Lubię takie podróże. Podróże w czasie i przestrzeni, które pozwalają odwiedzić odległy świat. Odległy nie tylko pod kątem kilometrów… ale i lat. Lat, które minęły od jego zarejestrowania. Nie znaczy to jednak, że z góry założyłem iż „Rowerem i pieszo przez Czarny Ląd” Kazimierza Nowaka będzie dla mnie wyśmienitą lekturą.

Kazimierz Nowak Rowerem i pieszo przez Czarny Ląd
„Rowerem i pieszo przez Czarny Ląd” w Audiotece (kliknij, aby przejść do sklepu)

Ale taką się okazała. Mało tego – okazała się również pod wieloma względami zaskakująca. I nie mam na myśli tylko i wyłącznie zaskoczenia wzbudzonego informacjami, jakie na temat współczesnej sobie Afryki Autor na łamach swych tekstów przekazuje. Choć i owszem, w tym kontekście książka może zaskoczyć wiele razy. W końcu mamy do czynienia z dość dokładną relacją z tej morderczej dla ludzkiego organizmu wyprawy. Przekazywaną z bliska, prosto od naocznego świadka, który nie dniami, nie miesiącami, ale wręcz całymi latami obserwował życie Czarnego Lądu z bliska… mając ją na wyciągnięcie ręki. Z siodełka roweru i z pozycji własnych nóg. Jeżdżąc i wędrując przez niezmierzone przestrzenie tajemniczego kontynentu, który to Europejczycy wciąż jeszcze odkrywali. A dzięki tej książce czytelnik ma szansę odkryć ją na nowo, oczami dawnego wędrowcy, wzbudzając tym samym tęsknotę za tym dawnym, zaginionym światem.

Ta książka okazała się również zaskakująca pod kątem przemyśleń samego Autora. Owszem, niekiedy dość stereotypowych, typowych dla czasów, w których żył. Zapewne wynikających z ogólnego obrazu Afryki, jakim karmieni byli w dawnych przekazach medialnych (i literackich) ludzie z cywilizacji europejskiej. Ale w Kazimierzu Nowaku budziły się jakże ciekawe, nowoczesne jak na swoje czasy spostrzeżenia, które w tamtych latach mogły uchodzić za dalece niepoprawne politycznie. Bowiem tak mocno krytykujące kolonializm państw europejskich…

Lubię takie podróże. Polubiłem więc i tę książkę. Jest szczera, interesująca i zaskakująca. Daje czytelnikowi coś innego, coś świeżego, coś nowego… choć zarazem mowa jest o czymś jakże starym. O czymś, czego już nie odzyskamy. Ale może to właśnie stanowi o jej sile?


Przeczytaj też:

Wybierz się ze mną do Afryki… a dokładnie na Wyspy Zielonego Przylądka.