hierosolymitani Rhodiensis et Melitensis). Ich znaczenie na wyspie było duże – już dwa lata później papież Klemens V potwierdził posiadanie wyspy przez owych rycerzy, a którzy to osiedli w miejscu tym na kolejne dwa stulecia. Choć, trzeba przyznać, nie było to zadanie łatwe, bowiem wyspa Rodos kusiła różne siły. A choćby w roku 1444 Szpitalnicy musieli odeprzeć mamelucką flotę, a w 1480 roku osmańskie siły pod wodzą Mesiha Paszy, przyszłego Wielkiego Wezyra Imperium Osmańskiego. W obu przypadkach udało się jednak odeprzeć najazdy wrogów.
Kolejne lata przyniosły umocnienia budowli obronnych na Rodos, wiele z nich za sprawą Wielkiego Mistrza, jakim był Pierre d’Aubusson, którego nazwisko przewija się w historii różnych zamków na terenie całej wyspy. Wówczas to tutejsze fortyfikacje stały się jednymi z najsilniejszych w świecie, przynajmniej spośród tych, które były w chrześcijańskich rękach. Ostatecznie jednak nie uchroniło to zakon przed naporem Imperium Osmańskiego, które w roku 1522 pod wodzą Sulejmana Wspaniałego zmusiło dzielnie broniących się Szpitalników do negocjacji. Na mocy których 1 stycznia 1523 roku rycerze zabrali swój dobytek i opuścili miasto, pozostawiając wyspę nowym władcom…
Nowe władze, nowa kultura, nowa religia… to nowe wpływy, które odcisnęły swoje piętno na mieście. Piętno, które choć po części można wśród uroczych, wąskich uliczek starego miasta dostrzec również i dziś. A choćby pod postacią meczetów, muzułmańskich nagrobków na niewielkim cmentarzyku czy również tureckiej łaźni (hammam).
Po kilku stuleciach swojego panowania i Imperium Osmańskie musiało upaść, a w jego miejsce przyszła nowa siła. W roku 1912 Dodekanez został przejęty przez Włochów, którzy postawili na nogi zaniedbane ostatnimi laty przez poprzednich władców miasto. Odbudowali Pałac Wielkiego Mistrza, usunęli wiele elementów architektonicznych przypominających o wcześniejszej tureckiej władzy. Przeprojektowano nieco miasto z myślą o wyeksponowaniu terenów zielonych. Długo jednak Włosi na Rodos nie panowali, przynajmniej nie w stosunku do całej długiej historii tego miejsca. Kolejne losy wyspy, której nie ominęła II wojna światowa i bomby brytyjczyków, sprawiły, że najpierw przybyli tu Niemcy, broniący wpływów III Rzeszy, a po zakończeniu globalnego konfliktu wyspa dostała się w ręce Grecji. I w tych ojczystych rękach jest po dziś dzień.
Zwiedzanie miasta Rodos
Dziś zwiedzanie miasta Rodos może przynieść wiele rozmaitych emocji. Nierzadko i skrajnych. Stare miasto skryte za potężnymi, masywnymi siwymi murami, pośród których znajdują się na swój sposób delikatne, pełne uroku wąskie uliczki prowadzące do Pałacu Wielkiego Mistrza – to bez wątpienia zachwyci. Zachwyci monumentalnością, ozdobami, szeroko pojętym klimatem. Rozmachem.
Ale potrafi też zawieść. Choćby tajemniczym, intrygująco prezentującym się na fotografiach Parkiem Rodini, który w rzeczywistości jest zaniedbany, jakby zapomniany, nie jednak w ten uroczy, zagadkowy sposób, co raczej w ten, który doprowadza nawet najładniejsze miejsce do ponurego stanu. Raz zaskakuje zabytkiem ukrytym pomiędzy nieestetycznymi blokami, które stanowią dla niego paskudne tło – czy to budynkami mieszkalnymi, czy to hotelowymi w stylu zbliżonym do socrealizmu – by zaraz zaskoczyć niewielką świątynią skrytą pośród drzew, wydrążoną w skale, niezwykle urokliwą nawet dla osoby, która do spraw duchowych podchodzi z większym dystansem.
Lecz trochę już przyzwyczaiła mnie do tego Grecja, zarówno ta wyspiarska, jak i ta kontynentalna. Do piękna ukrytego pośród brzydoty. Ale chyba przede wszystkim do starożytnej historii, do średniowiecznych dziejów, do mistyki, do ogromnych ilości słońca, również pośród wąskich uliczek… do zabytków, które napotyka się podczas zwiedzania jeśli nie co krok, to przynajmniej co dwa lub co trzy kroki. I to jest coś, czego i na Rodos nie brakuje. Tym bardziej, że są tu liczne miejsca, które nie tylko są fotogeniczne, ale i po prostu warto je zobaczyć. Na własne oczy. Bez szkiełka obiektywu. Bo potrafią zaskoczyć rozmachem lub wręcz przeciwnie – zwiewną delikatnością.
Przeczytaj też:
A może chcesz dowiedzieć się więcej na temat miast założycielskich miasta Rodos? Zatem zobacz, jak wygląda (i jaka jest historia): Lindos, bądź Kamejros, albo Filerimos (dawne Jalisos).