Żwawym krokiem wchodzę na górę, póki co, wbrew nazwie miejsca, nie po błyszczących, drogocennych, lecz zwyczajnie kamiennych schodach, wzdłuż kamiennej balustrady i naturalnej skalnej ściany po jednej ze stron tego podejścia. No i jest jeszcze ściana zieleni, a może nie tyle ściana, co szpaler krzewów i drzew, pośród których buszuje rodzina małp. Czyżby to były makaki rozczochrane? Uczesane na pewno nie są… Choć zarazem muszę przyznać, że na nazwach gatunków średnio się znam, jak i zresztą na ich rozróżnianiu. Kto by tam wiedział, co to dokładnie za grupa naczelnych siedzi na tych powykrzywianych gałęziach. I kto by się tym przejmował.

Małpy w Złotej Świątyni Dambulli

Ważne jest teraz dla mnie to, gdzie idę. Czego szukam. Miała tu bowiem być Złota Świątynia w Dambulli, a póki co nie ma nic. To znaczy: może nie zupełnie nic, ale nic takiego, co sugerować miała nazwa. Ani złota, ani świątyni, są tylko kamienne schody i iskające się małpy, które nie chcą nawet zwrócić na mnie uwagi. Nie zaszczycą mnie nawet swoim spojrzeniem. Jedynie sprzedawczyni niebieskich lilii nieśmiało mnie zaczepia, gdy mijam jej mini-stoisko rozłożone na środku schodów, zachęcając bym w podarunku dla Buddy kupił od niej kilka kwiatków.

Skała, na której znajduje się Złota Świątynia Dambulla

Ale spokojnie. Zaraz będzie i świątynia. I to złota – choć taka jest tylko z nazwy. Bowiem w Dambulli znajduje się przede wszystkim cenne kulturowo miejsce – świątynia jaskinna, która niekoniecznie ocieka nadmiarem drogocennego kruszca. Lecz pochwalić się może za to innymi skarbami.

Portal w Złotej Świątyni w Dambulli

Oczko wodne na dziedzińcu Złotej Świątyni Dambulli

Dziedziniec Złotej Świątyni Dambulli

Tomasz Merwiński w Złotej Świątyni Dambulli (Sri Lanka)

Na swój sposób Złota Świątynia w Dambulli

A skarby te powstawały przez setki lat. Ludzie bowiem okolicę tę zasiedlali już od VII do III wieku p.n.e., choć jaskine, które stanowią dziś o wyjątkowości Złotej Świątyni Dambulli, zaadaptowano do celów religijnych później. Przynajmniej jeśli mowa o widocznych po dziś dzień śladach świadczących o przystosowaniu naturalnych skalnych “pomieszczeń” na potrzeby duchowe. A na myśli mam przede wszystkim pięć jaskiń, które od I wieku p.n.e. począwszy, zaczęły być wykorzystywane właśnie do celów religijnych. I tak oto można wyliczać:
– największa spośród tutejszych Jaskinia Wielkich Królów (Maharaja lena), gdzie oprócz 16 stojących posągów Buddy, jest również 40 kolejnych przedstawiających go w pozycji siedzącej. Ale i posągi bogów Samana i Wisznu, nierzadko ozdobione przez pielgrzymów kwietnymi girlandami, a wreszcie również posągi króla Vattagamani Abhayi oraz króla Nissanka Malla, odpowiedzialnego w XII wieku za pozłocenie 50 posągów, jak wskazano przy napisie w pobliżu wejścia do klasztoru,
– Jaskinia Boskiego Króla (Devaraja lena) z 14-metrowym posągiem samego Buddy, wykutym w zimnej skale, w swej historii zapewne wielokrotnie przemalowywanym, a ostatni raz najpewniej w XX wieku,
– jaskinia opisywana jako Nowy Wielki Klasztor (Maha Alut Vihara) z rozlicznymi malowidłami sufitowymi i ściennymi w stylu typowym dla sztuki z nieodległej miejscowości Kandy z czasów króla Kirti Sri Rajasinha (1747-1782),
– a wreszcie czwarta i piąta jaskinia, mniejsze, choć nie mniej tajemnicze i mistyczne. Dopełniające wartość Złotej Świątyni w Dambulli.

Siedzący i leżący Budda w Dambulli
Budda siedzi, Budda leży
Leżący Budda w Złotej Świątyni Dambulli na Cejlonie
Wykuty w skale, leżący Budda w Dambulli

I choć jest to jak najbardziej świątynia buddyjska, poświęcona człowiekowi znanemu jako Siddhartha Gautama z rodu Śakjów, szerzej znanego po prostu jako Budda Siakjamuni, to nie brak tu i innych posągów, reprezentujących inne boskie istoty. Zaczerpnięte choćby z hinduistycznego panteonu, pełnego różnokolorowych, na swój sposób bajecznych bóstw. Wśród nich jest sam Wisznu czy lokalny Saman. Są i ludzie, tacy jak ulubiony uczeń Buddy – Ānanda – niekiedy określany również jego kuzynem.

Malowidła w jaskinnej świątyni w Dambulli
Czyżby to było strażnicze bóstwo Kataragama po prawej stronie?

Posąg siedzącego Buddy w Dambulli (Sri Lanka)

Choć owe statuy, statuetki, rzeźby i malowidła są w znakomitej większości mocno nadszarpnięte przez lankijski ząb czasu, to jednak stanowią one istny skarb. Owszem, nie są złote, ani też sama świątynia złotem nie ocieka. Ani jej skalista część, ani ta stworzona ręką człowieka, bowiem warto zauważyć, iż poza groty wylewają się tutaj nie błyszczące kruszcem, lecz pobielałe fragmenty ścian, kolumny i zdobione rzeźbami portale. A wszystko to tworzy przyjemną dla oka, harmonijną całość.

Posągi Buddy w Złotej Świątyni Dambulla
Budda, Budda, Budda i… Budda

Stojący Budda w Złotej Świątyni w Dambulli (Cejlon)

Dambulla – zwiedzanie Złotej Świątyni

Nim jednak to wszystko zobaczę, muszę wspiąć się po schodach prowadzących obok budynku kasy biletowej, biegnących lekkim zakrętasem gdzieś ku górze. Ku miejscu, gdzie najpierw muszę zdjąć i pozostawić pod opieką starszego lankijczyka sandały. Chodzenie gołymi stopami po kamiennym podłożu to tutaj uświęcony obowiązek, a opłata za to, dla stróża obuwia, co łaska. Kolejna opłata czeka już za chwilę, bo przy bramie prowadzącej na dziedziniec świątyni – stoją przy niej “strażnicy”, którzy kontrolują należytość odzienia odwiedzających. Aby wyłapać takich jak ja, ze zbyt krótkimi spodenkami, które nie osłaniają jakże figlarnych, budzących zgorszenie kolan, które nie mogą być pokazywane na terenie Złotej Świątyni Dambulli. Dlatego też otrzymuję, za niewielką opłatą rzecz jasna, kawałek cienkiego, nieco prześwitującego, kolorowego materiału, którym zostaję opasany, by okryć mnie od bioder aż po kostki, tuż nad stopami. Dzięki temu nie zgorszę nikogo, ani też nie obrażę niczych uczuć religijnych i kto wie, może generalnie nie popsuję wrażeń estetycznych?

Tomasz Merwiński na terenie Złotej Świątyni Dambulli
Przed wejściem na teren Złotej Świątyni Dambulli trzeba zadbać o odpowiednie odzienie

Malunek siedzącego Buddy w Złotej Świątyni w Dambulli

Rzeźby w buddyjskiej Złotej Świątyni w Dambulli

Teraz już mogę wejść do wnętrza, nie tylko na teren dziedzińca świątyni, ale i w głąb jaskiń pełnych świętych figur i malowideł. Mocno już sfatygowanych, lecz wciąż w znacznej mierze widocznych, a zarazem poprzez swe zniszczenia – jakby bardziej tajemniczych, mistycznych… a niekiedy może i wręcz mitycznych. Bo i w końcu mam przed moimi oczami coś jakże obcego mej kulturze, coś jakże odległego od tego, co znam z własnego podwórka, coś co przez lata, jakby się zdawało, było wręcz nieosiągalne, niemożliwe do zobaczenia gdzie indziej niż na zdjęciu przywiezionym przez innego podróżnika. A teraz to wszystko materializuje się przede mną – choćby było niedoskonałe, ale przecież w tej niedoskonałości prawdziwe! Co najważniejsze: autentyczne!

Wnętrze jaskini świątynnej w Dambulli (Sri Lanka)
Trzeba przyznać, że wnętrza jaskini w Dambulli mają swój mistyczny klimat
Wnętrze Złotej Świątyni w Dambulli (Sri Lanka)
Ciasne wnętrza jaskiń są pełne różnych posągów – stojących, siedzących i leżących…
Malowidła w Sri Lance (Złota Świątynia Dambulla)
…ale i nie brakuje w nich malowideł

Być może jaskinie świątynne w Dambulli to nie dosłownie Złota Świątynia. Ale swą niezwykłą atmosferą, połączoną z przyziemnymi doświadczeniami, buduje ona złote wspomnienia. Wspomnienia, które pozostaną w głowie na lata, choćby miały się kiedyś pokryć patyną. Lub obedrzeć nieco, jak farba malowideł na ścianach Złotej Świątyni w Dambulli.


Przeczytaj też:

Zobacz fort w Galle i tamtejsze stare miasto, jedno z ładniejszych w Sri Lance.

A może dla odmiany chcesz zobaczyć… kopalnię kamieni księżycowych?