Współpraca reklamowa z Audioteka
Rudyard Kipling Listy z Japonii - recenzja audiobooka
„Listy z Japonii” w Audiotece (kliknij, aby przejść do sklepu)

Dziś, w czasach, gdy kultura Japonii zyskuje sobie coraz szersze grono fanów, rynek książek zasypany jest tytułami dotyczącymi kraju kwitnącej wiśni. Jedne ciekawsze, inne mniej, jedne wiarygodne, inne mniej. Ale większość – współczesna. Mówiąca o tym, jak dzisiejsi podróżnicy, dziennikarze, blogerzy, influencerzy widzą Japonię – no właśnie: dziś. Rzadziej możemy przyjrzeć się jej z bliska oczami przeszłości. Na szczęście w sukurs przychodzą nam “Listy z Japonii”, które przed laty pisał Rudyard Kipling. Tak, ten Kipling od “Księgi dżungli”.

Tym razem nie będzie jednak fantazji pisarskiej i dżungli, a przynajmniej nie tej dosłownej. Będzie za to dżungla kulturalna – autor bowiem pod koniec XIX wieku poruszał się po jakże odmiennym sobie społeczeństwie, a więc i miał styczność z zupełnie inną kulturą, sposobem bycia, naturą życia. Z zupełnie innym człowiekiem, choć przecież też mającym głowę, nogi i ręce. Co ciekawe, w “Listach z Japonii” nie tylko zobaczymy, jak człowiek z zachodu widział ten kraj ponad wiek temu. My trafimy tam razem z nim w jakże ważnym momencie – w epoce Meiji, czyli w czasie, gdy tradycja potomków samurajów zderzała się z obcą nowoczesnością. Przeniesioną na grunt kraju, który wydał światu karate, wojowników ninja i sake. Trzeba przyznać, że ciekawa to podróż terytorialna i historyczna, jakże zresztą autentyczna! Autentyczna, nawet jeśli Kipling mylił się w swoich spostrzeżeniach, nawet jeśli nie miał odpowiedniej wiedzy o kulturze kraju, który odwiedza, nie miał wystarczająco zrozumienia dla zupełnie odmiennej filozofii życia. Ale właśnie to – spojrzenie ówczesnego przedstawiciela szeroko pojętego zachodu – jest nader ciekawe. A dzięki osobistemu charakterowi tekstów – są to bowiem listy – możemy lepiej wczuć się w przedstawiany w nich obraz świata.

Z “Listów z Japonii” nie poznamy współczesnej Japonii. Ale poniekąd możemy poznać ducha, który współczesną Japonię kształtuje. Bo choć kraj ten stał się na pierwszy rzut oka inny, znacznie bardziej nowoczesny niż w czasach podróży autora, to jednak… no cóż, mentalności i temperamentu narodu nie zmieni się w tak krótkim czasie. A może też niewłaściwie na to patrzę, jako człowiek z zupełnie odmiennego kręgu kulturowego, który nie dostrzega pewnych subtelnych różnic? Tak czy inaczej “Listy z Japonii” Rudyarda Kiplinga polecam.


Przeczytaj też:

Jeśli interesuje Cię ten kraj, sprawdź również inne „Dzienniki Japońskie” Piotra Milewskiego.