Nie ukrywam, że po książkę Marka Bowdena sięgnąłem zachęcony tym, co wcześniej ujrzałem na ekranie telewizora. Przy czym nie chodzi mi o „Helikopter w ogniu”, który w rzeczy samej był bardzo dobrym filmem, a zarazem który to też był ekranizacją książki wspomnianego dziennikarza i pisarza. Tym razem chodzi o „Narcos”. O serial opowiadający o losach Pablo Escobara, najsłynniejszego barona narkotykowego we współczesnej historii ludzkości.

Jak sugeruje tytuł książki – skupia się ona przede wszystkim na aspektach związanych z polowaniem na tytułowego Kolumbijczyka. Człowieka, którego zresztą charakteryzuje dość mroczna biografia. W książce wpierw jednak zarysowane zostaje czytelnikowi tło historyczne, tj. przeszłość Kolumbii, a poprzez to tutejsza mentalność, polityczne i społeczne układy, rozwarstwienie i różnice między bogatymi i biednymi, a wreszcie i bezwzględność oraz brutalność działających w tym kraju rozmaitych grup o profilu terrorystycznym, czy przestępczym. Krótko mówiąc, opisana zostaje rzeczywistość, w której urodził się, a następnie wychowywał Pablo Escobar, to prezentacja środowiska i atmosfery, które kształtowały osobowość oraz charakter najsłynniejszego na świecie narkobarona. Nie jest to jedynie „zapychacz” sprawiający, że księga Marka Bowdena stała się grubsza, to dość istotne fakty, które pozwalają lepiej zrozumieć lokalną mentalność, sposób działania, czy podejmowania decyzji, ale także i późniejsze dzieje, które przyszło samemu Escobarowi kształtować. Dzieje, o których, rzecz jasna, jest później w książce mowa.

Na łamach książki nie znajdziemy jednak długich opowieści o bujnym życiu barona narkotykowego. Te są tylko elementem dopełniającym opowieść o tym, jak wyglądało poszukiwanie, czy wręcz tytułowe polowanie na Escobara. Na kartach księgi znajdziemy więc tajniki pracy zarówno Amerykanów, jak i służb oraz polityków kolumbijskich. To właśnie z ich perspektywy – prezydenta Gaviri, agentów DEA, dowódców Bloku Poszukiwawczego – przyjrzymy się obliczu jednego z najbogatszych, a i pod wieloma względami jednego z najbardziej niebezpiecznych ludzi świata z przełomu lat 80 i 90. Nie brakuje tu oczywiście typowo amerykańskiego spojrzenia na świat i wiary Autora w „zbawienny dla świata” aspekt misji Amerykanów – na to można się irytować, bądź po prostu przymknąć oko. Ja zdecydowałem się na to drugie, mając jednak wciąż na uwadze, że książka jest pisana z takiej, a nie innej perspektywy.

Czasem brakuje szczegółów. Głównie tych związanych z samym Escobarem. Patrząc jednak na liczność źródeł, należy wierzyć, że Autor wykonał kawał solidnej pracy, a po prostu nie wszystko w owych źródłach znalazł. Bo nie po wszystkim Escobar zostawił ślad, nierzadko przecież fałszując swoją osobowość, czy własną przeszłość. Tak więc niektórych rzeczy trzeba się najzwyczajniej w świecie domyślić, inne w pewien sposób założyć… bo jakże też dowiedzieć się o szczegółach z życia człowieka, który przez długi czas ukrywał się i to tak skutecznie, że nawet doskonale wyposażeni i wyszkoleni Amerykanie, z najnowszą technologią na karku, mieli z nim ogromny problem…

Książkę warto przeczytać, choć nie ma tu wartkich dialogów, lecz pisane ciurkiem fakty (lub domysły Bowdena). Książkę warto przeczytać, mimo iż jest to jedynie „amerykańska perspektywa” patrzenia. Być może warto ją przeczytać ze względu na fakt, że po prostu sam Pablo Escobar żył w sposób, który uczynił jego biografię interesującą? Być może… ale to nie zmienia faktu, że warto.


Przeczytaj też:

O Pablo Escobarze jest również wzmianka w moim krótkim opowiadaniu „Hero”.

Jeśli interesują Cię tematy obracające się wokół narkobiznesu, czy też może powiązane w mniejszym lub większym stopniu z samym Pablo Escobarem, może zainteresuje Cię film o jednym z jego pilotów „Barry Seal – król przemytu„. Jeśli nie zależy Ci na faktach to rzuć okiem na ulokowany w Bangladeszu film „Tyler Rake – Ocalenie„.