Człowiek legenda, znany na całym świecie, z życiorysem, którym mógłby obdarzyć kilka osób i wciąż wiele ciekawego by zostało dla niego samego. Tony Halik. Mam wrażenie, że dziś już nieco zapomniany, a przecież było to jeden z tych Polaków, który osiągnął niebywały, globalny sukces. Pomimo, że była to era Żelaznej Kurtyny.
Nie ukrywajmy jednak, że wokół Tonyego Halika (właśc. Mieczysława Sędzimira Halika) krąży wiele mitów. I to wiele wyprodukowanych przez niego samego, a niektóre z nich stoją nawet ze sobą w sprzeczności. A że już od dawna brakuje świadków na zweryfikowanie pewnych historii, nie ma też dokumentów, ani pisanych, ani fotograficznych, to wydawać by się mogło, że trzeba wierzyć na słowo samemu podróżnikowi… Na szczęście jednak Mirosław Wlekły znalazł sposób na odsłonięcie z mgły niepewności wielu elementów życia Tonyego Halika. Rozwiewa pewne wątpliwości, wskazuje absurdy, wywleka na światło dzienne nieprawdę… ale też nie świadczy to źle o samym Haliku. On niekoniecznie był kłamcą i szarlatanem. On był po prostu człowiekiem, który pragnął przygód, pragnął w ludziach te przygody zaszczepiać i pokazywać im fantastyczny świat. A że miał w życiorysie pewne rzeczy, których się wstydził i je kamuflował mniej lub bardziej udolnie… no cóż, to tylko pokazuje, że ten łowca tysiąca przygód był też tylko człowiekiem. Takim jak my. Tak więc jego podróże powinny nas inspirować, a nie zawstydzać!
Historia Mirosława Wlekłego wciąga, ale dlaczego by miała nie wciągać, skoro opowiada o samym Tonym Haliku? Pewnie gdyby to źle napisał, przeprowadził nieudolne śledztwo biograficzne, poszedł na skróty… ale tego nie zrobił. Napisał doskonałą opowieść o życiu wybitnego Polaka, odkrywając jego jasne i ciemne strony, ale wciąż robiąc wszystko w duchu optymizmu i dobrej przygody.
Przeczytaj też:
Nie dorównam Tonyemu Halikowi… ale mimo wszystko zapraszam do zwiedzenia świata razem ze mną. Rzuć okiem na mapę tekstów, które napisałem, a które dotyczą różnych części świata.
