Był ciepły letni dzień, gdy nagle zadzwonił do mnie telefon. Kobieta po drugiej stronie słuchawki przedstawiła się jako dziennikarka, jeśli dobrze pamiętam – była z Opola. Zaproponowała krótki wywiad, czy też po prostu luźną rozmowę, ale właściwie nie poinformowała mnie – ani wtedy, ani później – o wykorzystaniu tej rozmowy w konkretnej publikacji, ani też gdzie taką publikację później znajdę. No cóż, uznałem, że chce się tylko czegoś dowiedzieć od osoby siedzącej w temacie, ale już niekoniecznie wspomni o źródle informacji. Tymczasem moje nazwisko w materiale dziennikarskim padło, a informację o tym znalazłem dopiero po 9 latach, dość przypadkowo, przeszukując internet z zupełnie innym zamiarem…

Wypowiedź copywritera Tomasza Merwińskiego - kreatywny copywriter do wynajęcia
Fragment całego artykułu z serwisu nto.pl [dostęp: 26.08.2021 r.]

[…]

Politolog copywriter Tomasz Merwiński
Fragment całego artykułu z serwisu nto.pl [dostęp: 26.08.2021 r.]

Ale skoro już trafiłem to chętnie zerknąłem, co tam o mnie 9 lat temu pisano. Okazuje się, że wywiad ten był podstawą do stworzenia przynajmniej dwóch tekstów (gdzie jeden jest w dużej mierze kalką drugiego). Jeden z nich pojawił się na łamach portalu nto.pl i nosił tytuł „Dziś jest Dzień Bloga” (31 sierpnia 2012 roku), a drugi na łamach czasopisma „Głos Pomorza” (7 września 2012 roku) i zatytułowano go „Zawód: bloger”. A czego dotyczyły oba te teksty?

Obydwa dotyczyły tworzenia blogów – zarówno przez osoby znane, również przez polityków, jak i przez blogerów mniej znanych, a piszących z pasji. Część obu artykułów poświęcona była pisaniu za pieniądze, czyli odnosiła się do tzw. copywritingu lub też content marketingu (w Polsce określanego także jako marketing treści). A konkretniej rzecz ujmując, do pisania na potrzeby blogów np. firmowych, gdzie artykuły nie zawsze tworzą właściciele danego bloga, czy pracownicy danej firmy, ale także osoby z zewnątrz. Oczywiście za odpowiednią opłatą, przy odpowiednich warunkach wynikających ze wzajemnej umowy, choć jak z tym ostatnim w życiu różnie bywa.

Zawód bloger w Głosie Pomorza
Jedna ze stron Głosu Pomorza (numer z 7 września 2012 roku)

Niektórych stwierdzeń, przypisanych mojej osobie, nie przypominam sobie. Nie kojarzę, bym ich użył w trakcie rozmowy z panią dziennikarz, ale zapewne mogę to przypisać po prostu redakcji, która nieco zmieniła treść wypowiedzi, co oczywiście czasem wpływa na jej odbiór czy zrozumienie. Ale są też rzeczy, które się zgadzają.

Jednym z takich copywriterów do wynajęcia jest Mervol, czyli Tomasz Merwiński […]

Właściwie to nadal jestem do wynajęcia, choć wszystko to rzecz ustalenia i dogadania się, nie funkcjonuję już pod pseudonimem z młodości – czyli jako Mervol (choć oczywiście wielu znajomych nadal tak do mnie mówi), a po prostu pod swoim imieniem i nazwiskiem (co widać po niniejszej stronie). Sporo też zmieniło się już pod kątem SEO (pozycjonowania stron), gdzie już nie wystarcza pisanie niezbyt ambitnych tekstów wypełnionych odpowiednią ilością fraz, o czym w artykule wspomniałem. Dziś trzeba się bardziej postarać. I słusznie, bo szkoda tracić siłę i czas na tworzenie zbędnych treści, które nie dają czytelnikowi kompletnie żadnej wartości – ani wrażeń literackich, ani żadnej wiedzy. Cenię sobie bardziej merytoryczne materiały, niż pisanie „o pływaniu na drzwiach”, byleby słowo drzwi się tam pojawiło, dlatego też chętnie podejmuję się ambitniejszych zadań, gdzie zleceniodawca stawia poprzeczkę znacznie wyżej. A że się kiedyś pisało teksty „za grosze”? No cóż, każdy od czegoś zaczynał, a i sam internet wówczas inaczej wyglądał. Co nie znaczy, że tęsknię za tamtymi czasami – wręcz przeciwnie. Cieszę się, że roboty pozycjonujące strony coraz bardziej stawiają na wskaźniki, które mają docenić treści merytoryczne. Bo o te nadal nie jest w 100% łatwo, bowiem często blogerzy (skoro już o nich mowa) piszą nieprawdę lub powielają błędy, które znajdą u innych blogerów. Ale to już temat na inną rozmowę.


Przeczytaj też:

Sprawdź, co dzisiaj ma do powiedzenia na temat content marketingu (marketingu treści).