Trenowanie piłkarskiej drużyny narodowej w tropikalnym kraju zagubionym gdzieś na Oceanie Spokojnym – brzmi jak marzenie. Ale marzeniem być wcale nie musi. Szczególnie, jeśli pod swoje skrzydła bierze się najgorszą drużynę świata, która w rankingach FIFA szoruje po dnie. A jej największym marzeniem jest… po prostu strzelenie gola przeciwnikowi. Tak oto zarysowuje się mniej więcej fabuła na początku filmu pt. “Pierwszy gol”.

I rzeczywiście zadanie, jakie staje przed Thomasem Rongenem nie jest łatwe. Nie chodzi już nawet o to, że do czynienia ma on z zupełnymi amatorami, którzy grę w piłkę nożną dzielą z innymi zajęciami, jak choćby z byciem policjantem czy kelnerem. Oni wydają się po prostu nie mieć o piłce nożnej najmniejszego pojęcia. Do tego sam Rongen nie jest człowiekiem idealnym, wszak sam ma za sobą pasmo porażek, jest człowiekiem wybuchowym, a i niespecjalnie mu wychodzi również w życiu prywatnym. Mieszanka wybuchowa? Owszem, na szczęście w pozytywnym tego słowa znaczeniu. A przynajmniej tyle wycisnął z tej inspirowanej prawdziwymi wydarzeniami historii reżyser Taika Waititi. Bo mimo iż na ekranie oglądamy zmagania “przegrywów” to jednak przy opowieści tej można niejednokrotnie się uśmiać, a przy tym drużynie z Samoa Amerykańskiego kibicując. Tym bardziej, że bohaterowie budzą sympatię, swym pozytywnym usposobieniem i szczerością w byciu sobą. A ich osobiste historie potrafią poruszyć.

Być może cała ta pozytywna reakcja na film, jego lekkość, szczerość i po prostu dobry poziom wynikają z tego, że “Pierwszy gol” to film oparty na faktach. Zapewne luźno na nich oparty, trochę przekoloryzowany, momentami pewnie “przegięty”, ale właśnie przez to tak miły w odbiorze. Oddający ducha Samoa Amerykańskiego, czy szerzej Oceanii – nie tylko pod kątem piłkarskim, ale i kulturowym i społecznym. Dlatego przyznać muszę, że podróż po “Pierwszy gol” była przyjemną wyprawą w tropiki, gdzie może wyczynów piłkarskich podziwiać nie mogłem, ale już piękno lokalnej przyrody – a i owszem. Z uśmiechem na twarzy.


Przeczytaj też:

Oceanię z innej perspektywy możesz poznać też z książki Tomasza Gorazdowskiego pt. „Obietnica Tiaki. O niezwykłości Nowej Zelandii i wysp Pacyfiku”.

A jeśli szukasz nieco innej egzotyki, wybierz się ze mną do meksykańskiego Rezerwatu Sian Ka’an lub do Parku Narodowego Los Haitises w Dominikanie.