Dlaczego jako zwykły obywatel sięgnąłem po “Podręcznik przetrwania dla sił specjalnych”? Z tego samego powodu, dla którego mogą po nią sięgnąć tysiące innych cywilnych czytelników. Nie tylko ludzi w mundurach, nie tylko miłośników przetrwania, ale i zwykłych ludzi, którzy chcą się czegoś dowiedzieć. Czegoś, co może się im w życiu przydać.

Tak, książka Chrisa McNaba zawiera wiedzę, która może okazać się użyteczna w różnych sytuacjach – nie tylko na froncie wojennym, ale i chociażby w trakcie podróży, kiedy wydarzy się coś niespodziewanego. Bo jak poradzić sobie, gdy choćby w wyniku wypadku wylądujemy sami w odludnej części świata – czy to w arktyce, na pustyni bądź w tropikach? Jak rozpoznać jadalne rośliny, jak zbudować pułapkę na dziką zwierzynę, a zarazem jak w prosty sposób leczyć rany? Jak zbudować obóz i rozpoznać kierunki świata bez odpowiednich do tego celu urządzeń? Wszystko tu jest. Oczywiście nie zawsze jest to opisane dokładnie, z każdym najmniejszym szczegółem, bo i nie chodzi o to, by wykuć na pamięć wszystkie gatunki jadalnych roślin, co raczej aby nauczyć się, jak w warunkach surwiwalowych testować “jadalność” roślin. Chodzi o nauczenie się pewnych schematów, a zarazem kreatywności, a nie wbicie do głowy pamięciówki. Właśnie taka wiedza – uniwersalna – jest moim zdaniem w cenie. Natomiast książka ta jest doskonałym przykładem, jak cienka bywa granica między uniwersalną wiedzą a zbyt ogólnikowymi informacjami, które w ostatecznym rozrachunku nie są zbyt pomocne. Bo i takie tutaj się zdarzają, choć na szczęście nie ma ich zbyt wielu.

Podręcznik przetrwania dla sił specjalnych - książka Chrisa McNaba
To nie moja pierwsza książka o sztuce przetrwania i nie ostatnia. Taką wiedzę warto ciągle rozszerzać

Generalnie jednak z książki tej można się sporo nauczyć. Trzeba “jedynie” pokazane w niej techniki ćwiczyć, ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć. Bo samo przeczytanie książki nie jest wystarczające. Chyba, że masz zamiar nosić ze sobą tę niewielką lekturę zawsze i wszędzie, aby móc do niej zajrzeć w razie potrzeby. Ale przecież bywają sytuacje, w których liczy się automatyczny odruch, a nie zbiór ukrytej na kartkach wiedzy, dlatego radzę: ćwiczyć, ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć.


Przeczytaj też:

Sprawdź recenzje książek i dowiedz się, co polecam, a czego nie polecam.