Współpraca reklamowa z Audioteka
Nie jestem jakimś tam wielkim fanem literatury obyczajowej, a nawet rzekłbym, że nie zwykłem (prawie) w ogóle po nią sięgać. A tymczasem po książkę Krystyny Mirek sięgnąłem z lekką dozą ciekawości. Czy będę potrafił w takiej literaturze znaleźć odrobinę rozrywki? A może przede wszystkim: czy dzięki niej poczuję na sobie słońce Grecji? Czy w głębi duszy przeniesie mnie ona do tego smakującego oliwkami kraju? Czy może jednak wszystkie te moje oczekiwania to mrzonki, a czytanie książki Krystyny Mirek to strata czasu?
No cóż, “Szczęście all inclusive” to… delikatnie powiedziawszy: nieskomplikowana opowieść o problemach, które rzeczywiście dotykają ludzi na co dzień. Jest więc poniekąd o ludziach, którzy rzeczywiście istnieją i otaczają nas na co dzień. Nie to, że jest to opowieść na faktach, co po prostu skonstruowani przez Autorkę bohaterowie są pewnego rodzaju odzwierciedleniem osobowości, które w otaczającym nas społeczeństwie funkcjonują. Choć tutaj, w książce, zdają się być nieco przerysowane, albo może raczej: ich opis skupia się na uwypukleniu pewnych cech, przez co bohaterowie ci są nieco jednowymiarowi. Nie przeszkadza to jednak jakoś specjalnie w czytaniu “Szczęścia all inclusive”, chyba przede wszystkim dlatego, że w założeniu z góry ma to być raczej książka luźna, niefilozoficzna, raczej rozrywkowa. Choć, nie będę ukrywał, momentami drażniła mnie jej naiwność…
Na szczęście jednak Krystyna Mirek nie idzie zupełnie po linii najmniejszego oporu i potrafi zaskoczyć mniej lub bardziej czytelnika. Potrafi go również poruszyć, czy to spostrzeżeniami, czy pewnymi niespodziewanymi dość elementami fabuły, choć zarazem chciałoby się, aby pewne wątki zostały rozwinięte mocniej. Może jednak nie dzieje się to ze względu na obrany gatunek literacki?
Ale i tak jest nieźle. Nie to, że będę teraz wychwalał pod niebiosy tę książkę, co to, to nie! W mojej prywatnej klasyfikacji literatury plasuje się nisko, ale po prostu z góry zakładając lekkość i tematykę tej książki, nie oczekiwałem nadmiernych wzlotów. To po prostu luźna książka dla osób, które choć przez chwilę chcą poczuć greckie słońce i minimalny dreszczyk emocji związanych z podróżą w nieznane.
Przeczytaj też:
Jeśli wolisz prawdziwą Grecję od literackiej fikcji… zobacz razem ze mną ciekawe miejsca w Grecji.
A może chcesz poznać prawdziwe historie z podróży Polaków? Sprawdź recenzję książki „Polacy last minute” Justyny Dżbik-Kluge.